Dzisiaj 70 proc. w cenie prądu stanowią opłaty z tytułu emisji CO2. Dlatego podjęliśmy uchwałę wzywającą do tego, żeby Unia Europejska w tej kwestii się zreflektowała. Inne państwa nas w tym popierają – ocenił dziś poseł PiS Marek Suski. Ocenił, że zeszłej zimy musieliśmy odpalić piece węglowe, które zostały już wyłączone, bo w Europie zabrakło prądu. – Niemcy, kiedy nie wieje wiatr, muszą od nas kupować energię – dodał polityk.
Marek Suski w Polskim Radiu 24, został zapytany o akcję Platformy Obywatelskiej "PiS=drożyzna".
To oczywiście kolejne działanie PR-owskie i cóż, opozycja chwyta się jak tonący brzytwy i wszystko, co dzieje się na świecie, jest winą PiS-u. Pandemia, drożyzna, inflacja. No cóż, taką mamy opozycję. Sorry
– stwierdził Suski.
Podał, że niewątpliwie na całym świecie jest inflacja. „W Polsce, można powiedzieć, jest przeciętna w porównaniu z innymi krajami. Są gorsze państwa, które pod tym względem mają gorszą sytuację no i w dużym stopniu zresztą ta inflacja wynika z kosztów uzyskania surowców energetycznych, gazu który zdrożał kilkaset procent no i tych opłat za CO2, czyli płacimy za coś, co jest wymyślonym podatkiem” – powiedział.
Pytany o zablokowanie pakietu Fit for 55 odparł:
Mam nadzieję, że uda się zablokować Fit for 55. Skutki takiej polityki energetycznej już widać. Dzisiaj jest sytuacja taka, że Niemcy jak nie wieje wiatr, to nie mają energii, muszą od nas kupować. W zeszłą zimę musieliśmy odpalić te piece węglowe, które zostały już wyłączone, bo w Europie zabrakło prądu. Zimą panele słoneczne mają znikomą wydajność i trzeba było po prostu dostarczyć tę złą energię z węgla, ale jak nie ma prądu, to energię od nas biorą, a z drugiej strony mówią, że Polska powinna zamykać elektrownie węglowe. To jest pewnego rodzaju paradoks, jakiś absurd zupełny
– mówił Marek Suski.
Jak pisał forsal.pl w styczniu 2021 r. eksport prądu wzrósł w 2020 roku.
„W sumie wysłaliśmy sąsiadom 1,6 TWh energii elektrycznej (1% produkcji), wobec 1,4 TWh rok wcześniej. Najwięcej udało nam się sprzedać Niemcom (0,6 TWh) i Litwinom (0,5 TWh), mniej Czechom i Słowakom (po 0,2 TWh), a najmniej Szwedom (59 GWh)” – czytamy.
Polska emituje jakiś promil emisji światowej CO2. Po drugie, mamy lasy, które pochłaniają dwutlenek węgla. Ten bilans u nas jest w zasadzie zerowy. Kiedyś na konwencji w Kioto powiedziano, że należy w tym bilansie uwzględnić lasy. Ale Unia Europejska nie bierze tego pod uwagę
– zaznaczył polityk PiS.
Ogłoszony w lipcu br. przez Komisję Europejską pakiet Fit for 55 ("Gotowi na 55 procent") to zestaw propozycji legislacyjnych służących dostosowaniu unijnej polityki klimatycznej, energetycznej, użytkowania gruntów, transportu i podatków do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych netto o co najmniej 55 proc. w perspektywie roku 2030 r., wobec poziomu z roku 1990 r. Pakiet ma być narzędziem zielonej rewolucji, zmierzającej do neutralności klimatycznej UE w roku 2050. Propozycja zakłada m.in. zmianę obecnego systemu handlu emisjami EU ETS i stworzenie odrębnego dla sektora budynków i transportu drogowego.
Na propozycję KE składa się 13 projektowanych aktów prawnych, opisanych na ok. 4,5 tys. stron. Część z nich wychodzi naprzeciw polskim postulatom, przedstawionym na forum unijnym w ostatnich miesiącach.