Rosja jest gotowa pomóc Egipcjanom zbudować demokratyczne państwo. Takie złowróżbne oświadczenie złożyło Ministerstwo Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej. Ratunku! – chciałoby się zawołać. Na szczęście obywatele Egiptu nie są zainteresowani demokracją autorytarną – jak system panujący w tym kraju określił były kanclerz RFN i wysoki funkcjonariusz Gazpromu, ponoć socjaldemokrata, który przyczynił się do budowy Gazociągu Północnego.
Egipcjanie pragną demokracji w zachodnim stylu, a nie demokracji w stylu chińskim albo północnokoreańskim, jakiej dzięki Kremlowi doświadczają narody Azji. Teraz przyszła kolej na Afrykę.
Może Putin i jego służby specjalne zaproponują zastosowanie metod KGB w walce z egipskim Bractwem Muzułmańskim, znanych z Czeczenii i innych regionów Kaukazu? Oczywiście to wyjście naprzeciw rewolucji egipskiej to numer propagandowy, pytanie tylko, na kim ma zrobić wrażenie? Na własnych obywatelach prześladowanych przez policję polityczną, na muzułmanach zamieszkujących Rosję czy może na Zachodzie? Bo Zachód to kupi, ze strachu przed gazową potęgą.
Zadziwia bezczelność rosyjskich władz i ich propagandy. A jednocześnie bezsilność tego molocha wobec zagrażającej mu katastrofy ekonomicznej i gospodarczej. I coraz grubszymi nićmi szyta, tak chwalona dotąd, rosyjska, a w międzyczasie sowiecka dyplomacja. Coś się popsuło w maszynce do kręcenia sukcesów, tak jak w całym świecie uginającym się pod ciężarem kryzysu. Rosjanie trzymają na lotnisku Szeremietiewo Snowdena, Amerykanina, który powiadomił świat o globalnej inwigilacji internetu przez wywiad USA. Rosja go nie chce wydać, ale nie udzieliła azylu ze strachu, że inwigilacja może obnażyć tajemnice Moskwy. A może z zazdrości, że podczas gdy Obama wie wszystko, Rosja nie jest w stanie wystrzelić rakiety telekomunikacyjnej w przestrzeń kosmiczną. I dlatego nie będzie totalnej inwigilacji ze strony autorytarnej demokracji.
Źródło: Gazeta Polska
Krystyna Grzybowska