Tomasz Sakiewicz doceniony przez ekspertów. Nagroda "Złoty Oktan" za artykuł o ropie

Tomasz Sakiewicz otrzymał wyjątkową nagrodę, po raz pierwszy przyznawaną dziennikarzom z okazji 25-lecia Polskiej Izby Paliw Płynnych.

Małgorzata Podgórska
Tomasz Sakiewicz otrzymał wyjątkową nagrodę, po raz pierwszy przyznawaną dziennikarzom z okazji 25-lecia Polskiej Izby Paliw Płynnych. Eksperci wręczyli "Złoty Oktan" za tekst „Ropa - paliwo 21 wieku”, który został opublikowany w miesięczniku "Nowe Państwo".

Nominacje w trzech kategoriach: artykuł prasowy i internetowy, oraz materiał telewizyjny, ogłoszono przed miesiącem. Wśród wyróżnionych dziennikarzy znalazł się wówczas Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny tygodnika "Gazeta Polska" i dziennika "Gazeta Polska Codziennie" za tekst, który ukazał się w miesięczniku „Nowe Państwo” pt. „Ropa - paliwo 21 wieku” w styczniu 2015 r.

Dzisiaj w Warszawie odbyła się uroczystość wręczenia nagród. Laureatem w kategorii artykuł prasowy został właśnie Tomasz Sakiewicz, a pozostałe przyznano przedstawicielom portalu onet.pl oraz Telewizji Polsat.


Fot. Małgorzata Podgórska

- Doceniono nie tylko mój tekst, ale podkreślono rolę całej redakcji, wkład w informowaniu o dywersyfikacji źródeł paliw, obronie polskiego rynku oraz gazie łupkowym - podkreśla w rozmowie z niezalezna.pl laureat nagrody "Złoty Oktan".


Fot. Małgorzata Podgórska

Poniżej publikujemy cały tekst redaktora naczelnego „GP” i „GPC”, za który otrzymał nagrodę "Złoty Oktan": Czas ropy miał się skończyć wraz z kryzysem energetycznym i gwałtownym wzrostem jej cen...

Według Władimira Putina cena ropy w 2015 r. powinna sięgać nawet 200 dolarów za baryłkę. To oznaczałoby, że część świata będzie próbowała uciekać z zasilania swoich gospodarek ropą na rzecz gazu, biopaliw itp. Jednak ta część światowych gospodarek, która pozostałaby przy ropie, żywiłaby spokojnie jej producentów. Trudno było sobie np. wyobrazić szybkie przejście USA na inne źródła paliw dla samochodów niż ropa i benzyna. Ogromne lobby blokowało rozwój technologii alternatywnych dla tradycyjnych paliw, a szaleństwo ekologiczne nie poprawiało opłacalności tego pomysłu. Zresztą, przerobienie silników samochodów na inne niż pochodne ropy wcale nie było tanie. Wymagało to nowych technologii nie tylko przy produkcji pojazdów, lecz także na stacji paliw, rafinerii itd.

Do końca XX wieku nie udało się nawet opracować modelu biznesowego, który zastąpiłby tradycyjny przemysł naftowy. W dodatku w połowie zeszłej dekady zaczął następować kryzys nazywany umownie peak oil – liczba nowo odkrytych złóż ropy okazała się mniejsza niż wzrost wydobycia. Była to doskonała informacja dla producentów paliw, gdyż wartość ich produktów zaczęła szybko rosnąć. Od 2009 r. cena baryłki ropy podskoczyła z około 40 dolarów do 115 w 2014 r., czyli około 300 proc. Rosja, Iran, Wenezuela i kraje arabskie zwiększały finansową siłę, przeznaczając pieniądze nie tylko na wzrost konsumpcji, lecz także na armie i służby specjalne. To zaczęło zagrażać ich sąsiadom. Jednocześnie część z tych krajów tworzyła rezerwy finansowe na czas, gdy zaczną się kończyć ich własne złoża. Ten moment był o tyle mało groźny, że poprzedziłaby go jeszcze większa zwyżka cen ropy. Przy okazji zupełnie zlekceważono problem wzrostu kosztów wydobycia. Nie przejmowano się nim, zakładając, że wzrost cen wyrówna straty z błędnych decyzji ekonomicznych.

Tymczasem USA rozwinęły nowe technologie wydobycia ropy. Ropa łupkowa jeszcze pięć lat temu wydawała się technologią egzotyczną (więcej pisano o gazie), a na pewno niezwykle kosztowną. Wysoki koszt wydobycia ropy łupkowej wynikał z jego niskiego poziomu. Kiedy czarne złoto z łupków zaczęto tłoczyć masowo, ceny gwałtownie spadły.

Jeszcze w zeszłym roku koszt wydobycia ropy w technologii łupkowej sięgał 80 dolarów za baryłkę. Mniej niż ówczesna cena rynkowa, ale na przykład więcej niż obecna. Masowe uruchomienie produkcji łupkowej sprowadziło koszt wydobycia poniżej 50 dolarów. Jego dalszy spadek będzie trudny. Kraje OPEC postanowiły zatrzymać dalszy rozwój technologii łupkowej, utrzymując wysoką podaż i obniżając konkurencyjność nowych technologii w branży paliwowej. Jednak w ostatnich tygodniach nie udało im się zbić ceny ropy trwale poniżej 50 dolarów. Niektóre rafinerie łupkowe rzeczywiście zaczęły mieć kłopoty, ale większość przy tej cenie radzi sobie bez problemu. Oczywiście tak niskiej ceny nie zaakceptują Rosja, Iran czy Wenezuela. Dla nich produkcja ropy stała się przekleństwem, pułapką bez wyjścia. Muszą albo mocno zainwestować w obniżenie kosztów, albo poszukać innych źródeł dochodów. Ropy łupkowej starczy co najmniej na kilkadziesiąt lat. Zyski z tego jednak będą miały głównie USA.

 



Źródło: niezalezna.pl

 

gb
Wczytuję ocenę...
Wczytuję komentarze...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo