GaPol: TRUMP wypowiada wojnę cenzurze » CZYTAJ TERAZ »

Wiatry z kierowników wschodnich

Minister spraw wewnętrznych RFN Hans-Peter Friedrich zapowiedział sprzeciw wobec przyjęcia Rumunii i Bułgarii do strefy Schengen i chce zaostrzyć sankcje dla cudzoziemców wyłudzających świadczenia socjalne.

Minister spraw wewnętrznych RFN Hans-Peter Friedrich zapowiedział sprzeciw wobec przyjęcia Rumunii i Bułgarii do strefy Schengen i chce zaostrzyć sankcje dla cudzoziemców wyłudzających świadczenia socjalne. Wyższa izba niemieckiego parlamentu Bundesrat jest przeciwko przyjęciu paktu fiskalnego dla strefy euro, ale za to w Berlinie powstają toalety dla bezpłciowców, takie damsko-męskie.

„Jest rok 2027. Światem zawładnęły Chiny, językiem międzynarodowym nie jest już angielski, a Rosję od wszystkich sąsiadów odgradza wielki mur. (...) Paszporty zniszczono uroczyście na placu Czerwonym, dzieła Tołstoja i Dostojewskiego służą do palenia w piecu, publikuje się jedynie utwory ku czci Monarchy” – czytamy w recenzji książki Władimira Sorokina „Dzień oprycznika”. W tej zabetonowanej przez Chińczyków Rosji rządzi oprycznina, na wzór tej stworzonej przez cara Iwana Groźnego w celu spacyfikowania wyższych warstw społecznych (rzeź bojarów) i zastraszenia ludności. Takie szesnastowieczne KGB. W książce Sorokina władza wyrzyna ludzi z tzw. elit, znęcając się nad całymi rodzinami. „Nowości! Rozbłysła bańka, przelewa się niebiesko-biało-czerwoną flagą Ojczyzny ze złotym orłem dwugłowym, rozbrzmiewa dzwonami Iwana Wielkiego. Upijam łyk herbaty z malinami, przeglądam wiadomości: na północno-kaukaskim odcinku Muru Południowego znów bezeceństwa skrybów i ziemskich (...). Chińczycy osiedlają się coraz liczniej w Krasnojarsku i Nowosybirsku (...), Tatarzy budują na jubileusz Monarchy wspaniały pałac, cherlaki z Akademii Lekarskiej kończą prace nad genem starzenia, Muromscy Gęślarze dadzą dwa koncerty w białokamiennej Moskwie, książę Trifon Bagrationowicz Golicyn pobił swoją młodą żonę, w styczniu w świętym mieście Piotrogrodzie na placu Siennym nie będzie publicznej chłosty, rubel w stosunku do jena wzmocnił się o pół kopiejki” – to cytat z pierwszych stron książki, wstrząsającej w swojej treści i jakże proroczej. Dla Rosji, dla Polski, dla całego świata, właściwie dla jednej jego części – tej naszej.

Informacja do przykrycia

Zanim Rosja zostanie odgrodzona od świata zewnętrznego chińskim murem, wewnątrz którego rządzić będzie nowe-stare KGB, świat pogrąży się w chaosie, w którym możliwe będzie niemożliwe, a prawo zamieni się w bezprawie. I do głosu dojdzie oprycznina, nieporównanie gorsza od Wielkiego Brata Orwella, bo pozbawiona jakichkolwiek reguł postępowania, dostosowująca prawo do jego niweczenia i zaczynająca dzień od leczenia kaca wódką i kapuśniakiem. Nie będzie tak źle? Od czegoś trzeba zacząć. Spójrzmy na Unię Europejską i jej aktywność na polu obezwładniania całych społeczeństw i narodów. Póki co nie stosuje się obcinania bród bojarom, ale systematycznie niszczone są elity intelektualne, kulturalne i kościoły chrześcijańskie. Metoda osaczania człowieka i jego niezależności polega na wydawaniu rozmaitych rozporządzeń, dyrektyw i deklaracji. Na czele tego carstwa europejskiego stoi Komisja Europejska, złożona z czynowników z nadania, bo nie z wyboru. Czynownicy ci służą najpotężniejszym władcom tego carstwa, Niemcom i paru innym niewielkim kraikom, cieszącym się jeszcze jakim takim dobrobytem. Ale dobrobyt obywateli nie jest głównym celem i troską Berlina czy Brukseli. Celem jest pozbawienie ich własnej woli i oduczenia demokracji, która, jak sama nazwa wskazuje, jest władzą ludu.

Lud został dostatecznie zmanipulowany i zdezorientowany, żeby poradzić sobie z natłokiem informacji, napływających ze wszystkich stron. I dlatego skupia się na najbardziej zrozumiałych dla prostego człowieka przekazach dnia i godziny. Nie tylko w III RP, również w innych w założeniu demokratycznych państwach puszcza się w obieg sprzeczne informacje. Bezrobocie rośnie na potęgę, zwłaszcza wśród młodych obywateli, ale Komisja Europejska będzie teraz stawiać na ożywienie rynku pracy, albo: dwa miliony Polaków wyemigrowały za chlebem, ale nasz kraj jest skazany na emigrantów, bo nikt nie chce pracować fizycznie. Ale jest na to rada, Urzędy Pracy powołają instytucję doradcy klienta. Czyli klient będzie miał jak w banku właściwą robotę. Doradca będzie zachęcać do tych rowów, bo to praca na świeżym powietrzu i wzmacniająca tężyznę fizyczną. To lepsze niż siłownia, i za darmo.

Sławojka na eksport

Minister spraw wewnętrznych RFN Hans-Peter Friedrich zapowiedział sprzeciw wobec przyjęcia Rumunii i Bułgarii do strefy Schengen i chce zaostrzyć sankcje dla cudzoziemców wyłudzających świadczenia socjalne. Wyższa izba niemieckiego parlamentu Bundesrat jest przeciwko przyjęciu paktu fiskalnego dla strefy euro, ale za to w Berlinie powstają toalety dla bezpłciowców, takie damsko-męskie. Tymczasem współrządząca Unia Chrześcijańsko-Społeczna CSU nie wyraża zgody na małżeństwa gejów i lesbijek. To nic nie szkodzi, bo jak zauważył Włodzimierz Cimoszewicz, kapitalizm i demokrację, mimo obecnych napięć, dadzą się pogodzić. A poza tym czuje się bardziej liberałem niż człowiekiem lewicy. No i co się tyczy tych koedukacyjnych klozetów, nie musimy się wysilać, większość narodu korzysta z tych samych sławojek, bardzo bezpłciowych. Proponuję eksport drewnianych, ekologicznych przybytków do Berlina. Z serduszkiem wyciętym w drzwiach. I z etykietką: Made in Poland. Ważne, bo to nieliczny produkt wykonany w polskim warsztacie.

Już nie wiadomo, kto jest konserwatystą, kto lewicowcem, a kto liberałem. Ale wypowiedź Cimoszewicza, byłego wicepremiera i ministra, wskazuje kierunek marszu ku zjednoczeniu obywateli pod sztandarem demokratycznego kapitalizmu, co by oznaczało, że dokonał odkrycia na miarę epoki. Najwyraźniej przebywanie w ostępach Puszczy Białowieskiej odebrało mu kontakt z rzeczywistością, bo kapitalizm z demokracją bardzo dobrze współdziała od paru wieków, chyba że ma on na myśli jakiś inny rodzaj kapitalizmu albo demokracji. A poza tym Włodzimierz Cimoszewicz jest bardziej liberałem niż człowiekiem lewicy. Tak twierdzi.

Na wschód od demokracji

W tym totalnym chaosie prowadzona jest inwigilacja ludzi wyłamujących się z ogólnie przyjętych poglądów. Uczestniczą w niej członkowie rodzin osób inwigilowanych. Jak dla przykładu syn byłego prezydenta Lecha Wałęsy, który źle wyraża się o tatusiu za to, że ten ma coś przeciwko dyktatowi homoseksualnej mniejszości nad narodową większością. W książce Sorokina opricznina ujawnia, że pewien książę pobił swoją młodą żonę, na portalach naszego księcia ujawniono, że poseł PiS, Kamiński, podczas rozwodu nie kontaktował się z małżonką i ma kilkoro dzieci. To ma zrównoważyć złodziejskie wyczyny żony członka książęcego dworu, co się Miro zwie.

Wyobrażam sobie programy telewizyjne zaczynające się od wyświetlanego na cały ekran telewizyjny portretu księcia Tuska, a w niemieckiej tv carycy Angeli Merkel na tle hymnu Unii Europejskiej. Tusk wypowiada historyczne orędzie, a w nim zdanie: „Historia przez wiele wieków rzucała nam kłody pod nogi – teraz podaje nam rękę”. Angela Merkel wychyla się ze swojego okienka, wyciąga rękę i tarmosi Tuska pieszczotliwie za ucho. A tej sielance towarzyszy łapanka na myślących inaczej, takich, co uważają, że mogą krytykować władzę i wyrażać swoje poglądy. Ich ciągają za „mowę nienawiści” po sądach i ferują wyroki.

Nie jest tak źle? Ale będzie, bo jak zauważyłam, od czegoś trzeba zacząć. Od zastraszania. Na Zachód wszystko przyjdzie później, bo tam jeszcze działa ten chwalony przez Cimoszewicza demokratyczny kapitalizm. A u nas jeszcze nie zdążył się przebić do świadomości polityków i świadomości społeczeństwa. Bo my jesteśmy na wschód od demokracji, a Chińczycy trzymają się mocno.

Za komuny pomyłkowo na pierwszej stronie „Życia Warszawy” ukazał się komunikat o pogodzie, zatytułowany „Wiatry z kierowników wschodnich” (miało być „z kierunków wschodnich”). A tuż obok czołówka o zakończonym właśnie kolejnym zjeździe KC KPZR. Poleciały głowy. A wiatry z kierowników wschodnich wieją nadal. W kierunku kierowników zachodnich.

 



Źródło: Gazeta Polska

Krystyna Grzybowska