Ruda WRON-a rozdrażniona » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

Kwiatkowski wiedział o zamianie ciał w trumnie? Autor tekstu: Mogę iść do sądu

Kompletną i wierutną bzdurą nazwał Krzysztof Kwiatkowski ustalenia „Gazety Polskiej”.

screen; TVP Info
Kompletną i wierutną bzdurą nazwał Krzysztof Kwiatkowski ustalenia „Gazety Polskiej”. Tygodnik napisał, że premier Donald Tusk i jego najważniejsi ministrowie, w tym Kwiatkowski, już we wrześniu 2010 r. poinformowani zostali, iż w trumnie prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego znajduje się inne ciało. - Widziałem poufne pismo ambasadora Bahra z 24 września 2010 r., w którym była informacja o zamianie ciała Ryszarda Kaczorowskiego. W rozdzielniku było kilka nazwisk, w tym ówczesnego ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego - mówi Grzegorz Wierzchołowski, autor artykułu w „GP”.

- Informacja o tym, że mogłem wiedzieć o pomyleniu zwłok prezydenta Kaczorowskiego to kompletna i wierutna bzdura - zarzekał się w TVP Info Krzysztof Kwiatkowski.

Autor artykułu w "GP" Grzegorz Wierzchołowski odpowiada:

Dokument opisywany przeze mnie w "GP" istnieje. Widziałem go na własne oczy, a jeśli zajdzie taka potrzeba, obejrzy go także sąd. Dokument ten to dowód, na to, że informacja o zamianie ciała prezydenta Kaczorowskiego trafiła już we wrześniu 2010 r. m.in. do MSZ, Krzysztofa Parulskiego, Jerzego Millera i Tomasza Arabskiego. Także do Krzysztofa Kwiatkowskiego, który był wówczas nie tylko ministrem sprawiedliwości, ale i członkiem międzyresortowego zespołu ds. koordynacji działań podejmowanych w związku ze smoleńską tragedią. Być może Krzysztof Kwiatkowski nie przeczytał tego pisma.

„Gazeta Polska” ujawnia w najnowszym numerze, że już 24 września 2010 r. do najważniejszych osób w polskim rządzie trafiła wiadomość, która powinna stanowić zwrot w badaniu katastrofy smoleńskiej. Jerzy Bahr, ambasador w Moskwie, powiadomił polskie władze (w oficjalnym piśmie), że ciało znajdujące się w trumnie prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego należy do kogoś innego. Informacja - jak stwierdził - była wiarygodna.

Jak ustaliła „GP” - Bahr dowiedział się o zamianie ciał od Piotra Litwiszki, ówczesnego naczelnika Wydziału Międzynarodowej Współpracy Prawnej Komitetu Śledczego przy rosyjskiej Prokuraturze Generalnej. To właśnie ten rosyjski prokurator (obecnie rzecznik Komitetu Śledczego) poinformował go, że „badanie DNA nie potwierdziło, iż szczątki złożone do trumny prezydenta Kaczorowskiego rzeczywiście do niego należą”. Litwiszko dodał ponadto, że „kilka innych próbek DNA również nie potwierdza, że ciała złożone do trumien są tymi ofiarami, które zostały zidentyfikowane przez rodziny ofiar”.

Rosyjski prokurator mówił Bahrowi, że rodziny mogły niewłaściwie zidentyfikować ciała „pod presją czasu i emocji”. Dodawał jednak, że to Rosjanie mogli pozamieniać próbki DNA, rzekomo „z powodu silnej presji na wydanie zwłok stronie polskiej”.

Dlaczego Kreml postanowił przekazać polskim władzom wiadomość, która uderzała w wiarygodność Moskwy? Według ustaleń „GP”, Bahr stwierdził, że Litwiszko zdecydował się na to, gdyż Rosja „spodziewała się wybuchu dużego skandalu związanego z ekshumacją zwłok ofiar”.

Skandal jednak nie wybuchł. Polski rząd zatuszował sprawę, nie powiadamiając o zamianie zwłok ani opinii publicznej, ani - co szczególnie haniebne - bliskich prezydenta Kaczorowskiego. Przez długi czas w bulwersujący sposób blokował też sprawę ekshumacji ciał, której domagały się rodziny smoleńskie.

 



Źródło: niezalezna.pl

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
gw
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo