Pozwalam sobie skorzystać z portalu niezalezna.pl, by opinia publiczna dowiedziała się, o co rzeczywiście chodzi w tej całej historii oraz jaki stosunek do Kościoła Katolickiego, a także wyzna
- odpowiedział Piotr Woyciechowski.- No cóż nie spodziewałem się, że zada mi Pan pytanie po co chodzi się do kościoła. Tym bardziej w okresie Świąt Zmartwychwstania Pańskiego, który jest czasem szczególnym, nie tylko w Kościele katolickim. Msza święta odbyła się w intencji pracowników i zarządu Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych S.A. Jest czymś normalnym w polskiej tradycji, a do takiej właśnie się odwołujemy, powierzenie Bogu swoich spraw, zarówno prywatnych i zawodowych. Zarząd stworzył taką możliwość. A zainteresowanie, co sami Państwo zauważyliście, było bardzo duże
Piotra Woyciechowskiego zapytano także, czy pracownicy mogli odczuć zaproszenie na mszę jako przymuszenie do wzięcia udziału w tej mszy.Oczywiście. Jesteśmy ludźmi wierzącymi i powierzamy Bogu te zadania, których się podjęliśmy. To co jeszcze niedawno było naturalne, w czasach upadku wartości i w kontekście tego, co się dzieje w Europie i na świecie staje się pewnego rodzaju świadectwem. Nawet w Polsce. Polityczna poprawność nie skłoni nas do rezygnacji z postaw, które uważamy za słuszne. Tym bardziej dziwi mnie fakt, że nadano temu wydarzeniu taką sensacyjną otoczkę i posunięto się do robienia zdjęć ludziom wychodzącym z kościoła, nagrywania kazania Proboszcza kamerą z ukrycia oraz liczenie osób przystępujących do Komunii Św. To budzi moje najgorsze skojarzenia z czasami, gdy Kościół był w Polsce represjonowany przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa. Wiem coś o tym, bo pozazawodowo specjalizuję się w badaniach nad dziejami organów bezpieczeństwa PRL. Następnym razem wystarczy zwrócić się do nas o zgodę na nagrywanie, uzyskacie ją Państwo bez problemu.
- odparł prezes.W oparciu o jakie doświadczenia z życia formułuje w ogóle Pan takie pytanie? Udział we Mszy Św. nie może być i nie był obowiązkowy, zależał tylko i wyłącznie od przekonań, wewnętrznej woli i potrzeby pracowników. Nie zamierzaliśmy, jak to Pan określił, przymuszać pracowników do wzięcia udziału we mszy, ale też nie zgadzamy się na piętnowanie tych, którzy wzięli w niej udział i przyszli, by się wspólnie modlić. Mam nadzieję, że to redakcję „Faktu” zbytnio nie uwiera.
Pracownicy Wytwórni nie muszą obawiać się o swoją pracę, a insynuowanie jakichkolwiek związków pomiędzy udziałem we mszy a zwolnieniem jest dalece niestosowne. Oczywiście, zmiany w spółce są i będą kontynuowane, ale dotyczą wybranych obszarów i osób z wyższej kadry menedżerskiej. Pozostali pracownicy nie muszą się obawiać o swoją pracę. Taką informację przekazałem na samym początku wszystkim pracownikom PWPW.
Dobre wyniki to zasługa całej Wytwórni, wszystkich pracowników oraz doskonałej koniunktury na rynku. To ludzie są największą wartością Wytwórni, ich fachowa wiedza, zaangażowanie w pracę. Aby wykorzystać jeszcze lepiej potencjał, jaki w nich drzemie, chcemy w ramach struktury wewnętrznej spółki stworzyć profesjonalny ośrodek badawczo-rozwojowy, w ramach którego będziemy prowadzić prace nad nowymi produktami, zabezpieczeniami do dokumentów i banknotów. Chcemy dostarczać państwu polskiemu i Polakom produkty najwyższej jakości.
Aby móc konkurować z firmami zagranicznymi i zdobywać kontrakty musimy jednak zmodernizować park maszynowy oraz zaktywizować polską dyplomację. To kosztochłonne inwestycje, ale niezbędne, jeśli chcemy utrzymać się w czołówce i pozyskiwać nowych kontrahentów. W naszej branży rozwój jest niezwykle istotny, tym bardziej, że nasi partnerzy oczekują coraz to nowych rozwiązań. Jeśli nie znajdą ich u nas, wybiorą naszą konkurencję. Będziemy chcieli utrzymać taką tendencję, ale w kontekście planowanych inwestycji te wyniki mogą się różnić.
- podkreślił Piotr Woyciechowski.