Jarosław Kaczyński to Jagiełło, a niemieckie Patrioty to dwa nagie miecze od Krzyżaków? Takie porównanie wysnuli związani z lewicą autorzy niemieckiej prasy. W tekście powielają narrację polskiej opozycji, że rząd RP osłabia bezpieczeństwo kraju przez stereotypy. Przy zaognianiu afery zapominają jednak o kilku istotnych faktach.
Przypomnijmy, że po tragedii w Przewodowie niemiecka minister obrony zaproponowała Polsce rozmieszenie na terytorium RP należących do RFN systemów Patriot. Polski rząd pozytywnie zareagował na propozycję, ale zasugerował, że lepiej będzie rozmieścić sprzęt na zachodniej stronie Ukrainy, tak żeby chronił on zarówno Polskę, jak i Ukrainę. Na te słowa polska opozycja zareagowała w swoim starym stylu i zaczęła oskarżać Zjednoczoną Prawicę o antyniemieckość, która prowadzi do osłabienia bezpieczeństwa Polski. Związani z "Kulturą Liberalną" polscy autorzy niemieckiego "Tageszuitung" - Jarosław Kuisz oraz Karolina Wigura - powielają tę narrację i dokonują absurdalnego porównania.
W sobotnim wydaniu gazety nawiązano do powieści "Krzyżacy" i sceny przed bitwą pod Grunwaldem. Chodzi oczywiście o fragment, w którym emisariusz Zakonu Krzyżackiego przynosi Królowi Polski Władysławowi Jagiełło dwa nagie miecze.
"Od tego czasu upłynęło wiele wody w Wiśle. Polska, Litwa i Niemcy są w jednym sojuszu wojskowym. Oferta przekazania sojusznikowi broni jest wyrazem przyjaźni. Dlatego odpowiedź polskiego rządu na propozycję rozmieszenia w Polsce rakiet przeciwlotniczych Patriot musi dziwić"
- piszą autorzy.
Ich zdaniem, "anegdota z gestem wykonanym przez Ulricha von Juningena była przez długie lata symbolem polskich uprzedzeń wobec Niemców. Podstępność, dwulicowość i równocześnie prowadząca do upadku pycha są najważniejszymi elementami tego stereotypu". Sugerują tym samym, że właśnie stereotypami kieruje się polski rząd.
Podkreślają ponadto, że propozycja Niemiec wynika z troski o kraj, który "stał się państwem frontowym", ale dla Kaczyńskiego ważniejsza jest kwestia nadchodzących wyborów. "Antyniemieckie paliwo, uruchomione już przez kwestię reparacji, napędza jego najwierniejszych wyborców" - czytamy.
Co ciekawe, propozycja Niemiec padła w momencie, gdy ich wizerunek zaczął się sypać w oczach europejskich sojuszników, a co więcej, media donoszą, że ta oferta nie została skonsultowana z wojskiem, a jedynie ze sztabem PR minister obrony Niemiec. Warto przy tym dodać - co często jest pomijane - że pomimo nagonki opozycji i sprzyjających im mediów rząd już nie raz wyraził się jasno w tej sprawie. To znaczy, jeżeli Niemcy nie będą chciały wysłać Patriotów na Ukrainę, Polska zaakceptuje ofertę i rozstawi je na swoim terytorium. Więcej o tym, jak szefowa niemieckiego resortu obrony Christine Lambrecht sama się zaszachowała, pisaliśmy w tekście poniżej.