Gazeta Polska: Suwerenna Polska jednoczy się z PiS, więcej młodych twarzy na froncie Czytaj więcej!

Polowanie na Adama Glapińskiego. Zamiast faktów - polityczna nagonka i parodia praworządności

Prezes NBP stał się celem nieustających i – wszystko na to wskazuje – nieuprawnionych ataków ze strony polityków dotychczasowej opozycji parlamentarnej. Inflacja wywołana obiektywnymi czynnikami zewnętrznymi w związku z wojną na Ukrainie i kryzysem energetycznym stała się ochoczo wykorzystywanym przez nich w kampanii wyborczej orężem. Obiektywne opinie międzynarodowych instytucji finansowych i obowiązujące prawo dla zacietrzewionych polityków nie mają żadnego znaczenia.

Brak podstaw do odwołania prezesa NBP Adama Glapińskiego
Brak podstaw do odwołania prezesa NBP Adama Glapińskiego
Autor: Zbyszek Kaczmarek

Koalicja trzech komitetów wyborczych (KO, Trzeciej Drogi i Lewicy) aspirująca do przejęcia władzy w Polsce w trakcie kampanii wyborczej zapowiadała rozliczenia Zjednoczonej Prawicy za rzekome nadużycia i nieprawidłowości do jakich miało dochodzić podczas ostatnich ośmiu lat. Najbardziej radykalne głosy w tej sprawie padały z ust polityków Platformy Obywatelskiej z Donaldem Tuskiem na czele. 

„Przyjdą silni ludzie…”

Tusk wielokrotnie mówił o wsadzaniu do więzień, a w najlepszym razie stawianiu przed Trybunałem Stanu polityków partii rządzącej, ale do opinii publicznej chyba najbardziej przebiła się zapowiedź „wyprowadzenia” prezesa Adama Glapińskiego z Narodowego Banku Polskiego, mimo, iż do grona polityków zaliczyć go nijak nie można. Jego słowa doprecyzował wiceszef PO Tomasz Siemoniak, który goszcząc w TVN24 powiedział, że „przyjadą silni ludzie i go [Adama Glapińskiego-red.] przekonają do tego, że nie jest prezesem Narodowego Banku Polskiego”.

Zapowiedzi te nie były podparte żadną podstawą prawną i można je było odbierać wprost jako próbę zamachu na niezależność banku centralnego gwarantowaną normami Konstytucji RP oraz prawem Unii Europejskiej. O ile zgodnie z ustawą o NBP odwołanie jego prezesa jest możliwe, to może ono nastąpić wyłącznie w ściśle określonych przypadkach.  Zgodnie z art. 9 ust. 5 tej ustawy, odwołanie Prezesa NBP może nastąpić, kiedy: 

•    nie wypełnia on swych obowiązków na skutek długotrwałej choroby; 
•    został skazany prawomocnym wyrokiem sądu za popełnione przestępstwo; 
•    złożył on niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, stwierdzone prawomocnym orzeczeniem sądu;
•    Trybunał Stanu orzekł wobec niego zakaz zajmowania kierowniczych stanowisk lub pełnienia funkcji związanych ze szczególną odpowiedzialnością w organach państwowych. 

W tej sytuacji Koalicja Obywatelska w swoich „100 konkretach” w nieco bardziej parlamentarnej formie potwierdziła chęć usunięcia Glapińskiego z urzędu, tym razem jednak zapowiedziano postawienie szefa NBP przed Trybunałem Stanu za – jak to ujęto – „zniszczenie niezależności” banku centralnego i „brak realizacji podstawowego zadania NBP, jakim jest walka z drożyzną”.  

Zamiast zarzutów – plotki z magla

Na gruncie prawa krajowego podstawę do postawienia szefa NBP przed Trybunałem Stanu stanowi art. 198 ust. 1 Konstytucji RP, który mówi, że „Prezes Narodowego Banku Polskiego ponosi odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu za naruszenie Konstytucji RP lub ustawy w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania”. Zasada ta opisana jest także w art. 1 ust. 1 pkt 3 ustawy o Trybunale Stanu. 

Tyle, że w stosunku do Adama Glapińskiego dotychczas nie sformułowano żadnego zarzutu związanego z naruszeniem Konstytucji lub ustaw, a artykułowane pod jego adresem publicznie zastrzeżenia mają charakter wyłącznie polityczno - publicystyczny.  

Krytycy szefa NBP przypisują mu też naruszenie Regulaminu Rady Polityki Pieniężnej, co – gdyby nawet miało miejsce – nie może być podstawą do postawienia Glapińskiego przed Trybunałem Stanu.

Departament Prawny NBP w oświadczeniu z dnia 9 listopada 2023 r. wskazuje, że wspomniany zarzut „jest nieuprawniony i opiera się na błędnej interpretacji postanowień Regulaminu RPP wynikającej z nieuwzględnienia ograniczeń określonych przepisami ustawy o ochronie informacji niejawnych”. 

– W tej sytuacji za bezsporne należy uznać, że brak jest jakichkolwiek podstaw prawnych do podejmowania próby pociągnięcia urzędującego Prezesa NBP do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu 

– czytamy w oświadczeniu.

Nieuprawnione insynuacje

Warto przypomnieć, że wobec prezesa Glapińskiego już wcześniej były formułowane zarzuty naruszenia prawa, dotyczące zakazu finansowania sektora publicznego przez bank centralny. Nie potwierdziły ich jednak coroczne kontrole Najwyższej Izby Kontroli, co wskazuje jednoznacznie, że miały one charakter nieuprawnionych insynuacji i do żadnych naruszeń prawa w tym zakresie nie doszło. Należy też podkreślić, że tego typu decyzje podejmowane są kolegialnie przez Zarząd NBP i Radę Polityki Pieniężnej, a szef NBP jedynie wchodzi w skład obu tych organów, jako ich przewodniczący.

Ponadto, zarówno Konstytucja, jak i ustawa o Trybunale Stanu nie przewidują odpowiedzialności konstytucyjnej członków RPP ani członków Zarządu NBP za wspólne działania w ramach tych organów. Niezależnie od uwarunkowań prawnych i ewentualnie płynących z nich konsekwencji, nic nie wskazuje na to, że działania banku centralnego w obszarze polityki pieniężnej były prowadzone nieprawidłowo, co potwierdzały w swych opiniach niezależne międzynarodowe instytucje, jak m.in. Europejski Bank Centralny, Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy.

Konflikt przepisów krajowych z prawem UE

Przepisy dotyczące funkcjonowania banków centralnych zawarte są także w traktatach i prawie wspólnotowym UE, do przestrzegania którego tak ochoczo nawołują dzisiejsi krytycy Adama Glapińskiego. Definiują one m.in. niezależność NBP (jako krajowego banku centralnego) w czterech kategoriach: funkcjonalnej, instytucjonalnej, finansowej i – co w tym wypadku szczególnie ważne – personalnej.

Niezależność personalna gwarantuje członkom organów decyzyjnych banku centralnego stabilność sprawowania swoich funkcji. W tym m.in. minimalny, pięcioletni okres kadencji prezesa (z pierwszeństwem przed wymogami wieku emerytalnego), a także określa przesłanki jego odwołania.

Według wspomnianych przepisów, prezes może zostać zwolniony z urzędu wyłącznie wówczas, gdy nie spełnia już warunków koniecznych do wykonywania swych funkcji lub dopuścił się poważnego uchybienia lub naruszenia prawa. Ewentualna decyzja ws. odwołania prezesa może być przez niego lub Radę Prezesów (EBC) zaskarżona do TSUE.  

Europejski Bank Centralny w swych raportach o konwergencji postuluje dostosowanie ustawy o NBP i odpowiednich przepisów ustawy o Trybunale Stanu do prawa UE w tym zakresie, ponieważ uznaje przepisy krajowe jako nadmiarowe i wykraczające poza rozwiązania przyjęte w uregulowaniach wspólnotowych. Dotyczy to zwłaszcza tzw. „zawieszenia w czynnościach”, o którym mowa w ustawie o Trybunale Stanu. Przypomnijmy, że do takiego właśnie „zawieszenia” chcą na mocy sejmowej uchwały doprowadzić politycy koalicji KO, Trzeciej Drogi i Lewicy.

Jeśli – co bardzo wątpliwe ze względu na brak podstaw w prawie krajowym – faktycznie doszłoby do przyjęcia przez nowy Sejm uchwały zmierzającej do postawienia Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu, to działanie to z całą pewnością będzie przedmiotem zaskarżenia do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.

 



Źródło: niezalezna.pl, nbp.pl

 

#Adam Glapiński #Narodowy Bank Polski #NBP #Trybunał Stanu #odwołanie #prawo #Unia Europejska

Przemysław Obłuski