Zło jest w gruncie rzeczy banalne. Tak sławna filozof Hannah Arendt określiła postawę i mentalność niemieckiego zbrodniarza Adolfa Eichmanna, wykonawcy hitlerowskiej koncepcji wymordowania całego narodu żydowskiego. Zwróciła uwagę na ważny problem – źli ludzie to nie żadni „wielcy” zbrodniarze i „wielcy” dyktatorzy. To ciemni urzędnicy, posłuszni szeregowcy, pospolite złodziejaszki, sobki, których nie interesuje los innych ludzi. Interesuje ich tylko własna korzyść. Jak w sławnym filmie z Alem Pacino „Adwokat diabła”.
Co w końcu może zaproponować diabeł – alkohol, dziwki, heroinę, kolejny pałac o stu pokojach, pieniądze na stos złotych pierścionków czy na złoty sedes? Właściwie nic więcej. Ale ten złodziejaszek może tumanić naród tylko w warunkach relatywizmu moralnego, gdy uda się mu wmówić innym, że nie istnieje dobro ani zło. Przypadkiem dobro przypada jemu, a bieda innym, przypadek, że to on jest oprawcą, a inni padają ofiarą. Obrabowywane narody, gnębione przez tych „wielkich”, po każdej rewolucji ogarnia zdumienie.
To tylko tyle? Tyle za to, że nie mieliśmy co jeść, w co ubrać dzieci, za co się leczyć? Tylko tyle?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Teresa Bochwic