Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Rocznica masakry na placu Tiananmen

W nocy z 3 na 4 czerwca 1989 r. władze chińskie użyły siły wobec studentów protestujących na placu Tiananmen w Pekinie.

arch.
W nocy z 3 na 4 czerwca 1989 r. władze chińskie użyły siły wobec studentów protestujących na placu Tiananmen w Pekinie. Dziś o prawdę na temat tamtych wydarzeń i ukaranie winnych tragedii upomina się młode pokolenie Chińczyków. Chińscy dysydenci apelują zaś, aby nie ulegali propagandzie władz ChRL-u głoszącej, że demokracja nie jest dla Chińczyków.

Mimo że demonstrującym przez kilka tygodni w 1989 r. na placu Tiananmen nie chodziło o obalenie systemu, a główne postulaty dotyczyły wolności wypowiedzi i mediów oraz walki z korupcją, to władza odpowiedziała brutalnie. Na spotkaniu z aparatem partyjnym przywódca ówczesnych Chin Deng Xiaoping przywołał Polskę jako przykład, że „ustępstwa wiodą do dalszych ustępstw”. O drugiej w nocy 4 czerwca 1989 r. na plac Tiananmen wjechały czołgi. Nieoficjalne dane organizacji zajmujących się prawami człowieka mówią, że liczba zabitych mogła wynieść nawet od 5 do 10 tys. Aresztowano ponad 2,5 tys. osób (w procesach politycznych kilkunastu skazano na karę śmierci).

Przez ostanie 26 lat rodziny ofiar masakry na placu Tiananmen są szykanowane i aresztowane, jeśli tylko w jakiś sposób próbują upamiętnić ofiary. Co roku przed 4 czerwca są albo wysyłani na przymusowe „wakacje” poza Pekin, albo aresztowani. Taki los spotyka na przykład prof. Ding Zilin, której 17-letni syn zginął na placu Tiananmen. Prof. Ding założyła organizację Matki Tienanmen, która niesie pomoc rodzinom tych, którzy w 1989 r. utracili to, co najcenniejsze – własne dzieci. Kilka dni temu 79-letnia Zilin przekazała informacje dziennikarzom z Hongkongu, że w jej domu zainstalowany jest podsłuch i bezpieka próbuje zastraszać ją nagranymi treściami.

Cenzura, jaką w internecie prowadzi Ministerstwo Bezpieczeństwa, powoduje, że z sieci szybko znikają informacje i komentarze dotyczące masakry na placu Tiananmen. Często młodzi Chińczycy dopiero po wyjeździe na studia za granicę mogą poznać prawdę na temat wydarzeń z 4 czerwca 1989 r. W cytowanych w najnowszym wydaniu „Nowego Państwa” fragmentach przesłuchań przed amerykańskim Senatem jednego z uczestników protestu w 1989 r. Zhou Fengsuo czytamy m.in.: „Spotkałem wielu chińskich studentów, którzy po przybyciu do USA jako pierwsze hasło wstukiwali w internetowe wyszukiwarki »masakra Tienanmen«. I to, co przeczytali w łatwo dostępnym internecie, zmieniło ich. Dla chińskich użytkowników Twittera, czyli dla tych, którym udaje się obejść blokadę internetu, masakra Tienanmen jest jednym z najgorętszych tematów”.

CZYTAJ WIĘCEJ: Chiński dysydent: obecność Ewy Kopacz 4 czerwca w Pekinie to poparcie dla oprawców

Do swoich rówieśników napisała w ostatnich dniach grupa 11 chińskich studentów przebywających obecnie na uczelniach w USA, Wielkiej Brytanii i Australii. W liście noszącym tytuł “Na 26 rocznicę masakry Tiananmen - list otwarty do kolegów studentów w Chinach” domagają się oni prawdy o wydarzeniach z 1989 r. i ukarania odpowiedzialnych za tragedię. List został rozesłany do mediów w Chinach i rozpowszechniany jest też za pomocą emaili przez Chińczyków w kraju i zagranicą. O dziwo przez moment ukazał się on na stronach wydawanego przez Komunistyczną Partię Chin Ludowych dziennika „Global Times“. Po interwencji cenzury został usunięty.

11 studentów pisze że zdają sobię sprawę z represji jakie mogą ich spotkać po powrocie do kraju za podjęcie tematu masakry na Placu Tiananmen. Jednak uważają że tylko prawda i roliczenie się z tą zbrodnią może przyczynić się do realizacji ich marzenia – marzenia “aby żyć “w kraju wolnym od strachu, gdzie historia jest przywrócona i gdzie dokonuje się sprawiedliwość”.

Autorzy listu przypominają że 26 lat temu, studenci chcieli wolności prasy, a dziś w Chinach nadal „wszystkie media są kontrolowane przez Departament Propagandy, a dziennikarze i prawnicy są wsadzani do więzień za wyimaginowane przestępstwa“. I tak na przykład w kwietniu b.r. wyrok siedmiu lat więzienia usłyszała 71-letnia znana dziennikarka Gao Yu, która została oskarżona o nielegalne przekazywanie tajemnic państwowych za granicę.

26 lat temu protestujący żądali walki z korupcją i, jak mówi znany chiński dysydent Cao Changqing, dziś korupcja w ChRL-u jest jeszcze większa niż wtedy. Cao uważa, że w Chinach nie doszło do demokratycznych przemian także ze względu na postawę tamtejszych intelektualistów. Podczas gdy w Europie Wschodniej i krajach b. ZSRS wielu intelektualistów odrzuciło ideologię komunizmu, ci w Chinach nadal wyrażają entuzjastyczne poparcie dla działań reformatorskich partii, a wielu legitymizuje rządy komunistów. Oczywiście są i bohaterowie tacy jak prof. Ding Zilin, dziennikarka Gao Yu czy chiński pisarz i laureat Pokojowej Nagrody Nobla z 2010 r. Liu Xiaobo, który do dziś przebywa w więzieniu za „uprawianie działalności wywrotowej i podżeganie do obalenia ustroju państwowego”.

CZYTAJ WIĘCEJ: Chińska policja nie wpuszcza rodzin ofiar na cmentarz. Jak zareaguje Ewa Kopacz?

Wielu z chińskich dysydentów przebywających za granicą ma żal do nas, ludzi Zachodu, że tak często powtarzamy argument sformułowany przez komunistyczne władze ChRL u, iż zachodni system polityczny nie pasuje do warunków, jakie się wykształciły w Chinach. W wywiadzie dla „Nowego Państwa”, który ukazał się dwa lata temu, Cao Changqing tak zareagował na podobne twierdzenie: „Ależ my też jesteśmy ludźmi, a nie przybyszami z kosmosu. Demokracja jest także dla nas! Myślę, że w sercu każdego człowieka najsilniejszym pragnieniem jest pragnienie wolności. Bez względu na tło historyczne i kulturowe, bez względu na warunki ekonomiczne, bez względu na rasę i kolor skóry, gdy tylko obalone zostaną brutalne dyktatury, ludzie chcą głosować, wybierać swoich przywódców, wybierać systemy polityczne. Tak jak wy, Polacy, wybraliście demokrację konstytucyjną oraz życie w wolności i godności”.

„Ci, którzy mówią, że demokracja, wolność nie pasują, nie są odpowiednie dla Chińczyków, nie są ignorantami. Celowo podporządkowują się propagandzie chińskiego rządu, a w zmian mogą dostać butelkę »trunku protokolarnego« – chińskiej wódki Maotai – czy czerwony dywan na powitanie” – oceniał chiński dysydent.
 

 



Źródło: niezalezna.pl,Gazeta Polska Codziennie

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Hanna Shen
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo