Japonia robi przytyk UE. Saryusz-Wolski: To sygnał dla Europy, że Polska niesie ogromny ciężar
- Japonia jest mistrzem symbolicznych gestów w polityce zagranicznej i dawaniu do zrozumienia w sposób dyplomatyczny. Polska była w początkach swojej transformacji biorcą pomocy japońskiej, a teraz na powrót jest biorcą na innym poziomie technologicznym. Ważny jest przytyk, jakim jest ta deklaracja wobec Brukseli. Wpisanie Polski na listę biorców wysoko zaawansowanej technologicznie pomocy japońskiej oznacza to, że Japonia mówi Europie: "Polska niesie ogromny ciężar koncentracji pomocy dla Ukrainy, musicie im pomagać, a wy nie dajecie, tylko odbieracie" - powiedział dzisiaj w TV Republika europoseł Jacek Saryusz-Wolski.


Jacek Saryusz-Wolski w rozmowie z Tomaszem Sakiewiczem podkreślił, że "pozycja Polski rośnie".
- Świadczą o tym dane Eurostatu, według których Warszawa jest jednym z najbogatszych regionów w Europie. Biedniejsze w tym wymiarze PKB per capita mierzonym siłą nabywczą są Rzym oraz Berlin. Tylko kilkanaście regionów w Europie jest bogatszych. Wniosek jest taki, że za Warszawą pójdzie Polska. Tej emancypacji Polski wielu się obawia - tłumaczy eurodeputowany.
capita (czyli na jednego mieszkańca) PPP (czyli parytet siły nabywczej pieniądza) w Warszawie (konkretnie w regionie Warszawskim stołecznym) wyniósł w 2021 roku 53 700 dol.
— Joanna Lenarczyk /Jastrzębska/ (@lenaris1969) March 25, 2023
Wyższy wynik zanotowało jedynie jedenaście regionów w całej Unii Europejskiej. pic.twitter.com/nPEviV2fNc
Europoseł mówił także o niedawnej wizycie japońskiego premiera w Polsce.
- Japonia jest mistrzem symbolicznych gestów w polityce zagranicznej i dawaniu do zrozumienia w sposób dyplomatyczny. Polska była w początkach swojej transformacji biorcą pomocy japońskiej, a teraz na powrót jest biorcą na innym poziomie technologicznym. Ważny jest przytyk, jakim jest ta deklaracja wobec Brukseli. Wpisanie Polski na listę biorców wysoko zaawansowanej technologicznie pomocy japońskiej oznacza to, że Japonia mówi Europie: "Polska niesie ogromny ciężar koncentracji pomocy dla Ukrainy, musicie im pomagać, a wy nie dajecie, tylko odbieracie". To język dyplomacji, który powinien zostać zrozumiany w Brukseli. Czy będą wyciągnięte wnioski? Wątpię
– powiedział Jacek Saryusz-Wolski.
W dalszej części rozmowy eurodeputowany podkreślił, że "podziw dla Polski czy poirytowanie dobrymi osiągnięciami musi przekładać się na dobre traktowanie lub może służyć jako motyw dalszego gnębienia".
- Polska przeszkadza w euroazjatyckim projekcie "Europy od Lizbony do Władywostoku", powrotu do business as usual przez Niemcy, dalszemu przekształcaniu UE w superpaństwo, które może będzie mogło zaprzyjaźnić się znów z np. postputinowską Rosją i zdystansować się od USA, co jest marzeniem Paryża i Berlina. Po szczycie Rady Europejskiej, gdzie przywódcy wszystkich państw wyrazili głębokie zaniepokojenie polityką chińską, zaraz się okazało, że wbrew tym niepokojom Ursula von der Leyen doszlusowuje do Emmanuela Macrona i udaje się do Pekinu. Sądzę, że to wyścig po tym, jak Xi Jinping przyjechał do Władimira Putina - dodał.
Źródło: niezalezna.pl, PAP

