Podziel się swoim 1,5% podatku na wsparcie mediów Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy za solidarność! Dowiedz się więcej »

​Na dnie Paryża i Londynu

Bezdomni Polacy w Europie Zachodniej to temat tabu, rzecz wstydliwa.

Bezdomni Polacy w Europie Zachodniej to temat tabu, rzecz wstydliwa. Tym bardziej że przez lata przedstawiano migrację zarobkową Polek i Polaków jedynie w różowych barwach – była jak wentyl bezpieczeństwa. Ale migracja zarobkowa ma również ciemne strony. Jedną z nich jest polska bezdomność na obczyźnie.

Nie ukrywam, sam długo niemal nic o tym nie wiedziałem: rodzima bieda na obczyźnie, wykorzenienie z ludzkiej i polskiej wspólnoty naszych rodaków i rodaczek było dla mnie czymś historycznie odległym, kojarzyło mi się z gorącym wołaniem kardynała Augusta Hlonda: „na wychodźstwie polskie dusze giną!” i działalnością wśród Polonii zgromadzeń ojców zmartwychwstańców i chrystusowców.

Ofiary biedy, ofiary gangów

Bolesny temat Polek i Polaków biedujących na obczyźnie w zdecydowanie bliższych nam czasach lepiej uświadomiła mi Sylwia Urbańska, socjolożka z Uniwersytetu Warszawskiego. W wywiadzie, który z nią przeprowadziłem dla „Nowego Obywatela”, opowiadała o trudnym losie Polek imigrantek zarobkowych jeszcze w czasach przed wejściem naszego kraju do Unii Europejskiej. Potrzebny będzie dłuższy, przejmujący cytat: „W latach 1989–2010, które badałam, istniała niewielka sieć nieformalnej pomocy medycznej. Zajmowano się także ciałami osób, które zmarły, a miały nielegalny status. Na przykład, kiedy mężczyzna pracujący nielegalnie na budowie spadł z konstrukcji i zmarł, nierzadko wszyscy – pracodawcy i pracownicy – uciekali, bo bali się policji. W takich sytuacjach informowano wolontariuszy z Polskiej Misji Katolickiej. Były to osoby, które dawały wsparcie imigrantom w kryzysowych sytuacjach. Niektórzy księża organizowali zbiórki pieniędzy na transport do rodziny w Polsce ciała osoby, która zmarła na poddaszu czy w piwnicy, lub pieniądze na operację złamanej nogi. (…) Jedna z moich rozmówczyń, samotna matka czwórki dzieci, którą mąż zostawił bez środków do życia, z przepracowania zemdlała na ulicy. Zanim znalazła pracę z zamieszkaniem, trzy miesiące spała na klatkach schodowych. Gdy zemdlała na ulicy, zabrano ją do charytatywnego szpitala prowadzonego przez zakonnice”.

Dodajmy, że wiele Polek mieszkało wówczas i wciąż mieszka w gettach migracyjnych. To dzielnice, w których żyją ubożsi mieszkańcy, w tym migranci. Uchodźcy zarobkowi, także z Polski, często przyciągają zorganizowaną przestępczość, są dla niej łatwym łupem. Z badań ankietowych przeprowadzonych przez Urbańską wynika, że większość jej rozmówczyń przynajmniej raz została napadnięta na ulicach Brukseli – niektóre w mieszkaniach. Nielegalne migrantki zwykle nosiły ze sobą w torebkach dniówki za wysprzątane domy. W slangu grup przestępczych nazywano je „filet mignon” – najlepsza część mięsa, ponieważ niemal zawsze miały przy sobie kilkadziesiąt euro. Tego typu zjawiska nie istniały jednak na ogół dla polskich mediów, były wstydliwie wypierane poza obszar społecznej świadomości.

Na dnie Londynu...

Z badań angielskiej organizacji Crisis wynika, że w największych miastach Wielkiej Brytanii (Londyn, Edynburg) żyje kilkutysięczna polska „diaspora bezdomnych”. Mowa także o tzw. bezdomności ukrytej, dotyczącej ludzi, którzy starają się utrzymać, wegetując w hostelach, squotach i innych tego typu miejscach. Bardziej szczegółowe badania, dotyczące samej stolicy Wielkiej Brytanii wskazują, że liczba bezdomnych Polaków na ulicach Londynu wzrosła w ciągu kilku lat: z 398 w 2010 r. do 615 w 2013 r.

Ale polska bezdomność to nie tylko Wielka Brytania. Z danych polskiej organizacji Barka UK w sześciu największych miastach Holandii w 2013 r. żyło ok. 1400 bezdomnych z Europy Środkowo-Wschodniej. Z tego między 72 a 80 proc. osób to Polacy. Również z danych niemieckich organizacji socjalnych wynika, że w ubiegłych latach przybyło tam bezdomnych Polek i Polaków. Warto podkreślić, że w Hamburgu od trzech lat działa finansowany ze środków miejskich polsko-niemiecki projekt pomocy bezdomnym „Plata”. Ze wsparcia udzielanego w ramach tej inicjatywy skorzystało dotąd ok. 3 tys. Polaków. A 600 bezdomnym osobom umożliwiła ona bezpieczny powrót do kraju.

Brak niestety precyzyjnych danych dotyczących polskiej bezdomności we Francji, a istniejące dane szacunkowe podawane są w wątpliwość: milion bezdomnych polskich migrantów na koniec 2007 r. (dane z raportu przygotowanego w 2008 r. dla Rzecznika Praw Obywatelskich). Koordynator raportu Philippe Martin szacował wówczas, że Polacy (najczęściej mężczyźni) zazwyczaj mieszkali jakiś czas w Paryżu wspólnie (po 3–4 osoby), a później rozchodzili się, przenosząc często na ulice. Jego zdaniem na paryskich ulicach przebywa ok. 300–400 Polaków dziennie. Nawet jeśli są to dane przeszacowane, to należy pamiętać o znacznej skali migracji zarobkowej do Francji. Z badań tamtejszego Krajowego Instytutu Badań Demograficznych wynika, że w 2010 r. przebywało tam 6,7 mln imigrantów: zarówno z UE, jak i spoza Europy. Był to drugi wynik po Niemczech.

Bieda, rozwody, długi

Opisywane przeze mnie skrótowo kwestie szczegółowo omawia dokument „Bezdomność wśród polskich imigrantów w Unii Europejskiej” przygotowany przez dr Barbarę Goryńską-Bittner i dr. Macieja Dębskiego. Autorzy przyglądają się m.in. wynikom pilotażowego badania, przeprowadzonego w 2013 r. wśród bezdomnych Polek i Polaków. Omówienie badania brzmi sucho, ale opowiada o wielu ludzkich dramatach: „Lista problemów, w które byli uwikłani badani, dowodzi, że mamy do czynienia z emigracją, która jest mocno obciążona deficytami mogącymi mieć negatywny wpływ na przebieg pobytu za granicą”.
 
Ankietowani bezdomni i bezdomne wskazywali na swoje wcześniejsze doświadczenia życiowe, które wiele mówią o nawarstwianiu się ich życiowych kłopotów. Wśród trudnych spraw najczęściej była mowa o utracie pracy w Polsce (55,6 proc.), biedzie i ubóstwie (44,4 proc.), rozwodach i rozpadzie rodzin (42,6 proc.), braku własnego mieszkania (40,7 proc.), konfliktach w rodzinie (40,7 proc.), uzależnieniu alkoholowym (37 proc.) oraz poważnym zadłużeniu – zarówno u osób fizycznych, jak i w bankach. Co interesujące, tylko ok. 28 proc. badanych doświadczyło bezdomności jeszcze przed wyjazdem za granicę.

Z dostępnych dziś danych jasno już wynika, że w czasach tzw. zielonej wyspy skrzętnie filtrowano tego typu niewygodne dla ówczesnej władzy informacje, dotyczące negatywnych zjawisk społecznych, które były udziałem także imigrantów i imigrantek zarobkowych. Ubożsi Polki i Polacy, szukając za granicą lepszego życia, chcąc wydostać się z niezawinionej często beznadziei, wędrując za chlebem, niekiedy wpadali i wciąż wpadają w pułapki losu, z których nie potrafią wyjść o własnych siłach. Efektywna pomoc dla choć części z nich stanie się możliwa, gdy będziemy mieli odwagę mówić o tym trudnym i wstydliwym temacie.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

#imigracja #Polonia #Londyn #Paryż #Polacy #Polonia

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Krzysztof Wołodźko
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo