Sondaż CBOS, w którym Partia straciła 6 proc., Czerska otrąbiła jako dowód, że „młodzi wykształceni” ukarali PO za odmowę legalizacji konkubinatów. Jest to jej chciejstwo; gdyby tak było, wyborcy ci zasililiby SLD albo Palikota. Tymczasem lewice, zarówno ta postkomunistyczna, jak i ta „loomy left”, wypadły w tym sondażu bardzo słabo (7 i 5 proc.). A na miejscu trzecim, z niezłym wynikiem 8 proc., znalazł się tradycjonalistyczny PSL.
Jeśli w ogóle zamieszanie wokół konkubinatów miało wpływ na sondaż, to raczej PO ukarana została za fakt zajmowania się tematem zastępczym. Bo małżeństwa homo, podobnie zresztą jak in vitro i aborcję, Polactwo uważa za bzdety i rozpętywanie ideologicznych wojenek, którymi władza zwykła odwracać uwagę od swej indolencji w kwestiach naprawdę dla Polactwa ważnych.
Pewnie, zabawne jest patrzeć, jak poseł Palikot sugeruje pani Nowickiej, że brak jej solidnego… gwałtu (gdyby wyjechał z tym chamstwem np. do prof. Pawłowicz, ci sami, co się oburzają atakiem na feministkę, po raz kolejny plaskaliby łapkami z rozkoszy, że tak im się udał Palikot), ona mu odpowiada, żeby się leczył nerwowo, a wałdajski totumfacki człowieka z gumowym sobowtórem odkrywa nagle, że feministki i cały ten ich kongres to tylko garstka nawiedzonych bab, których poparcie wcale nie przysparza partii żadnych głosów.
Fajnie jest też patrzeć, jak się salony gimnastykują, żeby wybrnąć jakoś z faktu, że znowu to nie z prawicowca, ale z kolejnego ich ulubieńca wylazł chamowaty „seksista” i kołtun, i jak głupkowato bagatelizują potok rasistowskich świństw wylewanych przez wychowaną pod ich dyktando „postępową młodzież” na posła Godsona. Przy okazji widzimy też, jak homolewackie bojówki, atakując profesora Zawadzkiego, odświeżają tradycję swych poprzedników z ZMP, którzy w latach stalinowskich wyszczuwali z profesury „reakcyjne elementy”, z podobnym jak dziś błogosławieństwem centralnych mediów. To już, oczywiście, śmieszne nie jest. Ale pouczające.
Ale wszystko to należy tylko odnotowywać w tle pasma kompromitujących klęsk władzy.
Państwo Tuska sypie się jak odpicowany pod telewizyjne przecinanie wstęgi pas w Modlinie, i żadne zorganizowane chóry piewców „negocjacyjnego sukcesu” w Brukseli (jak zwykle, unikających jak ognia informowania o szczegółach tego „sukcesu”) nie poradzą. I las smoleński coraz bliżej podchodzi pod okna, tym bardziej nieubłagalnie, że to sam Putin co i raz kompromituje naszych gnojków, na przykład publikując dane pokazujące, że wszystko, o czym się zaprzysięgali, jak wiadoma pani o sekcjach i „przekopywaniu na metr w głąb”, kupili od niego i wpisali do swego „raportu” na gębę. Brzoza była wczoraj ucięta na trzech metrach i gruba na pół, dziś na pięciu metrach i o połowę cieńsza, jutro jeszcze inna, a pan Lasek będzie za każdym razem zapewniał, że zawsze taka była.
Można było, owszem, zabronić zaglądania do szafy, ośmieszyć, odwracać od niej uwagę, ale teraz z tej szafy zaczyna już śmierdzieć na całego.
Źródło: Gazeta Polska
Rafał A. Ziemkiewicz