Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Chińskie nowe kłamstwa w miejsce starych

Powołując się na źródła w Pekinie, „Financial Times” („FT”) informuje, że Chiny chcą poprawić relacje z Zachodem, zwłaszcza z Europą, i zdystansować się od Rosji. Podobno władze w Pekinie mają Moskwie za złe, że zostały wprowadzone w błąd ws. planów rozpoczęcia inwazji na Ukrainę. 4 lutego 2022 r. podczas spotkania z Putinem przywódca ChRL Xi Jinping miał co prawda wyrazić zrozumienie dla „wszelkich możliwych działań” koniecznych do obrony Rosji, ale rzekomo nie wiedział, że te działania to tak naprawdę pełnoskalowa wojna.

Jak podają chińskie źródła „FT”, przywódcy Chin zaczynają widzieć, że Rosja nie będzie w stanie wygrać wojny z Ukrainą i wyjdzie z niej jako „mocarstwo osłabione gospodarczo i dyplomatycznie na arenie międzynarodowej”, oraz że odczuwalna jest rosnąca nieufność wobec prezydenta Rosji. „­Financial Times” pisze, że Chiny przekonują Zachód, iż mogą wykorzystać swoje bliskie stosunki z Federacją Rosyjską do powstrzymania Władimira Putina przed użyciem broni jądrowej. Aby odbudować swoje relacje z państwami europejskimi, Pekin przedstawia się więc jako potencjalny rozjemca i uczestnik procesu odbudowy Ukrainy.

Jedność Rosji i Chin

W świat idzie narracja, że mamy do czynienia ze zmianą chińskiej polityki wobec Rosji. Sugestie o rozłamie w przyjaźni rosyjsko-chińskiej powiela wiele mediów na Zachodzie, w tym także w Polsce. Znów mamy do czynienia z tym, przed czym przestrzegał Anatolij Golicyn, były kagebista, który uciekł do USA, by zdradzić dezinformacyjną strategię Sowietów. Komuniści cały czas prowadzą operację mającą uśpić czujność Zachodu. Nie ustali w tworzeniu „nowych kłamstw w miejsce starych”.

Komunistyczna Partia Chin (KPCh) nie widzi osłabienia Moskwy w wyniku wojny na Ukrainie jako przeszkody w pogłębianiu relacji z Federacją Rosyjską. To jest dla niej atut. Słaba Rosja jest bardziej zależna od Pekinu, a to sprzyja dążeniom KPCh do regionalnej i globalnej dominacji. Widać to już choćby w kwestii Tajwanu – Moskwa całkowicie podporządkowała swoje stanowisko Pekinowi. Kilka dni temu Andriej Rudenko, wiceminister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej, stwierdził, że Moskwa „niezmiennie popiera” stanowisko Pekinu, iż „rząd ChRL jest jedynym prawowitym rządem reprezentującym całe Chiny, a Tajwan jest ich integralną częścią”. W rzeczywistości Tajwan nigdy nie był i nie jest częścią ChRL.

Pekin nigdy nie potępił rosyjskiego ataku na Ukrainę (określa go jako konflikt, a nie wojnę), występuje przeciwko sankcjom na Rosję, cały czas kwitnie handel rosyjsko-chiński i jest coraz więcej wspólnych ćwiczeń wojskowych obu państw (ostatnie w grudniu ub.r. na Morzu Wschodniochińskim). Pod koniec 2022 r. świat obiegła informacja, że kilka miesięcy przed rosyjską inwazją na Ukrainę Moskwa i Pekin podpisały porozumienie dotyczące wspólnego tworzenia i rozpowszechniania treści informacyjnych, koordynowania działań medialnych i reagowania na sytuacje kryzysowe. Krótko mówiąc, jest to porozumienie o prowadzeniu wspólnych działań dezinformacyjno-propagandowych.

Mimo tych działań chińscy komuniści chcą, aby Zachód uwierzył, że Pekin dystansuje się od Moskwy. Zwłaszcza liczą, że narracja ta może być skuteczna w Europie, która 24 lutego ub.r. zmuszona została do przejścia na kurs uniezależniania się od Rosji i nie jest gotowa na podobną, mającą dużo większe konsekwencje politykę wobec Chin.

Rozbić jedność Zachodu

Chińscy komuniści uważają, że w obawie przed recesją w strefie euro europejscy przywódcy będą szukać ratunku w Pekinie, będą chcieli zabezpieczyć sobie dostęp do chińskiego rynku i pozyskać nowe umowy. Trzeba im teraz tylko to ułatwić i przedstawić odpowiednią narrację o tym, jak to na naszych oczach umiera romans Pekinu z Moskwą, i że to większa współpraca z Chinami, a nie budowa wymierzonego w Pekin i Moskwę sojuszu z USA, sprawi, że ChRL podejmie działania mające powstrzymać Putina. I są przywódcy w Europie, którzy te kłamstwa kupują. Prezydent Francji Emmanuel Macron nieraz mówił, że potrzebujemy Pekinu, bo ten może wywrzeć presję na Putina.

Pekińska narracja, że bez Chin nie da się rozwiązać żadnych problemów tego świata, nie jest niczym nowym. Wykorzystywano ją wcześniej w relacjach z USA, o czym pisze w swojej książce „Wojna bez zasad” gen. Robert Spalding. Gdy Spalding pracował w Pentagonie za rządów Baracka Obamy, narracja była taka, że „dwa najpotężniejsze państwa na świecie muszą współpracować, by rozwiązywać największe wyzwania, np. kwestie wyposażonej w broń nuklearną Korei Płn. czy zmian klimatycznych. Taka postawa oparta była na absurdalnej idei, że Chiny chcą rozwiązać te problemy. Nie, nie chcą”.

Ale wracając do Europy – „FT” słusznie zauważa, że na rękę Pekinowi są też „strategiczne ambicje autonomii” prezentowane przez Macrona, bo można je wykorzystać, aby wbić klin między Europę a USA. W listopadzie ub.r. do Pekinu udał się kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Wizyta miała miejsce, mimo że wątpliwości wobec niej mieli prezydent USA i niektórzy liderzy państw UE, a 200 chińskich dysydentów apelowało do Scholza o jej odwołanie. Berlin przedstawiał podróż jako próbę włączenia Chin do bloku pracującego nad rozwiązaniem mającym przynieść zakończenie wojny na Ukrainie. W oświadczeniu strony chińskiej po spotkaniu Xi–Scholz Pekin zadeklarował poparcie dla Niemiec i Europy dotyczące budowy zrównoważonej i skutecznej architektury bezpieczeństwa w Europie. Architekturą bezpieczeństwa dla Europy jest NATO. Tezy o budowie innej struktury bez udziału USA to gra na rozbicie Sojuszu Transatlantyckiego.

Golicyn słusznie pisał, że „pozorowany brak jedności w komunistycznym świecie przyczyni się do powstania braku jedności w świecie niekomunistycznym”. Dziś chińskie kłamstwa na temat rosyjsko-chińskiego rozłamu mają tak naprawdę doprowadzić do podziałów na Zachodzie.

Lepszy komunista

W świat idzie nie tylko narracja, że Chiny przewartościowują swoje nastawienie wobec Moskwy, lecz także że KPCh chce złagodzenia postawy wobec Zachodu. Oznaką tego ma być zmiana na stanowisku ministra spraw zagranicznych Chin.

Pod koniec grudnia ub.r. 56-letni Qin Gang zastąpił Wang Yanga, za którego kierownictwa chińska dyplomacja przyjęła bardzo konfrontacyjny kurs wobec Zachodu. Nowy szef chińskiego MSZ zna bardzo dobrze Zachód. Był m.in. radcą na placówce w Wielkiej Brytanii, kierował departamentem Europy Zachodniej w MSZ i wreszcie w latach 2021–2022 był ambasadorem Chin w USA. Według agencji Bloomberg Qin ma pokazać „łagodniejszą stronę chińskiej dyplomacji”. Czy naprawdę ta nominacja jest oznaką zmiany? Fakty mówią, że to kolejne „nowe kłamstwo”.

Qin Gang zaledwie półtora miesiąca po objęciu urzędu ambasadora w USA wziął udział w wideokonferencji zorganizowanej przez działającą w USA organizację Narodowy Komitet ds. Relacji Amerykańsko-Chińskich (­NCUSCR) i powiedział: „Jeśli nie możemy rozwiązać naszych sporów, to proszę, zamknijcie się”. Po tych słowach uznano, że podczas swojej pracy jako ambasador Qin będzie reprezentować twarde stanowisko wobec Waszyngtonu. Ale nie jest to jedyny przykład konfrontacyjnej postawy polityka, który dziś w zachodnich mediach przedstawiany jest jako lepsza twarz chińskiego komunizmu.

Qin jest też zaufanym bojownikiem Xi Jinpinga w wojnie dezinformacyjnej, jaką Chiny prowadzą na Zachodzie. W styczniu 2022 r. w wywiadzie dla NPR Qin Gang nazwał ludobójstwo Ujgurów „fabrykacją, kłamstwami i dezinformacją”. W marcu 2022 r. w wywiadzie dla CBS odmówił potępienia Rosji za inwazję na Ukrainę, „bo to nie rozwiązuje problemu”. Jako ambasador w USA Qin budował narrację, że „dobre relacje Pekinu z Moskwą to atut”, który sprawia, że „Chiny są częścią rozwiązania problemu”, czyli szerzył dezinformację mającą przekonać Zachód, że nie sankcje, ale dobre relacje z Pekinem zapewnią pokój. Po rosyjskiej napaści na Ukrainę na pytania, czy Pekin nie będzie udzielać pomocy Rosji, Qin zawsze odpowiadał, że ChRL po prostu ma z Rosją „normalne” relacje.

Na czele MSZ mamy więc człowieka, który podczas swojej kariery dyplomatycznej cały czas zajmował się Zachodem i ma na jego temat dużą wiedzę, jednocześnie prowadził przeciwko Zachodowi wojnę dezinformacyjną i jest jak przywódca Chin Xi Jinping, przekonany, że „Zachód upada, a Chiny powstają”. A to przeświadczenie może okazać się prawdziwe, jeśli Zachód nadal – jak pisał Golicyn – „gdzie powinien widzieć nowe manewry komunizmu, będzie widział jego łagodzenie”.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Hanna Shen
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo