Jak komisje śledcze zdemaskowały głupotę polityków od ośmiu gwiazdek Czytaj więcej w GP!

Tylko naród czemuś jakiś taki oporny

Według europosła PO Jacka Protasiewicza premier Tusk jest najlepszym kandydatem na funkcję przewodniczącego Komisji Europejskiej albo Rady Europejskiej. A dlaczego? Bo „w Brukseli w PE istnieje głębokie przekonanie, że to byłby najlepszy kandydat".

Według europosła PO Jacka Protasiewicza premier Tusk jest najlepszym kandydatem na funkcję przewodniczącego Komisji Europejskiej albo Rady Europejskiej. A dlaczego? Bo „w Brukseli w PE istnieje głębokie przekonanie, że to byłby najlepszy kandydat".

Za jego kandydaturą „przemawiają m.in. wyniki gospodarcze Polski, która mimo europejskiego kryzysu jest jednym z niewielu krajów systematycznie się rozwijających". I do kogo ta mowa, europośle? Naród już nie kocha Donalda Tuska, a coraz większa liczba obywateli po prostu go nienawidzi. Czy zatem ten optymistyczny akcent paplaniny posła Platformy Obywatelskiej ma oznaczać, że wreszcie pozbędziemy się tego szkodnika, rujnującego systematycznie państwo polskie i dlatego powinniśmy się cieszyć? A może uraduje nas wiadomość, pochodząca ponoć z Parlamentu Europejskiego, że III RP jest krajem systematycznie się rozwijającym?

Brukselskie autorytety mają Tuska i jego partię głęboko w nosie, a jeśli są tacy, którzy wspierają jego kandydaturę, to z bardzo prozaicznej przyczyny. Żaden liczący się polityk nie będzie chciał stać na czele bankrutującej Unii Europejskiej. Nikt nie jest frajerem. No, może z wyjątkiem naszej elyty, która zrobi wszystko, żeby dostać się do Brukseli, ze strachu przed odpowiedzialnością za zrujnowanie państwa i gniewem ludu.

A w Brukseli Donald Tusk będzie mógł bezkarnie dokończyć dzieła upadku wspólnoty europejskiej aż do jej ostatecznego końca. Należy mu życzyć powodzenia na tej drodze. Chciwi na zagraniczne komplementy politycy naszej neoliberalno-lewackiej formacji mogą liczyć na paru europosłów, zwłaszcza ze swojej partii i partii niemieckich, bo na tej chciwości Niemcy budują swoje wpływy w Polsce. Reszta deputowanych ma na głowie własne narodowe problemy, jak to w kryzysie bywa. W gruncie rzeczy uważają Tuska za słabego polityka i nieudacznika w dziele realizowania wytycznych ideologii poprawności politycznej i moralnej hipokryzji. Nie potrafi ujarzmić społeczeństwa i skutecznie osłabić Kościoła. Ma same problemy, a na dodatek największy przeciwnik polityczny, Prawo i Sprawiedliwość przestało być straszne dla pokolenia, na które stawiał Tusk i jego mafia.

Warto wiedzieć, że jesteśmy krajem i narodem powszechnie lekceważonym, a nawet pogardzanym. Dowodzą tego powtarzające się w mediach zachodnich obraźliwe stwierdzenia o „polskich obozach koncentracyjnych", oskarżanie Polaków o współudział w zagładzie Żydów, nazywanie ich złodziejami i pijakami itp. Pracują na takie opinie nasze media, siejące pogardę dla bohaterów narodowych, dla wiary chrześcijańskiej i propagujące obyczajowość zapożyczoną z marginesu społecznego Zachodu. Różni „intelektualiści" i „intelektualistki" prowadzą przyspieszone kursy degradacji człowieczeństwa, a niby-lewica walczy o przywrócenie „dobrego imienia" zbrodniarzom z czasów PRL-u. Tylko naród czemuś jakiś taki oporny. Budzą się też inne narody, bo mają dość luzu, odbierającego im prawo do godnego życia. Ostrzegam, w Brukseli też będzie gorąco.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Krystyna Grzybowska