200 mln zł za kilometr – tyle kosztował fragment obwodnicy Warszawy. To chyba najdroższa droga na świecie. O połowę tańsze są autostrady budowane w Alpach oraz na bagnach Florydy. Gdyby nasi urzędnicy byli mniej rozrzutni, a bardziej kompetentni, mielibyśmy znacznie więcej dróg.
Dowcip znaleziony w internecie: władze niemieckiego miasteczka chcą wybudować symboliczną bramę, aby uczcić wejście w nowe tysiąclecie. Ogłaszają przetarg. Zgłaszają się trzy firmy: turecka, niemiecka i polska. Turek żąda 6 tys. euro. Niemiec chce 10 tys., a na pytanie, dlaczego tak drogo, wyjaśnia, że w zamian gwarantuje niemiecką precyzję, solidność i jakość wykonania. Kiedy Polak proponuje 56 tys. euro, członkowie komisji przetargowej łapią się za głowy. Nasz rodak jednak spokojnie tłumaczy: 25 tys. dla mnie, 25 tys. dla szanownej komisji za dokonanie słusznego wyboru, 6 tys. dla Turka, bo ktoś tę bramę musi wybudować.
Jak wiadomo, III RP jest w budowie – w wyjątkowo drogiej budowie. Według fachowców najwięcej – od 50 mln do 100 mln zł za kilometr – powinna kosztować budowa autostrady na południu Polski, gdzie sporym utrudnieniem są góry, a także na Śląsku, gdzie w budowie przeszkadzają szkody górnicze. Im bardziej na północ, tym cena powinna maleć. Rekord świata pobito na tzw. ekspresowej obwodnicy Warszawy – budowa 10-kilometrowego odcinka trasy S8 między Konotopą i ul. Powązkowską kosztowała przeszło 2 mld zł!
Cena autostrady na niemieckich równinach, a więc w warunkach podobnych do tych pod Warszawą, wynosi 10 mln euro, czyli 40 mln zł za kilometr. Na 1000 m autostrady budowanej w Alpach Niemcy i Austriacy wydają 25 mln euro, a więc 100 mln zł, czyli o połowę mniej niż na S8. Okazuje się, że budowa podobnego odcinka drogi US41 z Miami do Naples na Florydzie biegnącego przez bagna, które trzeba było osuszać i utwardzać, też była tańsza o połowę.
Z analiz ekspertów wynika, że ważnym czynnikiem podnoszącym koszty budowy dróg w Polsce jest mała wiarygodność dokumentacji przygotowywanej na zlecenie Głównej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Biura projektowe robią kosztorysy zwykle za niewielkie pieniądze, czyli ograniczając swoje badania do wymaganego przez prawo minimum. Nie mając szczegółowego rozeznania terenu, na wszelki wypadek przygotowują projekty zakładające warunki najtrudniejsze z możliwych.
Z kolei wykonawcy autostradowych kontraktów wykorzystują sytuacje, kiedy projekty są niedokładne, domagając się potem od inwestora podpisania aneksów zapewniających dodatkowe pieniądze za prace wynikające z błędów w dokumentacji. Z wyliczeń specjalistów wynika, że gdyby w ostatnich pięciu latach GDDKiA lepiej dbała o jakość dokumentacji i dokładniej weryfikowała kosztorysy, to dzięki zaoszczędzonym pieniądzom mielibyśmy dziś setki kilometrów dróg więcej.
Źródło:
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Wczytuję ocenę...