Rosja ma problem
Prezydent USA Joseph R. Biden był w Warszawie i Kijowie. Na Ukrainie nie było ani Donalda Trumpa, ani Baracka Obamy. Ostatnim prezydentem Stanów był tam George W. Bush – republikanin. Wizyty Bidena świadczą nie tylko o solidarności Waszyngtonu z państwem napadniętym przez Rosjan i państwem, które mu najbardziej pomogło. Jest to też wyraźny sygnał, jak bardzo zmieniła się polityka USA od czasów nieszczęsnego „resetu” z Rosją w latach 2009–2013 oraz prób kolejnego resetu w roku 2021.

W wizycie w Kijowie znów pomogła Polska, bo przecież na naszym terytorium wylądował amerykański prezydent, to nasze służby wraz z tymi z USA zapewniły całą logistykę do granicy. W polityce liczą się symbole. Jednym takim symbolem była obecność Bidena w zasięgu rosyjskiego ostrzału – nawet jeśli Rosjanie, wiedząc od samych Amerykanów o tym przyjeździe, nie odważyli się go zaatakować. Innym symbolem jest choćby fakt już drugiej wizyty w Polsce w ciągu 11 miesięcy. I tak Waszyngton stwarza fakty dokonane. Budzą one wściekłość Moskwy. Kremlowi nie udało się – mimo początkowych sukcesów w Niemczech i we Francji – narzucić Zachodowi narracji o „lokalnej operacji wojskowej w Europie Wschodniej”. Rosja ma problem.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie, niezalezna.pl,

