Nadeszły ciężkie czasy dla wykształciuchów, może się zdarzyć, że zamiast udawać, że są wykształceni, będą musieli nauczyć się fachu, który daje zarobek, choć brudzi ręce. Ten pęd do wyższych studiów jest wynalazkiem poprawności politycznej oraz utopii wymyślonej i wprowadzonej w czyn w Europie, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Australii. Wyższe studia miały podnieść poziom wiedzy i kultury mas. A tymczasem wyprodukowały miliony niedokształconych obywateli, którzy mają przewrócone w głowie.
Chyba już żaden z logicznie myślących obywateli nie wątpi, że nasz kraj – i nie tylko – opanowała propaganda życia pozornego, takiej egzystencji na niby. Jesteśmy zmanipulowani przez politykę, media, sfory urzędników i specjalistów od zdrowego żywienia. Nie zapominajmy też o manipulantach od etyki itp. „wartości”, które mają nas utwierdzać w przekonaniu, że
nareszcie nadeszła epoka niepohamowanej wolności. Wolności od rozumu, zasad i przekonań. No bo jakie tzw. świat cywilizowany ma wartości? Poza oczywiście wartościami liczonymi w złotówkach, euro, dolarach albo jenach? Idziesz do sklepu czy innego marketu masowego nabywania wszystkiego, co się da, i kombinujesz. Tu jest promocja, a tam rabat, jak się postaram, to nabędę najnowocześniejszy środek komunikowania się ze wszystkimi, czyli z nikim. I w ten sposób będę zadawał szyku w szkole, w pracy i w pubie. A jak jestem hipsterem, odzieję się w stare, podarte szmaty za duże pieniądze. To taki snobizm młodzieży „z wyższych sfer”, tzn. wykształconych wieśniaków z dużych miast.
Zabronić ujawniania myśli
No i co dalej? Dalej pchamy ten wózek pełen szpanu, a jednocześnie tyramy za marne pieniądze, wyposażeni w dyplomy magistrów itp., wymieniając poglądy, których nie mamy, wypijamy albo ćpamy modnie i z szerokim gestem. Ludzie około czterdziestki (bo ci młodsi jeszcze myślą i zadają pytania) są puści jak ich portfele i życie singla. Bez przyszłości, ale za to z teraźniejszością, wielce atrakcyjną, dzięki blichtrowi i pokusom posiadania atakującym ze wszystkich stron, dzięki sztafirowania się przed znajomymi. Temu szaleństwu opierają się ludzie najubożsi i najmądrzejsi. Tych pierwszych są miliony, tych drugich parę procent
. Jak walczyć z tym połamanym, wrogim człowieczeństwu światem? Najubożsi nie mają siły, najmądrzejsi władzy. A ci pomiędzy, niby ta klasa średnia, żyją w utopijnym świecie rządzonym przez głupców, w nadziei że gorzej nie będzie. Zresztą, jaka to różnica, głupi czy mądrzy? Władza to jest władza, i tak zrobi, co zechce.
A władza to wie i korzysta ze swoich prerogatyw. Korzysta to mało. Ona wykorzystuje nieświadomość obywateli i ich niewiedzę na temat praw i obowiązków, swobód zagwarantowanych przez konstytucję. I robi, co chce. Na okoliczność niezadowolenia społecznego ma spreparowane przez podległe jej instytucje i instytuty badające nastroje informacje dobre i złe. Dobre żywią obywateli sukcesami kraju, państwa i jego elit, złe – zagrożeniem „mową nienawiści” ze strony opozycji. I obiecują, że rozprawią się z nienawistnikami za pomocą ustaw, przepisów i paragrafów.
Bo obywatel może sobie myśleć, co chce, myślenie nie jest zabronione. Zabronione jest ujawnianie swoich myśli, a już nie daj Boże – poglądów. Średniacy to wiedzą i sobie cenią, bo nie ma nic gorszego, jak narazić się władzy, szefowi w firmie i sąsiadowi z przeciwka. Trzeba mówić to, co mówić należy, żeby mieć święty spokój.
Aby żyć dłużej
Oto kilka rewelacyjnych wiadomości mających na celu utrzymanie Polaka w stanie ogłupienia i uciechy z byle czego. Zaczerpnęłam je z portali dla głupków. A więc cieszmy się, bo dzięki funduszom unijnym w województwie mazowieckim przybyło od 2008 r. 25 tys. miejsc pracy. Ten niby news nie podaje, jak w tym czasie wzrosło w tym samym województwie bezrobocie, i że pod tym względem jest ono w czołówce województw. Ale to nic, bo gwałtownie, o kilkadziesiąt tysięcy osób podniesie się zatrudnienie na okres świąteczny. Supermarkety i firmy usługowe masowo zatrudniają młodych i starszych na najbliższe trzy tygodnie. To wspaniała wiadomość dla młodych z wyższym wykształceniem, no i tych z niższym, ale jeszcze sprawnych fizycznie.
Starsi będą robić za Świętego Mikołaja, a młodsze studentki za śnieżynki. Cóż za perspektywa!
PiS narobił bałaganu ze służbą zdrowia, więc trzeba dać odpór tym pesymistom i ukazać dobre, a nawet bardzo dobre strony naszej służby zdrowia. Niby fatalna, a proszę – żyjemy coraz dłużej. Instytut Zdrowia Publicznego sporządził dla Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) raport zatytułowany „Społeczne nierówności w zdrowiu w Polsce”. Nie da się ukryć, że jedni mają zdrowie lepsze, inni gorsze, a jeszcze inni muszą się leczyć. Lecz nie o to chodzi w owym raporcie, przedstawionym przez „Gazetę Wyborczą”. Chodzi o to, że zbadano, iż wykształceni żyją dłużej od niewykształconych. 30-letni mężczyźni z wyższym wykształceniem mają przed sobą perspektywę życia do 78,5 lat, z wykształceniem podstawowym i zawodowym żyją przeciętnie 66 lat, a ze średnim dożyją 73 lat. No to lu, gimnazjaliści, licealiści, tylko wyższe studia zagwarantują wam życie prawie do osiemdziesiątki. Bez dyplomu życie będzie krótsze, no i pracowite.
Najlepiej zostańcie pisarzami i profesorami od czegoś tam, bo oni żyją najdłużej. Dziennikarzami nie, nie radzę, bo żyją najkrócej spośród tych z wyższym wykształceniem. Ale najciekawiej, najbardziej stresująco i wykańczająco zdrowotnie. A poza tym dziennikarze źle się prowadzą, co bez wątpienia skraca życie.
Masy niedokształciuchów
A więc kształćcie się wieśniaki i przenoście do dużego miasta. Będziecie żyć dłużej, choć byle jak. Jest tylko pewien problem. Nie ma dla was pracy. Kto was będzie utrzymywał? Ci ze średnim i zawodowym wykształceniem? A skąd ich brać, skoro wszyscy będą studiować psychologię, socjologię, politologię i dziennikarstwo. A kto naprawi kran, uszyje garnitur i zmontuje telewizor?
Nadeszły ciężkie czasy dla wykształciuchów, może się zdarzyć, że zamiast udawać, iż są wykształceni, będą musieli nauczyć się fachu, który daje zarobek, choć brudzi ręce. Ten pęd do wyższych studiów jest wynalazkiem poprawności politycznej oraz utopii wymyślonej i wprowadzonej w czyn w Europie, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Australii. Wyższe studia miały podnieść poziom wiedzy i kultury mas. A tymczasem wyprodukowały miliony niedokształconych obywateli, którzy mają przewrócone w głowie. I leni, bo są stworzeni do pracy umysłowej, praca fizyczna to hańba. Największe bezrobocie jest wśród absolwentów wyższych uczelni, a uczelni narobiło się tyle, że dla przykładu w Stanach Zjednoczonych w każdym miasteczku jest uniwersytet. W Polsce wkrótce będzie to samo.
A jak już dopadnie nas gospodarcza ruina i rozpad państwa, magistrowie będą w supermarketach dźwigać skrzynie z towarem i sprzątać w domach klasy rzemieślniczej, co to ją stać na więcej i lepiej. Dla zachowania dobrego samopoczucia i dumy z sukcesów proponuję przypinanie do fartucha plakietki z napisem: „
Jestem magistrem”. Sprzątaczka z taką plakietką może stawiać warunki finansowe swojemu chlebodawcy. Pan nie wie, kto ja jestem! Ja jestem magistrem politologii! I zapłata za godzinę szorowania łazienki natychmiast wzrośnie.
W dziedzinie zdrowia fizycznego różnych warstw społecznych i grup zawodowych mamy do czynienia z kolejnymi rewelacjami. Oto następna, zaczerpnięta z Onetu, bijącego państwowotwórczym optymizmem. Według amerykańskiego brukowca „Journal of the Sex Research”, aktorki filmów porno są zdrowsze od pozostałych kobiet. Są bardziej uduchowione, lepiej śpią i mają więcej energii. Aż 70 proc. tych panienek czerpie pełną satysfakcję z seksu (w innych sferach jest to tylko 30 proc.). Wprawdzie piją i narkotyzują się, ale to nie jest regułą, zaznacza portal. No proszę, można być szczęśliwą i zarabiać na czterech literach, do tego nie są potrzebne wyższe studia, takie panienki są i bez tego bardziej uduchowione. Prostytutki też tak uważają.
Oba zawody łączy wszystko, co ma związek z tego rodzaju zajęciem – także podłe życie i jeszcze podlejsza starość. I skrywana pogarda do samej siebie.
Propagowanie „aktorstwa” pornograficznego przez polski portal jest czymś szczególnie odrażającym, ale jest w tym metoda. Takie newsy przyciągają czytelników, bo zdaniem ich redaktorów, Polacy są już dostatecznie wykolejeni. W zachodnim stylu, ma się rozumieć.
Jest jeszcze wiele dobrych wiadomości z kraju i ze świata. TVN24 pracuje nad wyjaśnieniem problemów w służbie zdrowia. I ludzie główkują. Jeden taki ludź zauważył z uśmiechem na obliczu, że najgorzej jest leczyć się w końcu roku, bo w szpitalach wtedy właśnie wyczerpują się fundusze. Ale śmieszne. Życzę owemu redaktorowi, żeby nie zachorował ciężko w czwartym kwartale, bo może go szlag trafić. A tu kredyty do spłacenia.
Źródło: Gazeta Polska
Krystyna Grzybowska