Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Filipiak nie ma na chleb, a Rokita na homara

Polacy są narodem równych i równiejszych. A między nimi plączą się jacyś nierówni ludzie, których problemy nikogo nie obchodzą. Są wykluczeni. A to ich dyskwalifikuje w oczach mediów, których zadaniem, wręcz misją, jest obrona klasy rządzącej przed o

Polacy są narodem równych i równiejszych. A między nimi plączą się jacyś nierówni ludzie, których problemy nikogo nie obchodzą. Są wykluczeni. A to ich dyskwalifikuje w oczach mediów, których zadaniem, wręcz misją, jest obrona klasy rządzącej przed opozycyjnym aparatem przemocy. Od czasu do czasu przez ekrany przemkną jakieś „nieważne”, pojedyncze wypadki niesprawiedliwego traktowania zwykłego obywatela. Można je poruszyć pod warunkiem, że winę za jego cierpienie ponosi jakiś urzędnik, ale broń Boże nie system. Ten styl upowszechniania prawdy znam z czasów komunistycznych, kiedy to ujawniano publicznie jakieś niedociągnięcia, za które odpowiedzialny był „gospodarz domu”, czyli dozorca albo kierownik sklepu. Nie PZPR, nie władza i jej aparat. Przed Kancelarią Premiera dokonał samospalenia 56-letni Andrzej Filipiak z Kielc. Z biedy – oświadczyła jego żona. Pan Andrzej był budowlańcem, ale zachorował na kręgosłup i stracił pracę, od pięciu lat poszukuje jakiegoś zarobku, państwo Filipiakowie żyją z zasiłku w wysokości 520 zł miesięcznie, do 10 lipca pozostało im na życie 200 zł. Stan pana Filipiaka jest poważny, należy mu życzyć szybkiego powrotu do zdrowia. I lepszego jutra, na co nie może liczyć, bo Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie odmawia dalszej pomocy, choć jak wskazuje nazwa tego urzędu, jest on od niesienia pomocy właśnie.

Samobójczy zamach jakiegoś islamisty zajmuje więcej miejsca na łamach i ekranach niż tragedia zwykłego obywatela, zwłaszcza bardzo biednego, schorowanego i samotnego w tym społeczeństwie tonącym w powodzi informacji na temat wzrostów, spadków, inwestycji oraz upadłości. A pan Filipiak tylko psuje nasz globalny ogląd świata, w którym panuje wolność od wolności i pogarda dla nieudaczników, którzy tylko psują radosny, pełen luzu obraz korzystania ludzi z dobrobytu, panującego w supermarketach, butikach i na targowiskach. Co ma zrobić taki człowiek w państwie, w którym ci, którzy rządzą, już sobie zabezpieczyli dostatni byt, wysokie apanaże i intratne stanowiska? Do kogo się udać? I ilu jest w Polsce takich Filipiaków? Śmiem twierdzić, że miliony. Miliony wykluczonych, pogardzanych i wołających o pomoc. Wśród nich coraz liczniejsi samobójcy z rozpaczy. Przypadek pana Filipiaka jest spektakularny, więc trafił do mediów. Nie trafiają do mediów samobójstwa młodych jeszcze, obarczonych rodziną ludzi, którzy wyskakują z okna, bo stracili pracę i nie są w stanie spłacać kredytów, zaciągniętych w naiwnej wierze, że Tusk i jego partia zapewnią im dostatnie życie, bo obiecali.

Współczuję Janowi Marii Rokicie, że będzie musiał spłacać przez całe życie zasądzoną mu niesprawiedliwie grzywnę. Ale między Rokitą i Filipiakiem jest taka różnica, że w obronie budowlańca z Kielc nie staną znani politycy, którzy gotowi byliby zrobić zbiórkę, żeby mu ulżyć w niedoli. Filipiak nie ma na chleb, a Rokita na homara.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Krystyna Grzybowska