"Jeśli się Pan nie pogniewa, to te pytanie może zadałby Pan inaczej" - wywiad z takimi dopiskami umieścił na swojej stronie internetowej europoseł PO Adam Szejnfeld. Polityk prawdopodobnie przez pomyłkę umieścił złą, roboczą wersję tekstu.
Eurodeputowany Adam Szejnfeld słynie z telewizyjnych debat, w których z wyższością poucza swoich politycznych konkurentów.
Jak się okazało -
polityk Platformy równie protekcjonalny ton przybiera wobec dziennikarzy, którzy robią z nim wywiady. Sprawa wyszła na jaw przypadkowo, bo przez wpadkę posła lub jego współpracowników. Oto na stronie internetowej Szejnfelda pojawił się tekst wywiadu, jaki z posłem przeprowadził red. Mateusz Ludewicz z "Tygodnika Pilskiego".
Na początku padają normalne pytania: o sondaże, o pomysły PO na wybory itd. Ale w którymś momencie dziennikarz pyta: "
A co przez te 12 miesięcy udało się Panu zrobić dla mieszkańców regionu pilskiego?"
Pytanie to nie spodobało się Adamowi Szejnfeldowi, gdyż na stronie internetowej znalazł się pod nim dopisek polityka PO -
pochodzący prawdopodobnie z wersji tekstu, wysłanej przez niego dziennikarzowi do autoryzacji. W dopisku tym czytamy:
(Przepraszam, jeśli się Pan nie pogniewa, to te pytanie może zadałby Pan inaczej, bowiem w Brukseli w zasadzie poseł nie ma jak pracować nawet na rzecz swojego okręgu – województwa – a cóż dopiero dla jednego miasta czy powiatu. To zupełnie inny wymiar, inne zadania, inne kompetencje. Mówiliśmy troszeczkę o tym. Tam nawet jest źle wdziane, jeśli występuje się w imieniu i na rzecz własnego kraju, a cóż dopiero miasta, czy powiatu…Nikt by tego nie zrozumiał i nie zaakceptował). Może więc: Minął pierwszy rok pana pracy, jako parlamentarzysty europejskiego. Jak Pan ocenia ten okres? (Albo inaczej – to Pan redaktor decyduje).
Oto screen ze strony szejnfeld.pl:
Źródło: niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
wg
Wczytuję ocenę...