I tak mam wątpliwości czy, gdyby poczyniło się najdalej idące ustępstwa, opozycja nie suflowałaby politykom europejskim, by środki dla Polski nadal blokować - zastanawia się w rozmowie z niezalezna.pl poseł PiS Marek Ast, pytany o słowa wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej Very Jourovej.
Do słów unijnej komisarz odniósł się w rozmowie z niezalezna.pl Marek Ast, poseł Prawa i Sprawiedliwości, szef sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.
- Znamy proweniencję pani komisarz Very Jourovej. Trudno było się spodziewać innej opinii. Dla mnie wiążąca jest opinia przede wszystkim przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Ona reprezentuje Komisję Europejską na zewnątrz. Zdaje się, że z jej strony padały słowa akceptacji dla rozwiązań, przyjętych w ustawie o Sądzie Najwyższym - słyszymy na początku.
Polityk uspokaja, że „ostateczny głos ma Komisja Europejska, a nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Rada Europejska zaakceptowała wszystkie uzgodnienia pomiędzy Polską a Unią Europejską w sprawie Krajowego Planu Odbudowy”. - Nie sądzę, by inne było stanowisko Komisji Europejskiej. Vera Jourova wychodzi w tym przypadku przed szereg i nie bierze pod uwagę tego wszystkiego, co w ostatnim czasie się wydarzyło, również jeśli chodzi o ustępstwa Polski w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości - mówi dalej.
Głos w sprawie zdążył już zabrać marszałek Senatu Tomasz Grodzki. Jego zdaniem, „perspektywa otrzymania środków z KPO dramatycznie się oddala”. Pytany o tak formułowaną tezę, Ast odpowiada:
„to sprzeczne z polską racją stanu stanowisko, które wyrażają politycy totalnej opozycji. Z ich strony nigdy nie było wsparcia, a donosy na Polskę. Kwestionowanie prezydenckiej ustawy - która z resztą miała akceptację przewodniczącej Komisji Europejskiej czy urzędników, z którymi były negocjowane kamienie milowe - absolutnie godzą w polski interes”.
Odnotowuje, że „nietrudno się domyślić, skąd słowa ze strony Very Jourovej”. - Ona dokładnie powtarza to, czego oczekuje od niej polska opozycja - dodaje.
Pytany, czy kolejnej odsłony konfliktu możńa było uniknąć, przyjmując komplet senackich poprawek do nowelizacji ustawy o SN, tłumaczy:
„nie mogły być wdrożone; były sprzeczne z polską konstytucją. Przyjęcie tych poprawek oznaczałoby, że Sejm działa niezgodnie z zapisami konstytucji, z wyrokami Trybunału Konstytucyjnego. Senatorowie doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Te poprawki, które mogły być zaakceptowane, zyskały poparcie w Sejmie”.
- Z drugiej strony i tak mam wątpliwości czy, gdyby poczyniło się najdalej idące ustępstwa, opozycja nie suflowałaby politykom europejskim, by środki dla Polski nadal blokować - podsumowuje Ast.