Ruda WRON-a rozdrażniona » czytaj więcej w Gazecie Polskiej! Więcej »

To prof. Kowaleczko się myli. Rozmowa z dr. Kazimierzem Nowaczykiem

Glenn Joergensen w swoim opracowaniu zaznaczył, że przyjęte w jego modelu założenia dotyczące własności aerodynamicznych tupolewa były oszacowane z dużym marginesem bezpieczeństwa.

Krzysztof Sitkowski/Gazeta Polska
Glenn Joergensen w swoim opracowaniu zaznaczył, że przyjęte w jego modelu założenia dotyczące własności aerodynamicznych tupolewa były oszacowane z dużym marginesem bezpieczeństwa. Dane z rosyjskiej literatury dotyczące tego modelu samolotu w pełni te założenia potwierdzają. Prof. Kowaleczko natomiast w zaproponowanych założeniach popełnił podstawowe błędy w oszacowaniu – mówi dr Kazimierz Nowaczyk, ekspert zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej, w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie".

Rządowy tupolew, który rozbił się pod Smoleńskiem po rzekomym zderzeniu z brzozą i utracie końcówki skrzydła nie mógł wykonać tzw. półbeczki i runąć na ziemię, a powinien spokojnie odlecieć – dowodził kilka miesięcy temu Glenn Joergensen. Teraz ekspert zespołu Macieja Laska, prof. Grzegorz Kowaleczko twierdzi, że Joergensen radykalnie pomylił się w swoich obliczeniach m.in. z uwagi na wykorzystanie błędnych danych wyjściowych, w związku z czym teza, której dowodził, jest nieprawdziwa. Kto ma rację?
Decydujące znaczenie dla obliczeń związanych z tym, co stało się z Tu-154M, mają faktycznie dane wyjściowe. To całkowita powierzchnia nośna samolotu, powierzchnia utraconej końcówki skrzydła oraz kąt natarcia w pobliżu brzozy. Konsekwencją przyjętych, a dokładniej mówiąc, założonych danych jest wielkość utraconej siły nośnej samolotu. Po zapoznaniu się z uwagami prof. Kowaleczki inż. Glenn Joergensen postanowił zweryfikować zaproponowane przez niego „nowe” dane wyjściowe. Ale to po pierwsze nie oznacza, że się z nimi zgodził. A po drugie, co jest znacznie ważniejsze: udowodnił, że nawet na podstawie danych prof. Kowaleczki samolot nadal nie byłby w stanie wykonać obrotu o 150 st. (jak przekonuje w swoich raportach MAK i komisja Jerzego Millera), a jedynie o 96 st.

Prof. Kowaleczko zinterpretował odpowiedź Joergensena jako akceptację swoich danych i jakościową zmianę otrzymanych przez Joergensena wyników.
Taka interpretacja jest całkowicie nieuzasadnionym nadużyciem i manipulacją niegodną naukowca.

Jednak prof. Kowaleczko przekonuje, że pierwotne wyniki były błędne, gdyż opierały się na niewłaściwych danych wyjściowych. Czyje są prawidłowe?
Glenn Joergensen w swoim opracowaniu zaznaczył, że przyjęte w jego modelu założenia dotyczące własności aerodynamicznych tupolewa były oszacowane z dużym marginesem bezpieczeństwa. Dane z rosyjskiej literatury dotyczące tego modelu samolotu w pełni te założenia potwierdzają. Prof. Kowaleczko natomiast w zaproponowanych założeniach popełnił podstawowe błędy w oszacowaniu.

W którym miejscu?
M.in. przyjmując założenia dotyczące powierzchni nośnej samolotu czy urwanego fragmentu skrzydła. Posłużę się tu przykładem – Kowaleczko sugeruje, że całkowita powierzchnia nośna skrzydeł wynosi 180 mkw. Jest to wielkość obarczona znaczącym błędem przekraczającym 20 proc. Zgodnie z rosyjską literaturą przedmiotu powierzchnia samych skrzydeł z wysuniętymi klapami bez uwzględnienia slotów i statecznika poziomego wynosi 223,45 mkw. Tak znaczący błąd powinien dyskwalifikować wszystkie dalsze obliczenia, a mimo to inż. Joergensen pokazał, że nawet wówczas samolot nie był w stanie wykonać obrotu o 150 st.

Całość rozmowy w "Gazecie Polskiej Codziennie"

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Katarzyna Pawlak
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo