Namiętność Francuzów do Rosji kwitła już za Maupassanta, ale to można wyjaśnić syndromem sztokholmskim – miłością ofiary do oprawcy, np. za wciry, jakie Napoleon dostał pod Moskwą w 1812 r.
Moda niemieckiej młodzieży na sowieckie mundury i emblematy to pewnie brak wiedzy o historii, zresztą Niemcy zawsze cenili silnych. Sentymenty pezetpeerowców to tęsknota za młodością, za czasami, kiedy za wierność partii miało się przydział na wszystko. Skąd jednak namiętność bogatego Zachodu, z Anglią i Ameryką włącznie, do komunizmu? I skąd pomysł, żeby
na jublach Owsiaka młodym Polakom oferować koszulki z portretem Che Guevary, nawet jeżeli to karykatura posła Ruchu Palikota?
Jasne, Ameryka Łacińska w czasach, gdy Che walczył o rewolucję, to nie był raj, dominowała tam niewolnicza praca i brak nadziei na poprawę losu dla milionów. Rychło okazało się, że
„bój ostatni”, który miał zapewnić wolność i dobrobyt narodom, przyniósł im jeszcze gorszą opresję.
Więc co? Skąd ta namiętność?
Czerwoni po prostu legendę umieli budować. „
Jabłoczko” to jedna z najpiękniejszych piosenek, a ile było innych porywających pieśni. Propaganda była dobra. Wystarczyło tylko w nią uwierzyć.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Teresa Bochwic