Nieprzyjmowanie przez lata czynszu za lokal, wpędzenie w długi, uzyskanie wyroku eksmisji, a na koniec odcięcie wody. Tak sprawę niewygodnego lokatora postanowił załatwić właściciel zreprywatyzowanej kamienicy na Saskiej Kępie. Pan Andrzej Łojko jest ostatnim mieszkańcem nieruchomości. Ostatnim i, jak się okazuje, najbardziej problematycznym dla nowego gospodarza. Jego sprawą zajął się Komitet Obrony Praw Lokatorów.
18 października br. Komitetowi Obrony Praw Lokatorów udało się zablokować eksmisję pana Andrzeja – mężczyzny mieszkającego w zreprywatyzowanej kamienicy na warszawskiej Saskiej Kępie, który od kilku lat, już jako ostatni lokator budynku, boryka się z nowym właścicielem. A przepychanki nie należą do przyjemnych. Właściciel postanowił bowiem przez parę lat nie przyjmować od lokatora należnego mu czynszu. Tym sposobem wprowadził pana Andrzeja w niebagatelne długi, za co teraz grozi mu eksmisja. Choć ta dzięki interwencji komitetu została właśnie zatrzymana, nowy gospodarz nieruchomości nie złożył broni i właśnie postanowił wypędzić go w inny, notabene niezgodny z prawem, sposób – odcinając wodę.
Sprawę relacjonuje Beata Siemieniako z Komitetu Obrony Praw Lokatorów, która wykazuje, że problemy zaczęły się niedługo po reprywatyzacji kamienicy w 2002 r., kiedy to wybuchł pierwszy spór o to, dzięki komu nieruchomość w ogóle stoi. Starsi lokatorzy twierdzą, że kamienica została zburzona w trakcie wojny i po wojnie odbudowywali ją lokatorzy, natomiast osoba, którą ją odzyskała, uważa, że odbudowywał ją własnymi rękami jej ojciec.
– W latach 1948–1949 kamienica od strony wschodniej została zniszczona. Lokatorzy własnymi rękoma ją odbudowali
– mówi Andrzej Łojko. Wykazuje ponadto, że od 2002 r. dzieje się tu horror.
– Pan Andrzej pozostał w budynku jako ostatni lokator. Od kilku lat właściciel celowo (informując lokatora, że nie uznaje stosunku najmu) nie przyjmował od niego zapłaty za czynsz, żeby go zadłużyć i w ten sposób pozbyć się go
– mówi Siemieniako. To mu się zresztą udało: zadłużenie zaowocowało wyrokiem o eksmisji.
Jak relacjonuje Łojko, właściciel podał go do sądu za zaległe 5 tys. zł, których nie chciał wcześniej przyjąć.
– Sprawę oczywiście przegrałem i sąd dołożył mi odsetki; zaocznie zaś przydzielił mi na miesiąc 9-metrowe mieszkanie. Gdyby nie komitet, dziś wylądowałbym na bruku. W środę uzyskałem dzięki niemu tymczasowe odroczenie eksmisji. Dużo wcześniej miałem wyłączoną ciepłą wodę, w czwartek wyłączono mi ją zupełnie
– mówi.
Zdaniem Siemieniako odcięcie lokatora od mediów jest przestępstwem z art. 191 par. 1a Kodeksu karnego. Stąd wniosek, że właściciel kamienicy próbuje obejść prawo, ponieważ „zależy mu na czasie”.
– Jeśli przyjąłbym pokój w hotelu robotniczym, po miesiącu byłbym bezdomny. Właściciel nie chciał w ogóle ze mną rozmawiać. Nawet ostatnio chciałem go spłacić w ratach, ale nie ustępuje
– dodaje.
– Docelowym rozwiązaniem sytuacji musi być lokal od miasta i do tego będziemy dążyć
– mówi Jakub Żaczek z Komitetu Obrony Praw Lokatorów.