Pawlicki ujawnia kulisy policyjnej akcji w PKW: Uniemożliwiono mi wykonywanie obowiązków

Dziennikarz Telewizji Republika – Jan Pawlicki – tuż po wyjściu z sądu poprowadził wraz z Martą Jeżewską program „Suma dnia”.

Magdalena Piejko
Dziennikarz Telewizji Republika – Jan Pawlicki – tuż po wyjściu z sądu poprowadził wraz z Martą Jeżewską program „Suma dnia”. W piątek wieczorem skończyła się pierwsza rozprawa w procesie Pawlickiego. Po aresztowaniu w siedzibie Państwowej Komisji Wyborczej, dziennikarz został oskarżony o naruszenie miru domowego.

W czwartek wieczorem część osób, które brały udział w demonstracji przeciwko fałszerstwom wyborczym, zajęła siedzibę Państwowej Komisji Wyborczej. Po kilku godzinach do akcji wkroczyła policja, zatrzymując dwanaście osób. Wśród nich znalaźli się m.in. Ewa Stankiewicz (opuściła już areszt) oraz Jan Pawlicki, który wykonywał swoje obowiązki zawodowe, relacjonując wydarzenie.

Chciałem podziękować za wyrazy wsparcia, które otrzymałem – mówił na antenie TV Republika Pawlicki. Dodawał jednocześnie, że w areszcie pozostało jeszcze pięć osób, m.in. Hanna Dobrowolska ze stowarzyszenia Solidarni 2010 oraz reżyser Grzegorz Braun. Ich rozprawy odbędą się w sobotę.

Mówiąc o sobie oraz fotoreporterze PAP Tomaszu Gzellu – również zatrzymanym przez policję – Pawlicki podkreślił, że obrońcy nie mają wątpliwości co do braku ich winy. – Sprawa się toczy, ale nasi obrońcy twierdzą, że to jest oczywiste, iż wykonywaliśmy swoje obowiązki służbowe. Pierwszy raz spotykam się z taką sytuacją, że policja uniemożliwiła mi ich wykonywanie – mówił dziennikarz.

Z kolei opowiadając o okolicznościach zatrzymania zaznaczył, że osoby przebywające w siedzibie PKW nie były pewne, co po wkroczeniu policji mają robić. – Nie było jasne, czy można wyjść z budynku PKW, czy nie, nie było w ogóle wiadomo, kto wydawał polecania – tłumaczył Pawlicki. Jak dodawał, w ostatnim czasie standardy współpracy dziennikarzy z policją pogorszyły się.

Pawlicki opowiadał również, co działo się z nim już po zatrzymaniu. – Po wyprowadzeniu (z siedziby PKW – przyp. red.), trafiliśmy do dużego radiowozu, gdzie nas spisano, zakuto w kajdanki i przewieziono na posterunek przy ul. Wilczej – mówił dziennikarz TV Republika. – Tam musieliśmy dmuchać w alkomat i wypełniać masę dokumentów. O godz. 6 rano (zatrzymania dokonano po północy – przyp. red.) zawieziono nas do Pałacu Mostowskich. Tam z Tomaszem Gzellem mogliśmy odpocząć, później nas obudzono i ponownie trafiliśmy na Wilczą – dodawał.

Kolejna rozprawa Jana Pawlickiego odbędzie się w środę, 26 listopada.

Poniżej zamieszczamy zdjęcia z sali sądowej:


fot. twitter.com/Samuel Pereira - Jan Pawlicki i Tomasz Gzell po zakończonej rozprawie uścisnęli sobie ręce


fot. twitter.com/Samuel Pereira - Tomasz Gzell odebrał w sądzie swój pasek

 



Źródło: niezalezna.pl

 

Paweł Krajewski
Wczytuję ocenę...
Wczytuję komentarze...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo