Boomerskie memy Tuska

Reakcja totalnej opozycji na propozycje 800+ jest symptomatyczna. Jej przedstawiciele idą drogą swojego wodza Donalda Tuska, który przekonywał, że wyborcy PiS są „królami życia, którzy chleją, biją swoje dzieci, biją kobiety i pracą się nie zhańbili od wielu lat”. Skąd taka, wręcz samobójcza, postawa? Czy nawet Tusk nie nauczył się, że wyrażając pogardę wobec wyborców przeciwnika, może tylko przegrać? A może totalni politycy myślą, że ich poglądy podziela większość Polaków? Być może Tusk i totalni żyją w jakiejś bańce? Nie tej jednak stworzonej przez „Gazetę Wyborczą” ani TVN. Nawet Donald Tusk nie jest taki głupi. Chodzi o bańkę memosfery.

W roku 2015 politycy PO byli wstrząśnięci faktem, że przegrali w internecie. Postanowili wtedy w ten internet się zagłębić. Problem jednak w tym, że jak już się nim zajęli, tak w nim tkwią, co gorsza dla nich, tym sprzed prawie 10 lat. A dekada w sieci jest jak stulecie w prawdziwym życiu.

Wyborcza siła memu

W 2014 r. prawie cała Polska była zszokowana sukcesem Nowej Prawicy Janusza Korwin-Mikkego w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Byli jednak wtedy ludzie, których sukces kontrowersyjnego polityka wcale nie zdziwił. To ci, którzy świetnie orientowali się, jak popularne były memy z „Korwinem masakrującym lewaków”. Korwin-Mikke, który zawsze był popularny wśród użytkowników sieci, w momencie kiedy ich liczba znacznie wzrosła, mógł w końcu przekroczyć próg wyborczy. Niektórzy ostatecznie zrozumieli wpływ internetu na wybory w 2014 r., ale obecna opozycja wówczas ten wynik zignorowała, będąc przekonana, że internauci jako ludzie młodzi poprą PO i Bronisława Komorowskiego, bo przecież są tacy „europejscy”. W 2015 r. okazało się jednak, że internauci, a przede wszystkim ich młodsza część, zagłosowali masowo na różne odmiany eurosceptycyzmu. Ludzie Platformy byli w szoku, a niektórzy zaczęli widzieć źródło porażki w swojej słabości w sieci.

Platformersi wyciągnęli pewne wnioski z porażki w 2015 r. Zapewne to przy ich udziale gdzieś w połowie pierwszej kadencji PiS internet zapełnił się memami o beneficjentach 500+ przedstawianych jako „patologia”. Jak się jednak okazało, nie za wiele to pomogło samej Platformie. Co prawda zmniejszyła się pula młodych ludzi głosujących na PiS, jednak nie przeszkodziło to tej partii osiągać w latach 2019 i 2020 rekordowych wyników wyborczych. Młodzi ludzie zaś nie przeszli do PO, tylko skupili się przede wszystkim w środowiskach, które dziś tworzą Konfederację.

Tymczasem ta nowa strategia mocno wpłynęła na samą Platformę (i większość opozycji). Dzisiaj można odnieść wrażenie, że jej politycy „mówią memami”. Tylko tak bowiem można zrozumieć prezentowaną przez nich pogardę dla beneficjentów 500+. Platformersi (i inni totalni) myślą chyba, że memosfera ma taką siłę jak w 2015 r. i trzeba powtarzać ówczesny przekaz. A tymczasem internet się zmienia.

Wczoraj młody, dzisiaj stary

Dziesięć lat to w internecie ogrom czasu. Dekada w sieci to jak 100 lat w normalnym świecie. Jeśli ktoś gdzieś w roku 2014 lub 2015 zaliczał się do osób młodych, to dzisiaj jest już raczej nudziarzem w średnim wieku. Tak samo jest z memosferą. Dekadę temu była ona czymś nowym, przyciągającym osoby dynamiczne, szukające właśnie czegoś nowego, świeżego. Dlatego też popularność memów o Korwinie „wypchnęła” tego polityka do europarlamentu. Dziś zaś memosferę tworzą w większości te same osoby co 10 lat temu. Nie mają już po 25, ale po 35 lat. W większości są to więc ludzie, którzy przeżyli pierwsze życiowe rozczarowania i u których pojawiają się pierwsze oznaki zmęczenia życiem. I wyraźnie ma to odbicie w memach. Widać to nie tylko po ciągłym narzekaniu na „roszczeniowość” i „rozdawnictwo”, lecz także po narzekaniu na… młodzież z TikToka. Memosfera już nie jest tym dynamicznym miejscem sprzed prawie dekady.

Tymczasem Platforma dała się złapać w pułapkę. Będąc w 2015 r. przekonana, że to właśnie przez memy przegrała (co było po części prawdą), uparcie próbuje „wygrać memosferę”. Okazuje się jednak, że nie tylko nie udaje się jej to wśród młodych, lecz także wśród ogółu internautów. PO, a za nią cała totalna opozycja, tak bardzo skupiła się na jednym wycinku internetu, że zaniedbała inne. A przede wszystkim zaniedbała pracę intelektualną nad swoją porażką w 2015 r. Gdyby bowiem taką pracę wykonała, wiedziałaby, że nie tylko produkcja memów o „patologii 500+”, lecz także kolportowanie tej filozofii w ogólnej kampanii, zamyka ją w internetowej bańce. Ten sam błąd popełniła amerykańska lewica przed wyborami, w których triumfował Donald Trump. Zamknęła się wtedy w internetowej bezpiecznej bańce i nie raczyła rozmawiać z nikim spoza tej bańki. Błąd PO widać było w wynikach kolejnych sondaży.

Szersza strategia w sieci

Choć błędy PO bardzo utrudniły jej walkę o głosy, to PiS też mocno „odpuściło” internet po 2015 r. Wiadomo, że gdy jest się u władzy, mniej ma się czasu na zaangażowanie w sieci. Ale obóz rządowy ma naprawdę słabą pozycję w sieci i wśród większości młodych ludzi. Niestety, w internecie dominuje narracja, że 500+ wywołało inflację. Co gorsza, dominuje ogólnie zła ocena sytuacji w Polsce. Sprawę ratuje jedynie jeszcze gorsza ocena Unii Europejskiej czy Rosji. W internecie zyskuje więc przede wszystkim Konfederacja, która negatywnie ocenia zarówno politykę polskich władz, jak i brukselskich elit. Przez moment problemem dla partii Sławomira Mentzena były prorosyjskie wypowiedzi przedstawicieli ugrupowania, które w internecie były od razu miażdżone. Kiedy jednak udało się to ograniczyć i częściowo pozbyć łatki prorosyjskości, Konfederacja mogła wypłynąć na „szeroki przestwór” oceanu sieciowego, gdzie obecnie najmocniej zyskuje.

Jeśli bowiem uważnie przyjrzeć się przekazowi Konfederacji, to nie obraża ona wyborców PiS, tak jak robi to Donald Tusk. Co nie znaczy, że nie brakuje w partii Mentzena ostrego przekazu. Jednak skierowany jest on przeciw mitycznemu „socjalizmowi”, którego konfederaci dopatrują się zarówno w PiS, jak i w Brukseli (a co za tym idzie, w proeuropejskich partiach, takich jak PO). I ta właśnie strategia działa, zwłaszcza na młodych ludzi. Natomiast pośrodku, między fatalną strategią PO a dobrą strategią Konfederacji, znajduje się Zjednoczona Prawica. Co prawda obóz patriotyczny nie zamyka się w swojej bańce, ale też nie potrafi stworzyć wystarczająco dobrego przekazu dla ludzi spoza grona swoich wyborców. Zjednoczona Prawica nie robi sobie wrogów z wyborców innych partii, tak jak robi to PO, ale też nie potrafi tak przekonująco jak Konfederacja opisać tego, na czym jej zależy.

Do jesiennych wyborów parlamentarnych nie zostało już wiele czasu. Zjednoczona Prawica na szczęście nie musi zmieniać całej swojej strategii internetowej, tak jak powinna zrobić PO. Ale obóz patriotyczny wciąż jest w tyle za Konfederacją. I nie chodzi nawet o intensywność działań w sieci, ale o strategię. A przecież Zjednoczona Prawica ma najlepiej w Polsce sformułowaną ideę. W dodatku jest to idea najbardziej nowoczesna, odwołująca się do pomocy słabszym, zwalczania wykluczeń cywilizacyjnych, postkolonialnych niesprawiedliwości, zagrożeń kolonizacją gospodarczą przez możnych tego świata. Rządy PiS od prawie dekady zwalczają postkolonializm w Polsce. I program 500+ jest tego przykładem, bo pieniądze zabrane postkolonialnym, postpeerelowskim mafiom oddano Polakom.

Zjednoczona Prawica powinna mocniej, a przede wszystkim precyzyjniej prezentować w sieci własny antykolonializm, bo jest to coś, co w całym świecie dociera do młodych (i nie tylko) użytkowników internetu.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie

Bartosz Bartczak
Wczytuję ocenę...
Wczytuję komentarze...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo