Taniec lobbystów związany z ustawą wiatrakową jest zarówno śmieszny, jak i straszny. Nie wiem, kto PiS-owi kazał łyknąć własny język w tej sprawie, ale na pewno – biorąc pod uwagę standardy, jakie obowiązują w Unii Europejskiej – wzbogacił się o miliony złotych.
Nie o tym jednak chciałem pisać, ale o tym, jak nagle aktywiści ekologiczni zmieniają swoją wrażliwość na człowieka i przyrodę, gdy idzie o pieniądze. Ci, którzy głoszą tęczowe hasło: „Wszyscy równi, każdy inny”, odmawiają prawa ludziom do życia w spokoju. Na wsi nie chcą wiatraków, bo im szumią. I tyle. Dlaczego ktoś chce im przemocą organizować hałas? W czym ich prawo do ciszy – wszak mieszkają na wsi najczęściej z własnego wyboru i lubią mieć spokój, który rekompensuje inne niedogodności życia – ma być mniej warte niż na przykład prawo do zawierania związków partnerskich? Są przecież ludzie, których sensoryczna wrażliwość jest tak duża, że życie w hałasie zmienia się w pasmo udręki. Nawet kiedyś przyszedł taki człowiek do redakcji, który domagał się, by jego sąsiad z góry przestał chodzić, bo on słyszy każdy jego krok. I naprawdę wierzę, że tak jest, ale przecież nic nie da się z tym zrobić. Chłop wszystkim wytoczył procesy i z każdym ma na pieńku, bo chce mieć ciszę. Myślę, że realnie cierpi. Jednak lewactwo tego nie uznaje. Jego wrażliwość jest gorsza niż homoseksualisty. Ale argumentów śmiesznych jest więcej. Aktywiści mówią: tak, to prawda, że wiatraki zabijają ptaki, ale przecież koty zabijają więcej! Tym fantastycznym argumentem posługuje się m.in. Jakub Wiech – tym razem ramię w ramię z Greenpeace i zawodową aktywistką Dominiką Lasotą. Nie przeczę, że to prawda, tylko zdaje się, że w dyskusjach te same osoby śmieją się, gdy mówisz, że Polska emituje mniej CO₂ do atmosfery niż Chiny, USA i Indie. Za każdym razem ruszają z informacją, że nie można tego porównywać. Finalnie więc jak zwykle w przypadku aktywistów uderza niespójność i faryzeizm. Pewnie tak trzeba. Działają oni dla wyższego dobra. Pewno i tatar z bielika zmielonego przez wiatrak jakoś by zjedli, gdyby im zapłacić.