Podziel się swoim 1,5% podatku na wsparcie mediów Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy za solidarność! Dowiedz się więcej »

TYLKO U NAS! Co się dzieje w toruńskim WORD? Niejasne wydatki, wysokie nagrody. Wszystko w środowisku PO

Szef WORD przekazujący pieniądze przeznaczone na kwestie bezpieczeństwa ruchu drogowego do m.in. klubu wioślarskiego czy łyżwiarskiego. Do tego sprawa dyscyplinarnego zwolnienia egzaminatorów i przeciąganie sprawy w sądzie, gdzie istotne role odegrali... ławnik-wicedyrektor WORD oraz sędzia, która jest żoną byłego wicemarszałka województwa z Platformy Obywatelskiej. To, co dzieje się w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Toruniu, wymaga nie mniejszej uwagi niż sprawa gorzowska. Pokazuje bowiem pewien schemat działania w samorządach rządzonych przez Platformę Obywatelską.

Zdjęcie ilustacyjne
Filip Blazejowski/Gazeta Polska

Organizacja Międzyzakładowa nr 60 NSZZ Solidarność-80 w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego stawia sobie za cel walkę o prawa pracowników w poszczególnych ośrodkach i rzetelny proces egzaminowania.

Jest co robić, o czym w rozmowie z Niezalezna.pl mówił przewodniczący Solidarności-80 w WORD Radosław Banaszkiewicz.

Nasz rozmówca podkreślał, że „nic się nie zmieni, dopóki WORD-y są upolitycznione i dyrektorów wybiera zarząd województwa”. Dyrektorzy często są bezkarni za sprawą politycznej przynależności. Podlegają bowiem władzom województwa, gdzie niekiedy zasiadają ich partyjni koledzy. To sprzyja rozbudowywaniu politycznych stanowisk w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego. Ludzie „od niczego” pojawiają się w ośrodkach i zajmują intratne posady, które stanowią pewnego rodzaju "powyborczy łup".

Sytuacja z Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie pracownica oskarżyła dyrektora WORD, czyli instytucji będącej pod nadzorem Urzędu Marszałkowskiego kierowanego przez polityków PO, o mobbing i oferowanie pracy za seks, stała się impulsem do rozmowy o sytuacji poszczególnych Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego. Szczególną uwagę warto zwrócić na WORD w Toruniu, a to ze względu na wydarzenia z ostatnich lat. Postanowiliśmy przyjrzeć się sytuacji tamtejszego ośrodka. 

Człowiek Platformy za sterami WORD

Wojewódzkim Ośrodkiem Ruchu Drogowego w Toruniu zarządza Marek Staszczyk, człowiek związany z Platformą Obywatelską. W 2015 roku Staszczyk kandydował do Sejmu RP z ramienia PO. Zdobył 238 głosów i nie dostał się do parlamentu. Jest za to wieloletnim radnym powiatu bydgoskiego.  Z oświadczenia majątkowego złożonego w związku z pełnioną funkcją wynika, że w 2021 roku jako dyrektor WORD zarobił 222 626,66 zł brutto, co daje imponującą kwotę ponad 18,5 tys. zł brutto miesięcznie.

Po lekturze lokalnych mediów można odnieść wrażenie, że w toruńskim WORD nie dzieje się najlepiej. Dziennikarze w ostatnich dwóch latach często informowali o działalności ośrodka, głównie jednak w negatywnym znaczeniu. Na przykład opisując działania Inspekcji Pracy w stosunku do WORD. 

- Inspekcja Pracy skierowała do sądu kolejny już wniosek o ukaranie Marka Staszczyka, dyrektora WORD w Toruniu. Tym razem za niewypłacenie w terminie wynagrodzenia. Trwa obszerne śledztwo prokuratury w sprawie nieprawidłowości w WORD, a także kontrola NIK. Dyrektor jednak od blisko roku zapewnia, że prawa nie łamie

- czytamy na portalu torun.naszemiasto.pl. To artykuł ze stycznia 2022 r., więc sprawa jest dość świeża. To niejedyne kontrowersje, jakie wiążą się z toruńskim WORD.

Polskie Radio Pomorza i Kujaw informowało o kolejnych nieprawidłowościach, w tym o upomnieniu ze strony Urzędu Ochrony Danych Osobowych za ujawnienie na tablicy ogłoszeń danych pracownika.

Zwolnieni egzaminatorzy i "robienie show"

Ale najgłośniejsza sprawa dotyczy prokuratorskiego śledztwa. Czterej egzaminatorzy z Torunia w ubiegłym roku złożyli zawiadomienia do prokuratury przeciwko dyrekcji WORD. Jedno z zawiadomień dotyczyło nierównego traktowania kursantów, którzy zdawali egzamin na samochodzie szkoleniowym. Drugi wątek dotyczył bezprawnego unieważnienia jednego z egzaminów przez urzędników. Toruńskie Nowości pisały nawet, że w drugiej z wymienionych spraw zabezpieczono nagrania audio-video oraz dokumenty. 

Dyrektor Staszczyk, gdy egzaminatorzy zawiadomili prokuraturę, oznajmił w mediach: 

Ta grupka egzaminatorów za chwilę już nie będzie pracownikami WORD-u. Nie chcę mówić, że to jest zemsta, tylko to jest działanie prowadzone nie od dziś

Dotarliśmy do jednego z egzaminatorów, który zawiadomił prokuraturę w sprawie nieprawidłowości w WORD. Okazuje się, że po złożeniu zawiadomienia do prokuratury los egzaminatorów stał się przesądzony. 

- Skończyło się tak, że dyscyplinarnie zostaliśmy zwolnieni, będąc członkami związku zawodowego, pod szczególną ochroną stosunku pracy, gdzie w rozwiązaniu umowy o pracę wpisane jest, że „z powodu złożenia zawiadomienia do prokuratury”. W jednym przypadku było nawet dodatkowe zdanie, że „z powodu braku lojalności”

- mówi nam były egzaminator. Kiedy został zwolniony, miał 10-letni staż pracy. Drugi ze zwolnionych egzaminatorów twierdzi, że pismo z wypowiedzeniem dostał... kurierem.

Związany z Platformą Obywatelską dyrektor WORD Marek Staszczyk w rozmowie z Radio Gra Toruń potwierdził, że zwolnił dwóch egzaminatorów, którzy byli członkami organizacji zakładowej związków zawodowych. 

- Jeden z tych egzaminatorów przed upływem zwolnienia lekarskiego zapisał się do Solidarności-80, która delegowała go jako przedstawiciela tej organizacji na teren WORDu w Toruniu (...) Ja to traktuję jako jawne obejście prawa, działalność pseudo związkową. Jest to próba ukrycia się przed zwolnieniem pod płaszczykiem działalności związkowej

- mówił w wypowiedzi dla radia. 

W innej rozmowie dodał, że jeden z egzaminatorów miał być powiadomiony o tym, że "zamierzam mu wypowiedzieć umowę o pracę", ale "udał się na półroczne zwolnienie lekarskie, po czym zapisał się do związku zawodowego". Za powód zwolnienia pracowników, dyrektor Staszczyk w rozmowie z TVP 3 Bydgoszcz, podał "działanie na szkodę ośrodka". - Przed jakimkolwiek prawomocnym orzeczeniem zrobili tutaj taki festiwal medialny, cały szereg artykułów zaczęło się ukazywać, media zaczęły się interesować, zaczęli się przedstawiać w świetle pokrzywdzonych pracowników.

Z kolei w Polskim Radiu PiK dyrektor WORD-u w Toruniu stwierdził, że otrzymuje teraz "dziesiątki, nawet setki pism". - Paraliżuje to naszą pracę - żalił się.

Zwolnieni poszli do sądu, a tam... żona polityka PO

Egzaminatorzy wystąpili na drogę sądową, uważając, że niesłusznie zostali zwolnieni dyscyplinarnie i domagają się przywrócenia na poprzednie stanowisko pracy. Później, jak wskazuje nasz rozmówca, nastąpiła seria różnych zdarzeń w sądach. - Sąd toruński rok czasu przesyłał sprawę od wydziału do wydziału - mówi nam były egzaminator.

Okazało się bowiem, że wicedyrektor WORD w Toruniu Ryszard Nagórski jest… ławnikiem w sądzie i orzeka w zakresie prawa pracy. Wówczas sędziowie zaczęli wyłączać się z tej sprawy, właśnie ze względu na ławnika-wicedyrektora, tuż przed wyznaczeniem terminu rozprawy. 

- Każdy sędzia dokładnie taki sam tekst napisał. Nie wiem, może telepatycznie się porozumiewają między sobą - mówi nam były egzaminator. - Trwało to rok, a my bez pracy. 

Ostatecznie sprawa została przeniesiona do Bydgoszczy i w najbliższym czasie ma ruszyć przed tamtejszym sądem. Sędzią, która postanowieniem z 30 marca 2022 r. podjęła decyzję o wyłączeniu sędziów i asesorów z Torunia od rozpoznania sprawy i przeniesieniu sprawy do Bydgoszczy, była Hanna Bieganowska-Korolko, czyli żona… byłego wicemarszałka województwa kujawsko-pomorskiego Michała Korolko, który z list Koalicji Europejskiej stratował w 2019 roku (bez powodzenia) w wyborach do europarlamentu. Obecnie Michał Korolko jest prezesem Toruńskiej Agencji Rozwoju Regionalnego S.A. z siedzibą w Toruniu, czyli spółki, w której samorząd województwa ma pakiet większościowy, a przez lokalne media nazywany jest „zaufanym człowiekiem marszałka Całbeckiego” - oczywiście marszałka z Platformy Obywatelskiej.

Informacja (nie)publiczna

Związkowcy ze wspomnianej już Solidarności-80 postanowili wystąpić z wnioskami o informację publiczną dotyczącą działalności WORD Toruń. Dotyczyły one m.in. pieniędzy przeznaczonych na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego w podziale na poszczególne podmioty, do których skierowano środki. Jak informuje Solidarność-80 w datowanym na 10 czerwca br. piśmie do ministra infrastruktury, dyrektor Staszczyk miał być bardzo oporny w udzieleniu takiej informacji. 

Starania o uzyskanie informacji publicznej, jak twierdzą związkowcy, trwały kilka miesięcy i kończyły się skargami do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. W końcu jednak dyrektor ujawnił informacje dotyczące 2016 roku. Okazało się, że pieniądze przeznaczone na bezpieczeństwo ruchu drogowego miały trafić m.in. do... klubów sportowych. 

Jednym z takich podmiotów jest na przykład Kujawsko-Pomorski Regionalny Związek Towarzystw Wioślarskich, który otrzymał w związku z poprawą bezpieczeństwa w ruchu drogowym 20 tysięcy złotych. Co wspólnego wioślarstwo ma z ruchem drogowym? Tego nie wiadomo. Podobnie, jak łyżwiarstwo - bo taki klub również był dotowany przez toruński WORD. Aż 100 tysięcy złotych otrzymała firma zajmująca się profesjonalnym pomiarem czasu na zawodach sportowych. 

Również żużlowy Klub Sportowy Toruń SA otrzymywał środki finansowe z toruńskiego WORD. Jak wynika z informacji udzielonej Solidarności-80, były to trzy umowy: dwie na 25 tysięcy i jedna na 30 tysięcy złotych. Wiceprezesem zarządu w tym klubie był Jacek Gajewski, który w październiku 2021 roku został... nowym szefem Platformy Obywatelskiej w Toruniu.

Jak informuje Solidarność-80 w WORD, tylko w 2016 roku "łącznie na rzecz stowarzyszeń i firm niezajmujących się bezpieczeństwem ruchu drogowego, przeznaczono z budżetu WORD w Toruniu kwotę ponad 611 tysięcy złotych, gdzie w tytule przelewu wpisana jest jedna i ta sama treść: promocja brd wg umowy". 

- Tytuł "promocja brd wg umowy" niewiele mówi o tym, jakie dobra i usługi na rzecz poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego zostały zakupione z budżetu WORD Toruń, czy były to kwoty adekwatne do zakupionych dóbr i usług oraz czy realnie przyczyniły się do poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego w województwie kujawsko-pomorskim

- pisali związkowcy w piśmie do ministra infrastruktury.

- Gdzie tu bezpieczeństwo ruchu drogowego? W klubie wioślarskim czy koszykarskim? Te środki powinny być zainwestowane w przejścia dla pieszych, doświetlenie, może kupienie jakichś rzeczy, które by ratowały ludziom życie, czy jakieś odblaski czy kamizelki

- powiedział nam Radosław Banaszkiewicz z Solidarności-80 w WORD. - Próbujemy z tego WORD wyciągnąć więcej informacji, ale ten człowiek ich nie udziela. Już nam WSA dwa wyroki wydało o bezczynność organu. Ale wiem, dlaczego takich informacji nie chce udzielać, bo może się okazać, że jeszcze większe środki były tak przeznaczane.

Dyrektor WORD tłumaczył się w mediach, że "promocja BRD wg umowy" obejmowała m.in. umieszczanie haseł promujących bezpieczeństwo w ruchu drogowym oraz logo WORD na telebimach podczas imprez sportowych czy przekazywanie przez spikera haseł promujących BRD. Partyjni koledzy z Platformy Obywatelskiej pojawili się tam zapewne zupełnym przypadkiem.

Związkowcy chcą więcej informacji

Na uwagę zasługuje jeszcze jeden fakt: „Solidarność-80” dotarła do informacji, iż pierwotnie plan wydatków na 2016 rok na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego, jaki ustaliła Kujawsko-Pomorska Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, miał wynieść 213 tys. zł. W maju 2016 roku zmieniono jednak tę uchwałę, podnosząc kwotę do 965 400 zł. Wszystkie te informacje zawarto w piśmie do ministra.

To niejedyne informacje, jakie z WORD Toruń, w trybie dostępu do informacji publicznej, uzyskała organizacja związkowa. Ciekawie przedstawiają się również dane dotyczące nagród, jakie były przyznawane najważniejszym ludziom toruńskiego WORD. Okazuje się, że dyrektor Marek Staszczyk w latach 2016-2020 otrzymał ponad 107 tysięcy złotych nagród. Jego zastępca w tym samym okresie czasu otrzymał ok. 86 tysięcy, a niewiele mniej - bo ok. 84 tysiące - otrzymał główny księgowy.

Przez pięć lat z publicznych środków na nagrody kadry zarządzającej WORD Toruń wydano łącznie ponad 277 tysięcy złotych

Związkowcy z Solidarności-80 nie odpuszczają i kierują kolejne wnioski o informację publiczną w sprawie działalności toruńskiego WORD - na przykład, na jakich zasadach dyrektor używa samochodu służbowego. - Marszałek nam nie udostępnił informacji, zgłosiliśmy to do WSA - mówi nam były egzaminator z toruńskiego WORD.

Masaż egzaminatora

Zakupów, z których dyrektor ośrodka musiał się tłumaczyć, było więcej. Przykładowo sławna na całą Polskę stała się kwestia… naboru ofert na zakup fotela masującego dla pracowników. Przedmiotem zamówienia miał być profesjonalny fotel masujący, a termin składania ofert mijał... dwa dni od ogłoszenia postępowania. Były szczególne wymagania: 7 programów automatycznych, minimum 5 technik masażu od odcinka szyjnego po uda na minimum trzech poziomach intensywności. Do tego podgrzewanie, podręczny panel sterujący i uchwyt na komórkę. 

- Jednak nabór ofert dyrektor unieważnił, bo "oferty okazały się zbyt kosztowne" - informowały "Nowości". Dyrektor na piśmie oskarżył media, że... podniosły temat do rangi sensacji. Trudno się dziwić, tego typu zamówienia, w dodatku z tak krótkim terminem realizacji są dość zaskakujące. Wygląda na to, że podwładni dyrektora Staszczyka bardzo pilnie potrzebowali masażu, ale przez „złe media” sprawa spełzła na niczym. 

Podwójny dyrektor. Sprawa z finałem w NSA

Przez pewien czas dyrektor Marek Staszczyk szefował nawet... dwoma WORD-ami: w Toruniu i Bydgoszczy.  Miało to miejsce, jak informuje portalkujawski.pl, od sierpnia 2015 roku do marca 2016 roku. W grudniu 2016 roku serwis ten opisywał: 

Oba ośrodki oddalone są od siebie o ponad 30 km, na dodatek Staszczykowi godzinowy czas pracy się nie zmienił, za to wynagrodzenie wzrosło do poziomu powyżej 20 tys. zł (nieco ponad 12 tys. zł z tytułu bycia dyrektorem WORD w Toruniu oraz ponad 8 tys. zł za pełnienie funkcji w bydgoskim WORD), czyli zarabiał więcej od premiera polskiego rządu. Wątpliwości, czy odbywało się to zgodnie z prawem, ma wojewoda, który skierował sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

Wątpliwości nie miał za to wspomniany już marszałek Całbecki z PO, który miał przyznać podwójnemu dyrektorowi 18 tysięcy złotych nagrody.

Sprawa trafiła do sądu. W styczniu 2017 roku Wojewódzki Sąd Administracyjny stwierdził nieważność uchwały Zarządu Województwa Kujawsko-Pomorskiego w przedmiocie powierzenia pełnienia obowiązków Dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Bydgoszczy Markowi Staszczykowi. W 2019 roku Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę kasacyjną w tej sprawie.

W uzasadnieniu wyroku czytamy, że marszałek powołał dyrektora WORD w Toruniu na stanowisko p.o. dyrektora WORD w Bydgoszczy na podstawie uchwały zarządu oraz przyznał wynagrodzenie ze stosunku pracy, a jednocześnie cywilnoprawną umowę zlecenie. Staszczyk pełnił obie funkcje w tych samych godzinach pracy, a nie w nadgodzinach.

Wojewódzki Sąd Administracyjny uznał, że "ani z przytoczonych ani też z żadnego innego przepisu tej ustawy nie wynika uprawnienie dla zarządu do powołania pełniącego obowiązki dyrektora. Również w przepisach ustawy o samorządzie województwa Sąd I instancji nie dopatrzył się uprawnienia zarządu województwa do powierzania pełnienia obowiązków dyrektora wojewódzkich samorządowych jednostek organizacyjnych". Sąd stwierdził też "brak podstaw prawnych do podjęcia przez Zarząd takiej uchwały". 

NSA, rozpatrując kasację, wyrokiem z 3 kwietnia 2019 roku, oddalił ją. "Sąd I instancji w sposób szczegółowy rozważył i wyjaśnił, co w jego ocenie przesądziło o konieczności stwierdzenia nieważności zaskarżonej uchwały. Dokonał analizy przepisów zarówno ustawy o samorządzie województwa, jak i ustawy prawo o ruchu drogowym" - napisano w uzasadnieniu, dodając, że "skarga kasacyjna nie jest oparta na usprawiedliwionych podstawach".

Gorzów, Toruń - ten sam schemat działania?

Nasi rozmówcy nie mają wątpliwości, że sprawy z Gorzowa Wielkopolskiego i Torunia wiele łączy, a jedno ponad wszelką wątpliwość: środowisko związane z Platformą Obywatelską.

- Ludzie, którzy są dalej w WORD-ach, tańczą jak im się zagra, bo się boją. W Toruniu tylko czterech miało odwagę, by coś z tym zrobić. Gorzów i Toruń to ten sam schemat działania. W WORD-ach, gdzie rządzi Platforma Obywatelska, od 15 lat są tak zastraszeni

- kończą. 

Co na to wszystko marszałek Całbecki z PO? W rozmowie z Polskim Radiem PiK stwierdził, że "zwolnienia nie miały charakteru odwetowego, miały charakter systemowy i trudno dostrzegać złą wolę ze strony dyrektora". Na uwagę, że egzaminatorom wpisano "brak lojalności" w wypowiedzenie, marszałek stwierdził, że "jest taka możliwość, jeśli pracownik działa na szkodę firmy". 

- Oceniam bardzo pozytywnie pracę dyrektora. Zdarzają się wypadki przy pracy. Określmy, kto jest ich przyczyną. Nie mam żadnych zastrzeżeń do pana dyrektora

- bronił dyrektora WORD marszałek, czyli partyjny kolega z PO.

 



Źródło: niezalezna.pl

 

#Toruń #WORD

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Michał Kowalczyk
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo