Próbuję od dawna zachować chłodny dystans wobec planów seksedukacji.
Może jesteśmy przewrażliwieni? W końcu sytuacja, kiedy 13-letnie dziewczynki myślą, że w ciążę można zajść od pocałunku, a chłopcy nie wiedzą, skąd się biorą dzieci, jest nie do przyjęcia. W Polsce szkoła jeszcze jawnie nie demoralizuje, choć widać, że MEN przymierza się do tego coraz bardziej stanowczo. Ale np. w Berlinie funkcjonują już w szkołach tzw. sekskuferki, a rodzice są karani za chronienie dzieci przed ich zawartością – gadżetami erotycznymi. Warto pamiętać, że Konstytucja RP chroni rodzinę i jej wartości, choć słabo. Konwencje podpisane przez Polskę jednak stanowią, że to rodzice decydują o sposobie wychowania i nauczania swoich dzieci, zgodnie ze swoimi poglądami i wiarą. Takie były też gwarancje podczas unijnego referendum.
To prawo człowieka chronione tak, „aby człowiek nie musiał, doprowadzony do ostateczności, uciekać się do buntu przeciw tyranii i uciskowi". Myślę, że jesteśmy blisko takiej sytuacji.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Teresa Bochwic