GaPol: TRUMP wypowiada wojnę cenzurze » CZYTAJ TERAZ »

Rozbiór od wewnątrz

Budowa samodzielnego potencjału obronnego i maksymalnego utwardzania strategicznego sojuszu obronnego Polski, jakim jest Pakt Północnoatlantycki, to wydawać by się mogło oczywiste priorytety. Ale jak widać po działaniach prezydenckiego BBN, można chc

Budowa samodzielnego potencjału obronnego i maksymalnego utwardzania strategicznego sojuszu obronnego Polski, jakim jest Pakt Północnoatlantycki, to wydawać by się mogło oczywiste priorytety. Ale jak widać po działaniach prezydenckiego BBN, można chcieć poddać polskie bezpieczeństwo zależności od wyniku rozgrywek rosyjsko-europejskich.

Przedstawione i analizowane w najnowszym numerze „Gazety Polskiej” dokumenty dotyczące polskiej strategii bezpieczeństwa, opracowywane przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, muszą budzić niepokój. Podstawowym źródłem tego niepokoju jest sposób rozumowania, jaki przewija się w pracach nad tzw. Strategicznym Przeglądem Bezpieczeństwa Narodowego. Jego istotą jest przekonanie, że nasz kraj znajduje się poza strefą bezpośredniego zagrożenia militarnego, z jednoczesnym wnioskiem, że pożądane jest rozszerzenie parasola ochronnego nad Europą poprzez dołączenie do niego Rosji jako odpowiedzialnego partnera.

To się dzieje naprawdę

Takie rozumowanie jest sprzeczne z polską racją stanu i, można powiedzieć, twórczo realizuje koncepcję rosyjską – „wspólnoty bezpieczeństwa od Lizbony po Władywostok”. A więc koncepcję zerwania z więzią atlantycką na rzecz kontaktów euroazjatyckich. Niestety, przedstawione w analizach koncepcje to nie wyłącznie słowa zza biurka, lecz swoiste podsumowanie polityki, którą obecny obóz władzy prowadzi od pięciu lat. I to jest najbardziej niepokojące. To się dzieje naprawdę.

Co ciekawe, tak zarysowany obraz uwarunkowań polskiej polityki bezpieczeństwa stoi w sprzeczności z innym oficjalnym dokumentem, a mianowicie rządowymi „Priorytetami polskiej polityki zagranicznej na lata 2012–2016”, w których czytamy: „Choć w najbliższych latach ryzyko konfliktu zbrojnego w bezpośrednim sąsiedztwie lub na terytorium Polski będzie niewielkie, to – w dłuższej perspektywie – nie można wykluczyć pojawienia się zagrożeń, również o charakterze konwencjonalnym”. W dokumencie tym wymienia się ponadto wiele czynników, które prowadzą do stwierdzenia, że współczesny świat, w tym i najbliższe polityczne otoczenie Polski, bynajmniej nie zmierza w kierunku stabilizacji, lecz odwrotnie, jest coraz bardziej narażony na konflikt. Pada we wspomnianym tekście także jeszcze jedno bardzo istotne zdanie: „O pokoju lub wojnie coraz częściej decydować w najbliższych latach będą krucha regionalna dystrybucja sił, doraźne koalicje państw czy tarcia wewnętrzne”.

W rozgrywce rosyjsko-europejskiej

Płynące z takiego opisu istotne wnioski dla polskiego interesu narodowego są jednoznaczne. Sprowadzają się one do zadania stałego monitorowania rozwoju wypadków wokół Polski, budowy samodzielnego polskiego potencjału obronnego i maksymalnego umacniania strategicznego sojuszu obronnego Polski, jakim jest Pakt Północnoatlantycki. Ale jak widać po dokumencie prezydenckim, można sformułować także inne wnioski – zmierzające w kierunku poddania polskiego bezpieczeństwa procesowi uzależnienia od wyniku geopolitycznej rozgrywki rosyjsko-europejskiej. Jaka zatem będzie w przyszłości polityka polskiego bezpieczeństwa? Czy wygra w jej kształtowaniu analiza wytworzona w prezydenckim Biurze Bezpieczeństwa Narodowego? Odmiennie od tendencji zaprezentowanych przez doradców prezydenta Komorowskiego, chciałbym postawić trzy zasadnicze tezy, które – w mojej opinii – powinny być filarami rozumowania o bezpieczeństwie Polski w obecnej dekadzie.

Geopolityka na serio

Pierwsze założenie strategiczne brzmi: świat stał się na nowo geopolityczny. Oznacza to, że powróciły do stosunków międzynarodowych tradycyjne kategorie ich opisu i rodzaje celów, jakimi kierują się państwa. Na nowo ważne są takie kwestie, jak budowa własnej strefy wpływów, pozycja hegemonalna w hierarchicznym układzie państw, kontrola nad strategicznymi zasobami (terytorium, ludność, surowce, trasy komunikacyjne), położenie i sąsiedztwo, przewagi konkurencyjne, podporządkowanie, linie podziału politycznego. Świat polityczny XXI w. przestał realizować utopijne marzenia o globalizacji bez rywalizacji, „płaskim świecie” sieci współpracy, globalnej demokracji i ładzie bez konfliktów. Możemy dziś obserwować w wielu miejscach, jak klasyczna, brutalna, realistyczna geopolityka wkracza na mapę świata. Przykładami niech będą wojna Rosji z Gruzją (jako zastępczy teatr wojenny odnowionego konfliktu Wschód–Zachód), neokolonizacja Afryki przez współczesne mocarstwo ekonomiczne, czyli Chiny, geopolityczne rozlanie się konfliktu bliskowschodniego na cały obszar tzw. arabskiej wiosny, aż wreszcie bezwzględne posiłkowanie się tzw. zamrożonymi konfliktami (Naddniestrze, Abchazja) do rozgrywania międzynarodowych gier o strefy wpływów. Co ciekawe, geopolityka wkroczyła także w samo serce zintegrowanego świata Zachodu, czyli do Unii Europejskiej. Obecne przekształcenia Unii zmierzające w kierunku scentralizowanego systemu nadzoru i wewnętrznej hierarchii państw wprowadzają grę geopolityczną, wspartą na sile gospodarczej, do samego rdzenia integracji europejskiej. Polska musi wyciągnąć z tego wnioski i zacząć działać na rzecz swojej podmiotowości geopolitycznej, inaczej przepadnie zmielona w młyńskich kołach sił międzynarodowych. Musimy budować sojusze regionalne i dbać o naszą przestrzeń polityczną, tak jak czynił to śp. prezydent Kaczyński, który prowadził w tym względzie bardzo nowoczesną politykę zagraniczną, odpowiadającą dokładnie trendom światowym.

Stawiać na NATO

Drugim ważnym założeniem strategicznym jest zachowanie militarnego i realnego wymiaru NATO. Musimy bezwzględnie przeciwstawiać się próbom uczynienia naszego członkostwa w Sojuszu nieistotnym z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa. Pakt musi być rzeczywistą gwarancją statusu Polski w tradycyjnym rozumieniu tego pojęcia. Dlatego trzeba blokować zmiany idące w kierunku przekształcenia NATO w rodzaj politycznej współpracy na rzecz kolektywnego bezpieczeństwa z dodatkowym elementem zdolności ekspedycyjnych poza swoje terytorium (Afganistan).

Sojusz musi być przede wszystkim w pełni zdolny do tradycyjnej obrony terytorium swoich państw członkowskich. Polska armia natomiast musi być gotowa do obrony naszego kraju do czasu otrzymania sojuszniczego wsparcia. To takie proste, a jednak – jak się okazuje – nieoczywiste. Rozwój wspólnej polityki bezpieczeństwa i obrony Unii Europejskiej należy w tym kontekście rozumieć wyłącznie jako posiadanie dodatkowej polisy i uzupełnienie atlantyckich gwarancji przez lepszą koordynację działań w ramach europejskiego filaru bezpieczeństwa. Nigdy zaś nie należy się łudzić, że Unia – szczególnie w obecnym kształcie – może zastąpić lub „wypchnąć” rolę pełnioną przez Sojusz Północnoatlantycki. Tym bardziej że państwa członkowskie Unii Europejskiej mają w zakresie polityki obronnej skrajnie różny potencjał, cele i pozycje międzynarodowe (od krajów neutralnych po tradycyjne mocarstwa).

Nie realizować interesów Kremla

Trzecim warunkiem polskiego bezpieczeństwa jest zasada: żadnych kondominiów Europy i Rosji. Przebieg linii podziału geopolitycznego oddziela świat Zachodu od rosyjskiej strefy imperialnej i nie ma żadnych powodów, by samodzielnie zapraszać geopolitycznego konkurenta do objęcia jego wpływami części naszej przestrzeni. Niestety, bywało już tak w historii, że dla partykularnych celów pojedynczych państw Zachodu Rosja była wprowadzana do środka układu europejskiego i oddawano pod jej kontrolę ogromne obszary europejskiej przestrzeni (ostatnio w wyniku porozumień z czasów II wojny światowej). Tym samym zagrożenie powtórzeniem tej sytuacji nie jest bezzasadne. To, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, bynajmniej nie jest w tym względzie uspokajające. Dlatego Polska musi być państwem wciąż nawołującym do niepopełniania ponownie tych samych błędów, które kosztowały życie milionów ludzi. Nie można zapraszać lisa do wspólnego kurnika.

Strategia geopolityczna Rosji, skoro nie może ona obecnie cofnąć postanowień, które zapadły podczas ostatniego okresu jej słabości, czyli w połowie lat 90., polega na tym, by uczynić je bezwartościowymi, a najlepiej samemu przejąć kontrolę nad ich realizacją. Analizy tworzone w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego, najwyraźniej zdają się opisywać ścieżkę, na której taka zmiana może się dokonać. Tylko dlaczego sami planujemy rozbiór Polski od wewnątrz?

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Krzysztof Szczerski