Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Oświadczenie Ewy Stankiewicz

Oświadczenie Ewy Stankiewicz w związku z fałszywymi informacjami medialnymi na temat protestu przeciwko oszustwom wyborczym w Polsce i na temat pobytu w siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej.

Krzysztof Sitkowski
Oświadczenie Ewy Stankiewicz w związku z fałszywymi informacjami medialnymi na temat protestu przeciwko oszustwom wyborczym w Polsce i na temat pobytu w siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej.

Władze które nie są w stanie rozprawić się z fałszerzami wyborów niezwykle sprawnie i brutalnie rozprawiają się z osobami żądającymi uczciwych wyborów. 

W czwartek 20 listopada weszłam, wraz z Grzegorzem Braunem i innymi osobami, do budynku Państwowej Komisji Wyborczej przez otwarte drzwi, przez nikogo nie zatrzymywana. Sceny z napierania ludzi na drzwi, które pokazywały telewizje pochodzą ze znacznie późniejszego czasu, kiedy drzwi zostały zamknięte, początkowo jeszcze wypuszczano ludzi, a później już nikt nie mógł ani wejść ani wyjść. Natychmiast po wejściu do budynku podszedł do mnie mężczyzna w garniturze - z kontekstu wynikało, że jest to osoba decyzyjna reprezentująca gospodarza tego miejsca. Mężczyzna był kulturalny i pomocny. Z tego co mówił wynikało, że jesteśmy zaproszeni do rozmów z członkami PKW, pytał kto tu jest liderem i prosił, żeby wyłonić delegację. Ponieważ nie znałam większości osób, z którymi weszliśmy do budynku, nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie. Podeszła do mnie również pani, która przedstawiła się jako szefowa biura prasowego PKW i zaoferowała swoją pomoc we wszelkich sprawach. Zostaliśmy poprowadzeni do sali prasowej na pierwsze piętro przez osobę, która również wyglądała na przedstawiciela siedziby PKW i tam też zostaliśmy.

Przez cały czas pobytu aż do momentu akcji policji nie usłyszałam od nikogo wezwania do opuszczenia budynku. Z zeznań sądowych wynika że policja naciskała na gospodarza budynku aby się nas pozbyć, dyktowała mu oświadczenie które ma do nas wygłosić tuż przed interwencją policji.

W żadnym momencie nie wchodziliśmy do pomieszczeń, gdzie obradowali członkowie PKW. Jedynym miejscem, w którym się znajdowaliśmy był pokój prasowy, hol wejściowy, schody i korytarz pomiędzy tymi miejscami. Po jakimś czasie kiedy byliśmy w pokoju prasowym ponownie zostaliśmy zaproszeni do rozmów i poproszeni o sformowanie delegacji i udanie się do pomieszczeń gdzie obradowali członkowie PKW.  Odpowiedzieliśmy, że nie chcemy rozmawiać w kilka osób przy zamkniętych drzwiach i że prosimy aby rozmowy odbyły się w sali prasowej w obecności wszystkich osób. Na tym zakończył się nasz kontakt z przedstawicielami PKW. Wielokrotnie podkreślaliśmy pokojowy charakter naszych działań, informując że jesteśmy tutaj po to by wyrazić zaniepokojenie niezwykle groźną dla państwa polskiego sytuacją. Powziąwszy ogólnodostępną wiedzę na temat fałszerstw wyborczych w Polsce na dużą skalę, a także wobec  braku reakcji na to odpowiednich władz, prezydenta Bronisława Komorowskiego prawnie odpowiedzialnego za chaos związany z procesem wyborczym w Polsce godzący w podstawy systemu demokratycznego naszego państwa - domagamy się dymisji członków PKW, powtórzenia wyborów i zmiany zasad wyborów tak aby zagwarantować ich uczciwość (podwójny system informatyczny liczenia głosów pod kontrolą władz państwa i organizacji pozarządowych, oraz zniesienie zakazu obecności w lokalach wyborczych mężów zaufania nie związanych z partiami).

Na miejscu zostały złamane prawa konstytucyjne - do budynku nie zostali wpuszczeni posłowie na Sejm, którzy domagali się wejścia. Policja, której wielokrotnie zgłaszałam ten fakt bezpośrednio oraz telefonicznie - nie reagowała. Świadczyło to o tym, że policja nie postępuje zgodnie z prawem, ale na zamówienie polityczne. Chcę wiedzieć, kto tak naprawdę kierował akcją w PKW i kto podejmował decyzje.

Zostaliśmy potraktowani jak przestępcy. Wśród osób zatrzymanych na dwa dni była szefowa portalu Solidarni 2010, Hanna Dobrowolska relacjonująca te wydarzenia dla tegoż portalu, w żadnym momencie nie uczestnicząca w proteście, dziennikarka, o którą jak dotąd nie upomniały się żadne środowiska medialne. O tym, że jestem zatrzymana dowiedziałam się dopiero na komisariacie policji przy okazji wręczenia protokołu. Wcześniej z rozmów policjantów tych którzy nas wyprowadzali wynikało, że oni też nie wiedzieli co dalej, czekali na decyzje, co z nami zrobić.

W efekcie z kajdankami na rękach po nocy w celi aresztu zostałam doprowadzona z powrotem na komendę policji na ul. Wilczą. Chcę podkreślić, że środki które wobec mnie zastosowano nie miały charakteru zapobiegawczego - nie było powodu aby przypuszczać, że nie stawię się na rozprawę sądową albo fizycznie komuś zagrażam. Działania wobec mnie podjęte miały charakter kary, którą jeszcze przed wyrokiem sądu - nie znana mi osoba decyzyjna nadużywając prawa zastosowała  wobec mnie.

Z zadowoleniem przyjęłam zapowiedź dymisji członków PKW. Jednak wielką porażką dla mnie są fałszerstwa wyborcze, które mają miejsce w Polsce. Uderzenie w fundament demokracji odbywa się za całkowitym przyzwoleniem prezydenta Bronisława Komorowskiego, który de facto jest źródłem obecnego chaosu w Polsce, osobą odpowiedzialną za nielegalne działania związane z procesem wyborczym. To on powinien zasiadać na ławie oskarżonych, a nie osoby protestujące przeciwko niszczeniu państwa.

 



Źródło: niezalezna.pl

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
gb
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo