

Założyciel nowej partii ujawnił połowę akt śledztwa, ze wszystkich 28, które już kilka miesięcy temu znali dziennikarze kilku redakcji. Ta wiedza właśnie pozwoliła w marcu br. Gazecie Polskiej, Do Rzeczy, Wprost i Wyborczej ujawniać np. zeznania kelnerów, ale i treść rozmów z nieznanych taśm. Pojawiała się ona w zeznaniach kelnerów i w zeznaniach samych rozmówców.
Krótko mówiąc: z 28 tomów akt wyszło kilkadziesiąt różnych publikacji, w tym okładkowych. Możecie być pewni, że zostały one informacyjnie "wyciśnięte". Owszem, nie było epatowania takimi informacjami jak np. seks córki jednego z milionerów z jednym z lobbystów, czy zaprzyjaźnionego z nim ministra z kelnerem. Powód jest prosty. Te wątki nie wnoszą niczego merytorycznego do sprawy.
Skoro esencja akt, informacje jakie z nich wynikają były już w mediach opisywane, to jaki może być cel, by je teraz z danymi wrażliwymi ujawniać? Myślę że odpowiedź dał czas. Platforma Obywatelska znalazła sobie kozła ofiarnego afery taśmowej: Prokuratora Seremeta, a nawet Kopacz wczoraj wezwała do jego wymiany. Nieistotne jest dla PO, że w tej konkretnej sprawie prokuratorzy nie mają najmniejszej winy. Komuś ze stron postępowania wydali zgodę na przegląd i skopiowanie akt, do czego pełnomocnicy mają prawo. Tyle.
To jednak dla ludzi władzy nieistotne. Ważne, że można wypromować szemranego typa, który odbierze wyborców Kukizowi, a przy okazji PO znalazła kozła ofiarnego afery taśmowej, której bohaterami są politycy tej partii i związani z nią biznesmeni.


