Jak komisje śledcze zdemaskowały głupotę polityków od ośmiu gwiazdek Czytaj więcej w GP!

​Monika O. między Timorem Wschodnim a Jamajką

Co za degrengolada. Wszystko się wali, w kraju i na świecie. Jak to się skończy? Nie wie nikt, nie wie też „Irena Dziedzic III RP" Monika Olejnik, wytrenowana w zmaganiach maratońskich gwiazda od głoszenia „całej prawdy całą dobę".

Co za degrengolada. Wszystko się wali, w kraju i na świecie. Jak to się skończy? Nie wie nikt, nie wie też „Irena Dziedzic III RP" Monika Olejnik, wytrenowana w zmaganiach maratońskich gwiazda od głoszenia „całej prawdy całą dobę". Ostatnio jej spokój, jaki daje przodownictwo pracy w dziedzinie przekraczania wszelkich norm przyzwoitości, zakłóciły niecne knowania posła Macierewicza, po raz kolejny podważające całą prawdę komisji Millera o katastrofie smoleńskiej. Dało się to zauważyć nie tylko w nachalnym i bezczelnym przerywaniu odpowiedzi niesłusznych rozmówców na zadawane przez M.O. pytania, ale również w reakcji fizycznej redaktorki. No, może nawet psychofizycznej. Otóż twarz pani Olejnik najwyraźniej odmawia posłuszeństwa jej właścicielce. Co i raz podskakuje jej górna warga z lewej strony, a więc ta wystawiona do kamery. Ona może nie tyle podskakuje, ile wykrzywia się w grymasie niezadowolenia, a może nawet protestu przeciwko podejmowanym przez Monikę O. atakom na rozmówców, zapewne wychodząc z założenia (mam na myśli wargę), że cały ten styl prowadzenia rozmów już zaczyna się nudzić, wszystkim, również lemingom oraz słoikom.
 
Pora zacząć zachowywać się normalnie, a normalnie, to znaczy mówić to, co się myśli zamiast myśleć to, co się mówi. Na przyzwoitość nigdy nie jest za późno. I na rozum. Redaktorce powinęła się noga, kiedy „dowcipnie" zauważyła, że wybuch miał miejsce w Bostonie, a nie w Smoleńsku. Można spróbować jeszcze raz: w Weko, a nie w Smoleńsku... Do wyboru do koloru, bo wybuchów na świecie nie brakuje.
 
Między Moniką O. a Ireną Dziedzic są następujące różnice. Pierwsza to ta, że Irena Dziedzic to naturalnie piękna kobieta, bez botoksu. Druga, znacznie ważniejsza: Irena Dziedzic prowadziła swoje wywiady w epoce komunistycznej dyktatury i musiała tak rozmawiać, jak rozmawiała, bo głos decydujący miała oficjalna cenzura. Monika Olejnik natomiast pracuje w wolnej, demokratycznej Polsce i nikt jej nie zabrania zachowywać się przyzwoicie i profesjonalnie. Nie ma wszak cenzury. No, są poglądy. Zatem prosimy o wyrażenie ich uczciwie i wprost. Na przykład: jestem zwolenniczką postkomuny, spadkobierczyni chlubnej epoki Bieruta, Gomułki i Gierka. Popieram cenzurę, a nawet autocenzurę. Służąc władzy, służę mojej popularności i mojej mamonie. Ideały to mają głupcy i naiwniacy, moim ideałem jest służba władzy, tak było za PZPR-u i tak jest za PO. A władza umie się odwdzięczyć.
 
Ocenił to w swojej piątej edycji badania stanu demokracji ośrodek Economist Intelligence Unit, plasując III RP w gronie „wadliwych demokracji" na 44. miejscu, między Timorem Wschodnim a Jamajką. Niską ocenę wydano m.in. kulturze politycznej, funkcjonowaniu rządu i udziałowi społeczeństwa w życiu politycznym. Kultura polityczna autorki „Kropki nad i" nie może być wyższa niż poziom reprezentowany przez jej chlebodawców, nie jest głupia. Tylko ta górna warga Moniki O. z jakiegoś powodu się buntuje.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Krystyna Grzybowska