Propaganda, rekordy brutalności i represje. Tak naprawdę wygląda putinowska Rosja

W ciągu ostatnich tygodni z Rosji napływają coraz bardziej przerażające doniesienia o represjach, którym poddawani są obywatele nie zgadzający się z polityką Kremla lub protestujący przeciwko wojnie na Ukrainie. Niektóre z tych przypadków przypominają historie z czasów stalinowskich.

Władimir Putin
pixabay.com

Przykładowo, w pierwszych dniach marca 13-letnia Masza Moskalowa trafiła do ośrodka opiekuńczego za narysowanie w szkole antywojennego obrazka, a jej ojca, jedynego opiekuna dziecka, umieszczono w areszcie domowym pod zarzutem "dyskredytacji armii". Podstawą oskarżenia miały być pacyfistyczne komentarze, które mężczyzna publikował w mediach społecznościowych. Kilkanaście dni później Wasilij Bolszakow, mieszkaniec miejscowości Kasimow w obwodzie riazańskim, został aresztowany za opublikowanie w internecie dowcipu nawiązującego do inwazji Kremla na Ukrainę. Mężczyźnie grozi kara co najmniej trzech lat pozbawienia wolności.

W marcu obserwujemy odchodzenie (władz) od tzw. konserwatywnego putinizmu na rzecz bardziej brutalnych praktyk. Ta tendencja uległa właśnie pewnemu nasileniu. Być może dlatego, że zakończyła się zima i przypadający na styczeń okres świąteczny. W święta policjanci zazwyczaj nie pracują i dlatego w styczniu było spokojnie

– oceniła w rozmowie z Meduzą Daria Korolenko, analityczka niezależnej organizacji pozarządowej OWD-Info, zajmującej się monitorowaniem protestów i naruszeń praw człowieka w Rosji.

Korolenko podała kilka innych, mniej znanych przykładów skrajnie brutalnych zachowań funkcjonariuszy, takich jak m.in. pobicie mężczyzny z powodu jego koloru włosów, rozpędzenie uczestników imprezy kulturalnej uznawanej za "wywrotową" (prezentacji komiksów niezależnej artystki), grożenie studentce pobiciem młotem kowalskim, a także "ostrzeżenia" pod adresem 16-letniego ucznia, że może zostać pobity, zgwałcony lub "skończyć w psychiatryku".

Z opowieści osób oskarżonych w sprawach antywojennych wiemy, że ludzie poddawani są różnym formom tortur: elektrowstrząsom, (męczarniom z wykorzystaniem) wody, groźbom gwałtu, duszeniu workiem, biciu, zanurzaniu głowy w toalecie. Funkcjonariusze robią to nie po to, by zdobyć dowody, ale po to, by zastraszyć ludzi i po prostu dlatego, że tacy są (pod względem charakteru). Wzrasta poziom frustracji, zwłaszcza w sferze publicznej. Wraz ze stopniowym nasileniem propagandy agresji zwiększa się też agresja struktur siłowych

– zauważyła Korolenko.

Taki stan rzeczy związany jest z faktem, że społeczeństwo obywatelskie, niezależnie od wszystkiego, nie zostało w ubiegłym roku złamane przez władze - oceniła analityczka. "Kremlowi to bardzo przeszkadza, ponieważ utrudnia forsowanie narracji, że całe społeczeństwo popiera wojnę. W przekonaniu struktur siłowych takie zjawiska trzeba wytępić" - podkreśliła.

Czy sytuacja może się poprawić? "Uważam, że powinniśmy spodziewać się wyłącznie nasilenia tych tendencji" - ostrzegła rozmówczyni Meduzy.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

 

#Rosja #Władimir Putin

mk
Wczytuję ocenę...
Wczytuję komentarze...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo