Kolejny atak białoruskiego reżimu na Związek Polaków na Białorusi. Rewizje w mieszkaniach działaczy
Białoruskie służby dokonały rewizji mieszkań trzech działaczek Związku Polaków na Białorusi. Powodem ma być spółka Klerigata, która zajmuje się edukacją pozaszkolną. Reżimowa prokuratura wszczęła śledztwo w jej sprawie. Jak twierdzi jeden z członków ZPB, władze Białorusi uważają, że spółka jest przykrywką związkowców.


"Grodzieńska prokuratura skierowała do sądu gospodarczego wniosek o likwidację spółki Klerigata Sp. z oo, która faktycznie prowadziła działalność niezarejestrowanego publicznego stowarzyszenia Związku Polaków na Białorusi i wszczęła postępowanie karne"
- czytamy w komunikacie Prokuratury Generalnej Białorusi.
W związku z postępowaniem, służby dokonały rewizji mieszkań dwóch grodzieńskich Polek, pełniących funkcje kierownicze w spółce. Chodzi o o przewodniczącą Rady Naczelnej ZPB Irenę Waluś, oraz wiceprezes ZPB Renatę Dziemiańczuk.
"Nie wiadomo, czy sprawa karna za organizowanie działalności funkcjonującego w podziemiu ZPB dotyczy także Andżeliki Borys, która została wypuszczona z aresztu przez białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenkę po roku przetrzymywania za kratami w ramach innej sprawy karnej o rzekomym „podżeganiu do wrogości na tle rasowym, narodowościowym, religijnym oraz rehabilitacji nazizmu”
- informuje portal ZPB glosznadniemna.pl.
W rozmowie z portalem belsat.eu, chcący zachować anonimowość członek ZBP stwierdził, że "władze uważają, że prowadząca kursy językowe Klerigata jest przykrywką Związku Polaków na Białorusi". "Sprawa karna dotyczy niezarejestrowanej organizacji, czyli ZPB" - powiedział.
Kolejny atak w polską mniejszość
Jak przypomina portal, przeprowadzone rewizje to kolejny atak wymierzony we władze ZBP. "W marcu 2021 roku zatrzymanych i oskarżonych o "rehabilitację nazizmu" (a w rzeczywistości upamiętnienie Armii Krajowej)" zostało pięć członków.
"Działacze mniejszości polskiej trafili do ciężkich aresztów śledczych. Dzięki staraniom polskiej dyplomacji trzy ostatnie aresztowane zostały uwolnione i przez białoruskie służby przewiezione na granicę z Polską – nie mogą legalnie wrócić do domu. Równo rok po zatrzymaniu, ze wzglądu na stan zdrowia, z aresztu wyszła Andżelika Borys. Za kratami pozostał Andrzej Poczobut, który w listach do żony przyznaje, że oczekuje wyroku skazującego"
- pisze belsat.eu.
Źródło: belsat.eu, glosznadniemna.pl, niezalezna.pl

