Nie byłoby II wojny światowej, gdyby nie agresywny stosunek władz polskich do pokojowo nastawionych władz III Rzeszy. I dlatego trzeba było dać odpór tym prymitywnym podludziom, jak słusznie nazywał ich wielki przywódca narodu niemieckiego, Adolf Hitler.
Niełatwo być Niemcem, oj, niełatwo. Taki Niemiec musi się obtykać z przeszłością: jeśli jest stary – to z własną, jeśli jest młody – to z przeszłością dziadków, za którą nie ponosi odpowiedzialności. Młody Niemiec jest członkiem wielkiego narodu i za takiego się ma.
W telewizji publicznej ZDF pokazano trzyczęściowy film oparzony tytułem: „Nasze matki, nasi ojcowie”. Film ten miał być próbą rozliczenia się z wojenną przeszłością Niemców. Tymczasem
wywołał ostry protest ze strony polskiej, ponieważ oskarża żołnierzy Armii Krajowej o antysemityzm, tak w AK rozpowszechniony, że ułatwiło to nazistom wymordowanie Żydów. Jest to niesłychane łajdactwo, nawet jak na niemieckich nacjonalistów. I jest kolejną próbą oczyszczenia się Niemców z piętna zbrodniarzy, którzy w zaplanowany sposób wymordowali miliony europejskich Żydów.
Trudno się z tym pogodzić współczesnemu społeczeństwu germańskiemu, w którym głoszona jest moralna wyższość Niemców nad innymi narodami. Trzeba koniecznie podzielić się tą zbrodnią z innymi. Najlepiej z narodem polskim, bo tak się złożyło, że powstały dogodne warunki do opluwania Polaków.
W Polsce rządzi Donald Tusk, który nie ma większego szacunku dla własnego narodu, dla jego historycznych dokonań, a zwłaszcza dla bezprzykładnego bohaterstwa żołnierzy AK w walce z niemieckim okupantem. Donald Tusk jest zapatrzony w Angelę Merkel, bo liczy na jej wsparcie w zabiegach o stanowisko w Brukseli, cieszy się też jej sympatią, czego dowodem są liczne odznaczenia i ordery. Tusk nie będzie protestował przeciwko paszkwilanckim atakom telewizji niemieckiej na Polskę i Polaków, niech się tym zajmują jacyś patrioci. A poza tym – o czym nie należy zapominać – w Polsce zapanowała za czasów III RP atmosfera sprzyjająca pogardzie dla narodowych wartości, w czym celują lewackie media oraz naśladujące je media o tzw. profilu liberalnym.
Żaden rząd, żaden premier nie pozwoliłby na podobne ataki na swój naród. Za czasów Jarosława Kaczyńskiego i prezydenta Lecha Kaczyńskiego niemieccy twórcy nie pozwoliliby sobie na podobne wybryki, a za czasów Komorowskiego i Tuska – jak najbardziej. Ale to nie zmienia faktu, że zbrodniarzami były ich niemieckie matki i ojcowie, a od naszych bohaterów wara.
Fragment felietonu opublikowanego w tygodniku "Gazeta Polska"
Źródło: Gazeta Polska
Krystyna Grzybowska