Lisiewicz: List gończy za Putinem wydaliśmy 23 lata temu. Od wczoraj wreszcie obowiązuje!

- Pięciu chuliganów wyłamało bramę konsulatu, następnie dostało się na jego teren, zerwało państwową rosyjską flagę – tak oburzony ambasador Rosji w Polsce Siergiej Razow pisał w 2000 r. o wtargnięciu na teren konsulatu w Poznaniu członków Komitetu Wolny Kaukaz. Na maszt na terenie konsulatu wciągnęli oni flagę Czeczenii, a rosyjską spalili. Grupa 20-parolatków wydała list gończy za Władimirem Putinem. - Rosja nie przestała być Związkiem Sowieckim, zbrodniczym imperium zła, posyłającym na śmierć w imię imperialnych utopii całe narody… Nawet sposób bycia nowego "silnego człowieka" Władimira Putina przypominać ma stare metody praktykowane przez Józefa Stalina i Adolfa Hitlera – napisali wówczas. Na czele grupy stał 27-letni Piotr Lisiewicz, dziś zastępca redaktora naczelnego "Gazety Polskiej". – Trochę to czasu zajęło, ale od wczoraj nasz list gończy wreszcie obowiązuje – mówi portalowi Niezalezna.pl.

O proteście mówił wówczas cały świat, a Igor Iwanow, minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej, odwołał planowaną wizytę w Polsce. Głos zabrał także Adam Michnik, który na okładce Gazety Wyborczej napisał: „W demokratycznej Polsce każdemu wolno - byle w ramach prawa - demonstrować przekonania antywojenne. Wolno żądać „blokady państwa rosyjskiego”, wrzeszczeć: „zbombardować Kreml!”. Mnie z kolei wolno to nazywać głupotą, a wdzieranie się na teren konsulatów określać mianem chuligaństwa” – napisał.

- Postawa świata wobec zamordowania ćwierć miliona Czeczenów przez Rosję była zupełnie inna, niż dziś wobec napaści na Ukrainę. Wszyscy udawali, że o niczym nie wiedzą. Ten nasz krzyk w obronie mordowanego narodu nagłośnił sprawę. Niestety, brak reakcji świata na ludobójstwo w Czeczenii przekonał Putina, wówczas młodego premiera rodem z KGB, że tak mu wolno. Gdyby świat zareagował odpowiednio, nie byłoby dziś wojny na Ukrainie, a wcześniej Gruzji i Smoleńska. Za to tchórzostwo i ignorancję trzeba było potem bardzo wiele płacić. No ale teraz cieszę się, że wystawiony przez nas 23 lata temu list gończy - w sposób symboliczny - wreszcie obowiązuje. Trochę światu zajęło, ale lepiej późno, niż wcale

– mówi portalowi Niezależna.pl Piotr Lisiewicz.

Przypomnijmy, że Międzynarodowy Trybunał Karny wydał w piątek nakaz aresztowania Władimira Putina w związku z podejrzeniem uprowadzenia i wywiezienia z podbitych obszarów ukraińskich dzieci w głąb Rosji.

– Bardzo dobrze, że trybunał podał ten właśnie powód. Niestety, życia 40 tys. czeczeńskich dzieci już nie przywrócimy – komentuje Piotr Lisiewicz.

Uczestnicy poznańskiego protestu postawieni przed sądem powiedzieli, że są dumni ze swojej akcji, a jedyne czego żałują, to że nie zdołali zrobić więcej, by powstrzymać rosyjskie ludobójstwo. Otrzymali wyroki 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata.  

Na koniec podajemy żądania, jakie w 23 lutego 2000 r. wysunęli uczestnicy głośnego na cały świat protestu. Wówczas uznawane za ekstremistyczne i nierealne:

„Łącząc się z Czeczenami w ich narodowej tragedii, Komitet Wolny Kaukaz żąda:
* międzynarodowej blokady i izolacji zbrodniczego państwa rosyjskiego
* wymuszenia na rosyjskich bandytach zaprzestania ludobójstwa i czystek etnicznych
* wykluczenia Rosji z międzynarodowych organizacji, m. in. ONZ i Rady Europy (…)
* uznania przez Rosję i społeczność międzynarodową prawa do samostanowienia ludów Północnego Kaukazu i Zakaukazia
* ukarania rosyjskich zbrodniarzy Jelcyna i Putina”
.

 



Źródło: niezalezna.pl

 

Magdalena Nowak
Wczytuję ocenę...
Wczytuję komentarze...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo