Podziel się swoim 1,5% podatku na wsparcie mediów Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy za solidarność! Dowiedz się więcej »

"Zielone ludziki" w Polsce. Po groźbach jest zawiadomienie do ABW i prokuratury

W związku z wulgarnym atakiem, dziennikarz „Gazety Polskiej Codziennie” i niezalezna.pl Samuel Pereira złożył dziś zawiadomienie do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Prokuratury Rejonowej

Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
W związku z wulgarnym atakiem, dziennikarz „Gazety Polskiej Codziennie” i niezalezna.pl Samuel Pereira złożył dziś zawiadomienie do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Prokuratury Rejonowej Mokotów-Warszawa. W piśmie zwraca się o ściganie sprawców, którzy wykorzystali jego prywatny adres, aby uszkodzić drzwi mieszkania czerwoną substancją. - Nie chcę by sprawa została potraktowana przez policję jak zwykły akt wandalizmu - tłumaczy.

- Zawiadamiam o popełnieniu przestępstwa polegającego na wystosowaniu wobec mnie groźby karalnej poprzez napisanie na drzwiach wejściowych mieszkania, które wynajmuję w dniu 29 sierpnia 2014 roku czerwonym sprejem napisu: „Pozdro od Stiełkowa natowska kurwo”, tj. czynu o którym mowa w art. 190 § 1 kk. – napisał w piśmie do ABW Pereira. Wniosek o ściganie i ukaranie sprawców skierowany został również do prokuratury rejonowej.

Jak pisze dziennikarz „Codziennej” obawy związane z atakiem nieznanych sprawców, „są tym bardziej uzasadnione, że 10 kwietnia br. miało miejsce zdemolowanie księgarni powiązanej z Gazeta Polską i zerwanie znajdującej się tam ukraińskiej flagi, a sprawców do dzisiaj nie wykryto”. Tego dnia dwóch młodych bandytów wtargnęło dzisiaj popołudniu do księgarni "Gazety Polskiej" w Warszawie, zdemolowali pomieszczenie i zerwali flagę Ukrainy z podpisami obrońców Majdanu. 

Do próby zastraszenia Samuela Pereiry doszło w nocy z czwartku na piątek z 28 na 29 sierpnia. Na drzwiach lokalu, w którym mieszka z rodziną Pereira czerwoną substancją napisano „pozdrowienia” od Igora Striełkowa (prawdziwe nazwisko - Girkin), byłego oficera rosyjskiego FSB, który był dowódcą rosyjskich terrorystów w Doniecku. Tego samego dnia policja, na jego wniosek przeprowadziła oględziny miejsca zdarzenia.



- To nie był zwykły akt wandalizmu, gdy ktoś, przechodząc koło przystanku, niszczy wiatę. Tutaj sprawcy musieli się przygotować, ustalić najpierw mój adres i starać się zmylić ochronę w budynku - tłumaczy nam Samuel Pereira.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Magdalena Nowak
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo