Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Kuriozalny komunikat zespołu Laska. Żądają przeprosin od ofiar swojej nagonki

Rządowy zespół Macieja Laska wydał komunikat, w którym domaga się od ekspertów smoleńskiego zespołu parlamentarnego przeprosin albo okazania dowodów na zamach.

Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska
Rządowy zespół Macieja Laska wydał komunikat, w którym domaga się od ekspertów smoleńskiego zespołu parlamentarnego przeprosin albo okazania dowodów na zamach. Jednocześnie ludzie Laska znów obrażają niezależnych naukowców. Przypominamy więc, co na temat kompetencji członków komisji Millera i zespołu Macieja Laska ujawniła "Gazeta Polska".

"Po ujawnieniu przez Wojskową Prokuraturę Okręgową w Warszawie zeznań tzw. ekspertów Macierewicza okazało się, że żadna z tych osób nie posiada kwalifikacji do autorytarnego wypowiadania się co do przyczyn katastrofy. Pomimo iż lansowane przez zespół parlamentarny alternatywne teorie są ze sobą sprzeczne i nie ma żadnych dowodów na ich potwierdzenie nadal jesteśmy świadkami kampanii kłamstw i oszczerstw, także personalnych wymierzonych w członków Państwowej Komisji Badań Wypadków Lotniczych" - tak brzmi początek komunikatu rządowego zespołu.

Czyżby Maciejowi Laskowi chodziło o artykuł w "Gazecie Polskiej", ukazujący kompetencje członków rządowego zespołu?

Jak ujawniła "GP" - w skład komisji badającej najpoważniejszą katastrofę lotniczą w dziejach Polski weszli m.in. analityk ruchu dwukierunkowego na drogach dwupasmowych, specjalistka od paralotni i spadochronów, wreszcie psycholog dorabiający w salonie kosmetycznym jako ekspert od odchudzania. Komisją kierował zaś Jerzy Miller, specjalista obróbki skrawaniem z doświadczeniem w zakresie świadczeń zdrowotnych i refundacji leków. Wśród jego podwładnych nie było znawców konstrukcji tupolewa, wojskowych kontrolerów lotu ani specjalistów od wybuchów. Szesnaścioro członków komisji w ogóle nie pofatygowało się do Smoleńska, a ci, którzy tam pojechali, nie zbadali wraku ani pancernej brzozy. Teraz żądają przeprosin za "oszczerczą personalną kampanię".

Sam Maciej Lasek pisał pracę doktorską pt. „Wpływ interferencji aerodynamicznej na ruch zrzucanych z samolotu zasobników” i był współautorem takich artykułów jak „Badanie wrażliwości strukturalnej modelu ruchu ornitoptera sterowanego”, „Modelowanie i symulacja lotu mikrosamolotu ze skrzydłami machającymi”, „Modelowanie i realizacja techniczna urządzeń wspomagających kaskaderskie efekty specjalne”. W 2003 r. został wiceprzewodniczącym Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Hania Archangielska z portalu Pl.Wolności przeanalizowała 147 wypadków, które zdarzyły się od tego czasu do lipca 2010 r.Mamy 17 zdarzeń badanych pod kierownictwem doktora inżyniera Macieja Laska. Ciekawe jest zestawienie samolotów biorących udział w tych 147 badanych wypadkach. To cała seria samolotów An, malutkich Cessn, przedpotopowych Piperów, piękna rodzina Wilg, Kolibrów i Zlinów, czyli głównie jednosilnikowe, turbośmigłowe samoloty szkolno-treningowe, turystyczne i akrobatyczne, w tym jedna prawdziwa bestia – dwusilnikowy Let L-200 Morava. [...] Co do samych zdarzeń, to mamy tu głównie awaryjne lądowania z powodu zakłóceń pracy silnika, nierzadko wskutek braku paliwa, za to na trawiastych podłożach lotniska lub okolic, z utratą podwozia lub tylko zaryciem w grunt i kapotażem. Zdarzyły się też niestety i takie wypadki, w których doszło do zahaczenia o przeszkody naziemne wskutek złej pogody lub utraty silnika, ale to wyjątki. Większość stanowią problemy z dobiegiem po przyziemieniu, czyli lotnicze pierwociny. Wszystkie badane wypadki dotyczyły samolotów o prostej konstrukcji z czasów braci Wright, nieposiadających skomplikowanej awioniki i aparatury. Ich badania polegały na oględzinach pola wypadku i analizie dokumentów samolotów. Jakie jest zatem realne doświadczenie badawcze wielce szanownych dżentelmenów i bardzo uczonych doktorów Laska i Klicha, jeśli nigdy nie badali żadnej katastrofy dużego, wielosilnikowego samolotu odrzutowego, skutkującej znaczną liczbą ofiar śmiertelnych?”.

Swoje małe śledztwo na Salonie24.pl przeprowadził też bloger Peemka. Poszukiwał on w zbiorach baz danych Scopus i ISI naukowych publikacji sześciu członków komisji, którzy mają tytuły naukowe (doktora albo profesora). Oto wyniki jego kwerendy:

„Dr inż. Maciej Lasek. W ciągu ostatnich 16 lat 0 (słownie: zero) publikacji w jakimkolwiek czasopiśmie ISI. 6 publikacji z ostatnich 16 lat to wyłącznie materiały z konferencji jako współautor. Cytowań: zero. H-index: zero. Jedyny artykuł dr. inż. Laska, jaki udało mi się znaleźć w indeksowanym czasopiśmie, pochodzi sprzed 17 lat. To czasopismo to polski kwartalnik „Journal of Theoretical and Applied Mechanics” (JTAM) wydawany przez Polskie Towarzystwo Mechaniki Teoretycznej i Stosowanej. W obecnym rankingu czasopism ISI w kategorii „Mechanics” na 134 indeksowane w tej kategorii czasopisma JTAM zajmuje 115 pozycję. Prof. dr hab. inż. Ryszard Krystek. Zgodnie ze Scopus publikacji: zero. Cytowań: zero. H-index: zero. Ppłk dr inż. Sławomir Michalak. Publikacji: zero. Cytowań: zero. H-index: zero. Dr inż. Stanisław Żurkowski. Publikacji: zero. Cytowań: zero. H-index: zero”.

I dla porównania: Prof. Wiesław Binienda. 95 publikacji w ciągu ostatnich 16 lat. 455 cytowań. H-index (uwzględnione publikacje tylko od 1996 r.): 10. Szereg publikacji w czasopismach ISI z zakresu inżynierii lotniczej, kompozytów czy modelowania matematycznego. Przykłady tych czasopism to AIAA Journal wydawany przez American Institute of Aeronautics and Astronautics (4 miejsce w rankingu czasopism w kategorii Engineering, Aerospac), „Journal of Aircraft”, „Journal of Aerospace Engineering”, „Applied Mechanics Reviews” (9 pozycja w kategorii „Mechanics” na 134 czasopisma). Prof. dr hab. inż. Jacek Rońda. Publikacji: 15. Cytowań: 69. H-index (uwzględnione publikacje tylko od 1996 r.): 4. Szereg publikacji w czasopismach ISI z zakresu mechaniki i symulacji, jak „Computer Methods in Applied Mechanics and Engineering”, „Archive of Applied Mechanics” i innych. Dr inż. Gregory Szuladziński. Publikacji: 18 (w tym większość jako pojedynczy autor). Cytowań: 7. H-index (uwzględnione publikacje tylko od 1996 r.): 1. Publikacje w czasopimach ISI, jak „Journal of Computational and Nonlinear Dynamics”, „Journal of Engineering Mechanics”, a także specjalistycznych czasopismach, jak „Journal of Explosives Engineering” wydawany przez International Society of Explosives Engineers. Także autor książek, jak „Formulas for Mechanical and Structural Shock and Impact” (2009, CRCPress). Prof. Kazimierz Nowaczyk. Publikacji: 29. Cytowań: 855. H-index (uwzględnione publikacje tylko od 1996 r.): 11. Publikacje w czasopismach ISI, jak „Journal of Physical Chemistry B” czy „Analytical Chemistry”. Autor monografii o nowej metodzie mikroskopii (FLIM) i 2 patentów. Edit: Według bazy danych Thomson-Reuters, która zawiera publikacje także sprzed roku 1996, liczba publikacji: 31 (ogólna 52). Suma cytowań: 959 (ogólna ponad 1400). H-index: 13".

Jak wykazała "Gazeta Polska" - w komisji Millera badającej katastrofę smoleńską zabrakło specjalistów, których obecność była konieczna do wyjaśnienia wielu kluczowych kwestii związanych z tragedią. Chodzi m.in. o znawców tematyki dynamiki konstrukcji, procesów rozpadu i odkształceń, a także specjalistów w dziedzinie skutków wybuchów i działania materiałów wybuchowych. Do takich specjalistów zalicza się m.in. dr inż. Grzegorz Szuladziński z zespołu parlamentarnego. 

Wśród autorów raportu Millera nie było też nikogo takiego jak prof. Wiesław Binienda, a więc specjalisty dużego formatu od inżynierii materiałowej i metod obliczeniowych w fizyce ciała stałego (mechanika pękania materiałów złożonych, analiza elementów skończonych) – dziedzin, których znajomość jest niezbędna do przeprowadzenia profesjonalnych symulacji zachowania się samolotu w zetknięciu np. z drzewami. 

Jeśli chodzi o samą smoleńską brzozę – zespół Antoniego Macierewicza korzystał z analiz prof. Chrisa Cieszewskiego, amerykańskiego specjalisty od biometrii leśnej. Cieszewski jest redaktorem kilku międzynarodowych czasopism, zajmuje się modelowaniem matematycznym stosowanym w inżynierii leśnej i uczestniczy w projektach badawczych finansowanych przez Departament Rolnictwa USA. W komisji Millera, który smoleńską brzozę uznał za pośrednią przyczynę katastrofy, nie było nikogo, kto miałby choć minimum naukowych bądź zawodowych kompetencji do badania tego drzewa. Zresztą członkowie komisji nie potrafili nawet dokonać prawidłowego pomiaru brzozy.

Jeśli chodzi o problematykę stricte lotniczą, eksperci Millera również wypadają blado. Fundamentalną dla wyjaśnienia katastrofy sprawą kontrolerów lotu w Smoleńsku nie mógł zająć się prawidłowo nawet jedyny specjalista od kontroli ruchu lotniczego – mgr inż. Bogdan Fydrych, był bowiem cywilem, samolot lądował na lotnisku wojskowym. Tymczasem z zespołem Antoniego Macierewicza współpracuje na stałe dwóch byłych wojskowych kontrolerów: Konrad Matyszczak i kmdr Wiesław Chrzanowski (ten drugi wyszkolił wiele roczników wojskowych kontrolerów w Dęblinie), a swoimi analizami dzieliło się i dzieli kilku innych.

Całość ich prac nadzoruje i koordynuje dr inż. Bogdan Gajewski, który pracuje w kanadyjskiej agencji certyfikacji lotnictwa i badał wiele wielkich katastrof – i to nie szybowców, lecz dużych samolotów pasażerskich. Dr inż. Gajewski jest również członkiem międzynarodowego towarzystwa zrzeszającego ludzi zawodowo zajmujących się badaniem katastrof lotniczych.

 



Źródło: niezalezna.pl,Gazeta Polska

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Grzegorz Wierzchołowski,Dorota Kania,Anita Gargas
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo