W polityce wygrywają twardziele, a nie panikujący tchórze, których może obezwładnić propaganda przeciwnika. Gdy PO próbuje – co zrozumiałe – wykorzystać do zmiany nastrojów wśród Polaków fakt, że Donald Tusk w podupadającej UE nadal będzie pełnił swoją funkcję, warto rzecz sprowadzić do konkretów. Otóż Tusk sprawuje nic nieznaczące stanowisko, które – co wielce prawdopodobne – skasuje nieuchronna reforma Unii. A na pytanie, czy powinniśmy bać się zmiany nastrojów Polaków, najlepszą odpowiedzią była frekwencja na wiecu poparcia dla Tuska w Gdańsku, zwołanym przez prezydenta Adamowicza. Pojawiło się kilkaset osób, czyli nie stawił się na nim nawet co tysięczny mieszkaniec Trójmiasta. Także liczni urzędnicy zamiast na wiec woleli iść „w długą”. Jeśli ankieter zapytałby ich, czy popierają wybór Tuska, odpowiedzieliby zapewne, że tak, ale emocji i zaangażowania nie wywołuje to u nich żadnego. Kibice piłkarscy, gdy ich drużyna straci bramkę, znają okrzyk, który podrywa ich do fanatycznego dopingu: „A my swoje!”. Taka sama powinna być nasza reakcja na ofensywę medialną targowicy. PR-owskie efekty specjalne muszą długoterminowo przegrać ze zdyscyplinowaną i rwącą się do walki armią.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
#Donald Tusk #Platforma Obywatelska
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Piotr Lisiewicz
Wczytuję ocenę...