Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Moralny niepokój żywych trupów

To, co się odbyło w Warszawie 4 czerwca, wywołało u mnie, nie tylko filmowca, lecz także kinomaniaka, iście filmowe skojarzenia. O ile marsz żywych trupów (politycznych) w tytule, czyli „The Walking Dead”, nie wymaga raczej tłumaczenia, o tyle aluzja do tzw. kina moralnego niepokoju może zaskakiwać, ale narzuciła mi się ona głównie z powodu błyskotliwej kreacji Andrzeja Seweryna, który najwyraźniej pozazdrościł włoskim artystom z też niegdyś bardzo znanego przeboju kinowego Ettorego Scoli „Odrażający, brudni, źli”...

Skojarzenie nie tak już absurdalne, bo to właśnie Seweryn nadał ton temu marszowi, w którym udział wzięli także dwaj inni jego koledzy ze sztandarowego filmu „kina moralnego niepokoju”, czyli Daniel Olbrychski i Janusz Gajos. To czołowe dramatis personae dzieła z 1976 r. o mylącym tytule „Kung-fu” Janusza Kijowskiego, który sam też ukuł dla tego nurtu w polskiej kinematografii owo pompatyczne określenie. Do reżyserów przypisywanych do tego nurtu należeli młody Krzysztof Kieślowski, Tomasz Zygadło, Janusz Zaorski, a także Agnieszka Holland oraz ich mentor Andrzej Wajda, i raczej bezpodstawnie Krzysztof Zanussi jako autor znakomitych „Barw ochronnych”, także poruszających tematykę wyborów moralnych, tyle że w odróżnieniu od „młodych zdolnych” na niedostępnym im poziomie artystycznym i intelektualnym.

Mit kina moralnego niepokoju

Wajda, który wspierał młodych we własnym Zespole X, sam niby włączył się w nurt filmem „Bez znieczulenia” z 1978 r., do którego scenariusz napisała Holland, ponoć opierając się na biografii swojego ojca, komunisty zaszczutego przez niewdzięcznych towarzyszy, jak w filmie znany reporter przez młodego partyjnego dziennikarza, którego grał Andrzej Seweryn.

Jak twierdzi w pochlebnym tonie napisany artykuł w Wikipedii: „Kino moralnego niepokoju składało się z filmów obyczajowych, w których krytyce podlegały stopniowa dezintegracja społeczeństwa, dorobkiewiczostwo, konformizm i upadek więzi międzyludzkich. Filmy należące do nurtu były nagradzane na międzynarodowych festiwalach filmowych; nadawały też impet przemianom politycznym w Polsce, które doprowadziły do wydarzeń sierpniowych 1980 r. i Solidarności”.

Choć jako młody kinoman o wychowaniu domowym skrajnie antykomunistycznym byłem świadkiem ówczesnych wydarzeń, to jako żywo nie bardzo pojmuję, jak tych paręnaście filmów, mających z reguły nędzną oglądalność, miało „nadawać przemianom politycznym w Polsce taki impet”, że widać, naoglądawszy się ich, gdańscy stoczniowcy, zaniepokojeni moralnie, postanowili zastrajkować i stworzyć NSZZ „Solidarność”…

W rzeczywistości to krytyka wykreowała wagę tego zjawiska, podkreślając w łatwo czytelnych aluzjach opozycyjność, a nawet męczeństwo autorów, najczęściej sprowadzające się do cięć cenzury lub odłożenia filmu na półkę. Takim półkownikiem był debiut Kijowskiego „Indeks”. Świadom tego, że filmy kolegów nie cieszyły się szczególnym powodzeniem kinowej publiczności, postanowił na swój drugi-pierwszy film przyciągnąć widzów niemającym nic wspólnego z treścią dzieła efektownym tytułem, bo wprawdzie na „Wejście smoka” musieliśmy jeszcze poczekać do 1982 r., ale egzotyczne i tajemnicze kung-fu już się robiło modne. W istocie zaś jak większość filmów nurtu – „Aktorzy prowincjonalni” Holland, „Amator” Kieślowskiego − opowieść Kijowskiego przedstawiała peerelowską prowincję zdominowaną przez zdegenerowane układy, którym usiłuje się przeciwstawić trójka szlachetnych przyjaciół grana przez Fronczewskiego, Seweryna i Olbrychskiego.

Mistrza ogarek dla Sowietów

Po co w ogóle piszę o tym kompletnie i słusznie zapomnianym zjawisku? Bo tak się jakoś dziwnie składa, że poza jednostkowymi zaledwie wyjątkami, jak wspomniany Piotr Fronczewski, cała ta… hm, plejada artystów od lat gremialnie występuje po stronie twardej, samą siebie nazywającej totalną, opozycji. Agnieszka Holland robi coraz paskudniejsze, jawnie antypolskie filmy, Kijowski publicznie solidaryzuje się ze swym siostrzeńcem, niefortunnym liderem kodomitów, gwiazdy kultowych filmów „Ziemia obiecana” czy „Danton”, twórcy wielu wspaniałych kreacji wolą być zapamiętani jako błazny wykrzywiające się w parodiowaniu osób upośledzonych na rzecz kampanii wyborczej PO, maszerują pod batutą Tuska ramię w ramię z agentem „Bolkiem”, a „prywatnie” rzygają nienawiścią do współziomków, a w istocie – do Polski.
I nie jest to zjawisko nowe, bo lata temu dał im przykład nieżyjący już Andrzej Wajda. Najcięższą dla twórcy karą za grzechy jest pozbawienie go otrzymanego w darze od Boga talentu, który dał mu sławę i miłość wielbicieli. Dzisiejsze bezwstydne żerowanie aktorów na swoich kultowych kreacjach w celach stricte politycznych jest niczym w porównaniu z tragicznym upadkiem ich mistrza, pod koniec życia mordującego swój własny talent z jakąś iście piekielną zajadłością.

Mimo wszystko może jednak dziwić odrażająca, stricte polityczna działalność Wajdy w ostatnich latach jego życia, wyrażająca się nie tylko podłym protestem przeciw wawelskiemu pochówkowi prezydenta Lecha Kaczyńskiego, ale i… nie mam słów, by to określić – wzywaniu właśnie w kontekście tragedii smoleńskiej do zapalania zniczy na grobach sowieckich „wyzwolicieli” z Armii Czerwonej! Autor mocno fałszywego filmu „Katyń” z 2007 r. odmówił rok później przyjęcia Medalu Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej od Polskiej Fundacji Katyńskiej, za to w grudniu 2010 r., w kilka miesięcy po Smoleńsku, ochoczo przyjął rosyjskie odznaczenie Order Przyjaźni z rąk Miedwiediewa, kompana Putina, w wyniku sprytnej roszady pełniącego wówczas funkcję prezydenta Federacji Rosyjskiej!

Kulminacją tej niepojętej na zdrowy rozum zajadłości, którą pozwolę sobie wprost nazwać antypolską, była pełna fałszów historycznych nędzna filmowo ekranowa hagiografia Lecha Wałęsy, zrealizowana wtedy, gdy już nikt nie mógł mieć najmniejszych wątpliwości, że nie tylko był on donosicielem w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, ale że i później, będąc na smyczy esbeków jako lider Solidarności i prezydent RP, działał w istocie na szkodę RP w interesie Sowietów, a potem Rosji.

Karykatury ludzkie, ochłapy dusz

Pogrobowcy Wajdy, wykreowani przezeń komedianci, dziś nadymają się wielkością odtwarzanych niegdyś postaci, a ja wspominam, że dano im grać prawdziwych bohaterów – Piłsudskiego (Olbrychski), Generała „Nila” (Łukaszewicz), prymasa Wyszyńskiego (Seweryn) – to ostatnie budzi dziś szczególne obrzydzenie. Jak długo ten osobnik będzie jeszcze dyrektorem teatru noszącego dumne miano „Polski”? Do dymisji się nie poda, jeśli nie można go usunąć, to trzeba będzie ten teatr przemianować na „Kacapski”. I parę innych też.

Znany z iście promiennego dowcipu wielki polski pisarz Kornel Makuszyński w nigdy w PRL niewznawianej powieści „Słońce w herbie” bez krzty humoru pisał z gorzką troską: „Kto zostanie? Wytrzebił się już wielki las, a to, co rośnie, to się ledwo korzonkami trzyma ziemi i byle wiatr to powyrywa i rzuci precz. Dębów nie ma, ot co jest. Strasznie jest smutno. Karykatury ludzkie się rodzą, a nie ludzie, ochłapy dusz, a nie dusze; ledwie taka roślinka wyjrzała na świat, a już więdnie, choć nie z własnej winy, bo bez życia już na niego przyszła, w zaduchu, w trwodze, w lęku, w złej, zepsutej atmosferze. A najstraszniejsze jest to, że się rodzą ludzie bez ojczyzny…”.

Bo dla tych plujących jadem na nasz kraj żywych trupów Polska najwyraźniej nie jest ojczyzną. Ze słynnego serialu wiemy, że pochód zombiaków został jednak zatrzymany, choć kosztem wielu ofiar, więc odrobina optymizmu nie zawadzi. Trzeba wszakże pamiętać, że jeśli nie zmobilizujemy wszystkich sił, by ich pokonać teraz, to te „ochłapy dusz” zdążą zainfekować nienawiścią swoje i nie swoje wnuki.
Ja zaś chcę wierzyć, że, jak mówi pewne powiedzonko, na końcu wszystko będzie dobrze, a jeśli nie będzie dobrze, to znaczy, że to jeszcze nie jest koniec.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Jerzy „Bayraktar” Lubach
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo