


Założyciel Platformy Obywatelskiej, trzej byli prezydenci, czy resortowy ekspert, który nie wychodzi z telewizora – to niektóre osoby, które podpisały się pod oświadczeniem „Przywrócimy demokratyczne państwo prawa”. Jego autorzy piszą, że Prawo i Sprawiedliwość „nie zamierza zejść z drogi niszczenia porządku konstytucyjnego”. Według nich parlament ma lekceważyć argumenty i interesy mniejszości. Wychwalają Komitet Obrony Demokracji. KOD uznano za „ośrodek koordynujący ruch obywatelskiego sprzeciwu”.
Jednak to nie wszystko. Obecnej, demokratycznie wybranej władzy, zarzucono dążenie do autorytaryzmu.
„Polska zmierza do autorytaryzmu i izolacji w świecie” – czytamy w liście.
Autorzy bronią też Unii Europejskiej. Według nich, podejmowane uchwały, dyskusje itp. nie są ingerencją w wewnętrzne sprawy Polski, a „wyrazem uzasadnionej troski o prawa obywateli, o demokrację w Polsce”.
Dodatkowo podczas rządów Zjednoczonej Prawicy mają pojawiać się „drakońskie ustawy”, takie jak bezwzględny zakaz przerywania ciąży. Nic nie szkodzi, że wymieniony już na początku listu projekt, jest projektem obywatelskim…
Głos w sprawie listu prezydentów zabrała minister Beata Kempa.
– powiedziała na antenie Polsat News Beata Kempa.Mieli już swoje pięć minut, mogli wiele dla Polski zrobić. Jeden z nich do dzisiaj ma niewyjaśnioną kwestię współpracy z SB, drugi chwiał się na grobach naszych bohaterów, a trzeci młodym ludziom jako remedium na problemy każe zmieniać pracę i brać kredyt. Ten list to krzyk rozpaczy establishmentu III RP
Natomiast Kornel Morawiecki zaznaczył, że demokracja w Polsce nie jest zagrożona. Ocenił, że byli prezydenci zaczynają się bronić, ponieważ tamten układ traci na znaczeniu.
– powiedział Kornel Morawiecki w Polsat News.Nie dzieje się żadna poważna krzywda demokracji. Po prostu układ, który stracił władzę, traci też znaczenie. Bardzo się broni, opowiada trochę takie bajki, że zagrożona jest konstytucja, demokracja