„Bystro, bystro” – wołali w paryskich knajpach żołnierze carscy, domagając się wódki. Tak powstały paryskie „bistro”, bary szybkiej obsługi dla ludu. Takie były skutki tęgiego lania, jakie przed dwustu laty otrzymała armia napoleońska pod Borodino nieopodal Moskwy. Napoleon nie miał pojęcia o warunkach, jakie czekają jego wojska w Rosji, zwłaszcza zimowych. W każdym razie nadzieje Polaków na odzyskanie wolności spełzły na niczym.
W roku 1814 rozpoczęła się okupacja Paryża przez Rosjan, najwyraźniej dała się ona Francuzom tak bardzo we znaki, że do dziś mają ogromny respekt dla tego mocarstwa i niczego tak się nie boją jak ponownej wizyty rosyjskich żołdaków domagających się szybkiego obsłużenia. Tak więc szacunek dla Kutuzowa i jego armii pozostał do dziś, tymczasem rozkwitła partia komunistyczna, a wpływy jej ideologii, płynącej do Europy Zachodniej szerokim strumieniem, zaowocowały poprawnością polityczną rodem z orwellowskiej powieści „Rok 1984”. George Orwell ukuł zdanie, które przeszło do historii: „Big Brother is watching you”. Wielki Brat na ciebie patrzy.
Wielki Brat jest wszechobecny w zachodnim świecie, czy tego chcemy, czy nie. Ideologiczna zaraza wdarła się do elit europejskich i nie tylko.
Jak u Orwella, narzuca się narodom jednakowe myślenie o moralności, prawie i o odpowiedzialności. Zwykli obywatele nie potrafią przeciwstawić się tej potędze, elity czerpią z niej same korzyści, wśród których obok profitów finansowych liczą się przede wszystkim medialne. I trudno się dziwić popularnemu aktorowi francuskiemu Gerardowi Depardieu, że ucieszył się z przyznania mu obywatelstwa rosyjskiego przez Putina. Wszak jego tatuś był komunistą, a syn szanuje Rosję za jej demokrację. Nie można wymagać od aktora nadmiernej inteligencji ani tym bardziej orientacji w meandrach polityki. Ten Depardieu to Obeliks, przyjaciel rosyjskiego Asterixa. Tak się obaj czują i tak wyglądali, kiedy się ściskali, jeden duży, gruby i brzuchaty, ten drugi to przy nim mikrus, ale za to fałszywy, chytry i bezwzględny. Rosjanie już tacy są, o czym przekonał się pod Stalingradem Adolf Hitler.
Zachęcona tym światowym sukcesem przyjaźni francusko-rosyjskiej, bardzo już była gwiazda Brigitte Bardot też chce być obywatelką Federacji Rosyjskiej z powodu dwóch chorych słoni.
Czekam na następne wyrazy miłości do Rosji i Putina ze strony celebrytów, zwłaszcza byłych. Na przykład od Daniela Olbrychskiego. Jemu podobno zaproponowano obywatelstwo francuskie, ale nie skorzystał. Na rosyjskie nie zasłużył. Nie ten kaliber. Nie każdy może być Obeliksem.
Źródło: Gazeta Polska
Krystyna Grzybowska