Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

​Wielkopańskie pospólstwo

Jeden mój znajomy wybudował sobie wielki, bo 350-metrowy dom, w którym mieszka wraz z małżonką i psem.

Jeden mój znajomy wybudował sobie wielki, bo 350-metrowy dom, w którym mieszka wraz z małżonką i psem. Nie jest w stanie korzystać ze wszystkich pokojów oraz salonów, ale za to może po nich jeździć na rowerze.

Jest szczęśliwy i dumny ze swojej posesji, niestety nie stać go na sprzątaczkę, bo Ukrainki już nie obsługują „państwa” za marny grosz. Tak wygląda bogactwo nowobogackich. Jeszcze inny znajomy znajomych palnął sobie chałupę o powierzchni 400 mkw., ale długo się nią nie cieszył, posiadłość zabrał bank za niespłacone kredyty. Trzeba było wrócić do mamusi, na kilkadziesiąt metrów, wraz z żoną i dziećmi.

Ma się ten sznyt. Człowiek nie może poprzestać na skromnym mieszkaniu w bloku, bo wypada z towarzystwa. Takiego samego jak on i tak samo zadłużonego, ale najważniejsze są pozory. Pozory dobrobytu i blichtru, tak charakterystyczne dla warstw społecznych wyrosłych z kultury PGR u. Bo PGR to był majątek, miał obszerną siedzibę i pana na włościach, dyrektora, u którego pracowały tabuny parobków. Jak za dawnych czasów. Wielkopaństwo śni się po nocach różnym czynownikom III RP, małym człowieczkom o dużych ambicjach. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski nie tylko nie jest z tych Sikorskich, ale nawet nie jest z Londynu. On jest z Bydgoszczy, niegdyś jednego z najbardziej ponurych i zapuszczonych prowincjonalnych miasteczek. Ale pętał się po Oksfordach i tak go to podnieciło, że postanowił nabyć dwór, a do salonu tego dworu wstawił kościelne organy i zestaw mebli w bydgoskim stylu. W swoim biurze natomiast zainstalował komplet foteli ozdobionych złotym sfinksem.

A co? Nie podoba się? To ja wam pokażę – i pokazuje na Twitterze i gdzie tylko się da. A ostatnio zamierza odciąć się od wsi Chobielin, figurującej w GPS jako PGR Chobielin, i zmienić nazwę na Dwór Chobielin. Władze Bydgoszczy nie mają nic przeciwko temu. Żeby wszyscy goście zagraniczni wiedzieli, że Sikorski mieszka we dworze, a nie w jakiejś dziurze. Jak jakiś szlachcic! Ach te elyty. Mają już wszystko, wille, stanowiska, układy, tłuste konta bankowe, ale czegoś im brak. Pochodzenia, najlepiej szlacheckiego. Bronisław Komorowski zapewne dumny jest ze swego tytułu hrabiowskiego, choć zapewne wolałby książęcy. Hrabia to nie polski tytuł i można go było sobie kupić u austriackiego hrabiego, a jak miał dobry humor, to dawał wiernemu słudze za darmo. Byli też tacy, którzy ten tytuł przywłaszczali, najczęściej korzystając z wojennego chaosu.

Żeby nie wiem ile dworów zakupił minister Sikorski, nie będzie szlachcicem, bo szlachcicem trzeba się urodzić. Ludzie szlachetnie urodzeni zostali w Polsce wytrzebieni przez Sowietów i Niemców. Pozostały resztki, są to najczęściej ludzie skromni, uczciwi i niegustujący w celebryctwie. Ci, którzy się wyłamali z kanonów kultury osobistej, źle na tym wyszli i wychodzą. Bo szlachectwo zobowiązuje, rezygnując z tej zasady można znaleźć się w kiepskim towarzystwie – w wielkopańskim pospólstwie.
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Krystyna Grzybowska