Tatar, który tanio remontował nam wszystkim mieszkania, przyjechał do Polski z Bakczysaraju z Ulą Doroszewską. Wyjaśniał nam, że ziemia należy do Pana Boga, my ludzie ją tylko użytkujemy. Nauczył mnie sadzić pomidory na grzędach. Opowiadał, jak Stalin wywiózł Tatarów z Krymu do Tadżykistanu gdzieś w 1944 r. Pozwolono im wrócić po 1990 r. Jego ojciec, inżynier, sprzedał dom za bezcen, wrócił z rodziną na stare ziemie. Pięć lat mieszkali w wagonie bez kół, wreszcie odbudowali stare siedziby. Turyści opowiadają o niezwykłej kulturze wiosek tatarskich, o uprzejmości gospodarzy. Niedawno Rosjanie przypomnieli sobie o Krymie, wyganiają Tatarów.
Mustafa Dżemilew, przywódca tego ludu, dziś chudy starszy pan, spędził 15 lat w sowieckich łagrach. Teraz walczy z Putinem, by uniemożliwić przywódcy Rosji powtórne wygnanie Tatarów. Oni nie mogą tego koszmaru przeżyć jeszcze raz. Jednak część Tatarów ucieka. Na Ukrainę, do Turcji. Stamtąd już nie wrócą.
Polska Nagroda Solidarności dla Dżemilewa to trafna decyzja. W dniu jej wręczenia Obama powiedział:
„Nie akceptujemy okupacji Krymu czy też naruszania suwerenności Ukrainy. Dni imperiów i sfer wpływów dobiegły końca”. Oby.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Teresa Bochwic