Bywają znaki i Znaki. Racjonalnej Europie trudno w to uwierzyć, a jednak zdarzają się niewytłumaczalne na oko sygnały jakby z innej rzeczywistości. Każdy z nas doznał czegoś podobnego. A to sen „proroczy” się sprawdził, a to nieprawdopodobny zbieg okoliczności, a to popłynęła piosenka z radia, jak na zamówienie pasująca do naszego życia.
Zdarzają się też Znaki większego formatu. Np. przepowiednia, że Imperium Brytyjskie będzie trwało od Elżbiety do Elżbiety. Nie dawali tego imienia córkom królowie, dał piątej kolejności kuzyn. Imperium prysło.
A co z Polską „od Lecha do Lecha”? Dąb Bartek płonął od pioruna w 1991 r. Dzwon Zygmunt na Wawelu nie obwieścił nadejścia nowego tysiąclecia, jego serce pękło w grudniu 2000 r.; w XIX w. pękło trzy razy. Wróżba nadejścia problemów dla państwowości polskiej? Wielkiej zmiany? Tu mam wątpliwości – często losowi pomaga ręka złego człowieka. Podpali drzewo, otworzy przepust śluzy w czasie powodzi. Od 10 lat niosący pokój znicz olimpijski zgasł już po raz czwarty. Ateny, Pekin, Londyn, teraz Soczi.
Los grozi nam palcem czy wystarczy popracować nad pochodnią?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Teresa Bochwic