Eljot

To jest jeden z felietonów, którego nigdy nie chciałbym pisać. Niestety w ostatnich latach pisałem takich wiele. Pan Bóg zechciał powołać do siebie już kilku moich przyjaciół z kręgów środowiska kibicowskiego i byłych członków Federacji Młodzieży Walczącej. Tym razem odszedł jeden z moich najlepszych i wiernych przyjaciół – Tomek „Eljot” Stoppa. Zwłaszcza w ostatnich latach bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Uwielbiałem prowadzić z nim dyskusje, nieraz wielogodzinne, o literaturze, historii, Lechii czy też bieżących sprawach, które potrafił niezwykle celnie diagnozować. Swoimi wywodami umilał mi czas podczas przydługich tras, które musiałem pokonywać samochodem. Opatrzność Boża sprawiła, że wraz z Magdą – żoną Tomka – mogłem towarzyszyć mu w ostatnich chwilach życia i służyć swoim kapłaństwem.

Tomek był osobą nieprzeciętną. Niezwykle oczytany, błyskotliwy, z charakterystycznym dla siebie ciętym humorem. Jako nastolatek należał do czołowych działaczy Federacji Młodzieży Walczącej region Gdańsk. Zyskał tam przyjaciela na całe życie, jednego z założycieli i liderów naszego środowiska, Darka Krawczyka. Obu cechowały silna osobowość, determinacja, niezwykła konspiracyjna aktywność. Więc bywało, że się spierali, nawet kłócili i nie odzywali do siebie przez jakiś czas. Tomek w pewnym momencie poszedł nawet swoją drogą, zakładając Ruch Społeczeństwa Zaangażowanego. Ale ostatecznie przyjaźń na tym polega, że jest na całe życie. Były więc powroty i znowu wspólne planowanie, działanie, determinacja w osiągnięciu celów, jakie sobie wyznaczyli. Jeśli ktoś kazałby mi podać przykład wiernej przyjaźni, bez wahania wskazałbym właśnie ich.

Darek i Tomek należeli do grupy inicjatorów odbudowy obecnej Lechii. „Eljot” założył wówczas i redagował biuletyn meczowy „Biało-Zieloni”, który ukazywał się od A klasy aż do pierwszej ligi. Było to jedno z najlepszych ówcześnie kibicowskich pism w Polsce. Tomek był też współzałożycielem pierwszego stowarzyszenia Kibiców Lechii Gdańsk „Biało-Zieloni”. To on przed laty zainicjował upamiętnienie Tolka Browarczyka, pierwszej ofiary stanu wojennego w Gdańsku, kibica Lechii. Na meczu z Cracovią 13 grudnia 2007 r. na stadionie przy Traugutta oddano hołd Tolkowi, a „Eljot” sprowadził wówczas na stadion jego siostrę Grażynę. To był początek walki kibiców o upamiętnienie zamordowanego przez juntę Jaruzelskiego kolegi. Dzisiaj Browarczyk ma swój pomnik w Gdańsku.
W konspiracji „Eljot” imał się różnych zajęć. Był członkiem Grup Wykonawczych FMW „Jedność”, czyli jak sam mawiał, „był ulicznym malarzem”. Drukował, kolportował, redagował wiele podziemnych pism FMW i RSZ. Organizował koła samokształceniowe, na które zapraszał znanych z działalności opozycyjnej literatów. Tak zaprzyjaźnił się m.in. z Markiem Nowakowskim, który w książce wspomnieniowej wydanej w 2007 r. tak charakteryzował Tomka: „Ostry, bojowy chłopak. (…) Podczas mojego pobytu w Gdyni, po wieczorze autorskim w kościele Gwiazdy Morza, długo włóczyliśmy się po mieście. (…) Kochał koty. W mieszkaniu trzymał wielkiego kocura z postrzępionymi uszami, walecznego wojownika, księcia podwórza”.

„Eljot” był jak jego kot. Dzielnym wojownikiem, księciem Przymorza, wiernym przyjacielem. Tomku, dziękuję Panu Bogu za Twoją przyjaźń i za to, że mogłem Ci towarzyszyć w ostatnich chwilach na tym świecie. Odpoczywaj w pokoju, kochany Bracie! Do zobaczenia w sektorze niebo.

 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

ks. Jarosław Wąsowicz SDB
Wczytuję ocenę...
Wczytuję komentarze...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo