Premier Litwy o prowadzeniu działań wobec Białorusi: Nasze lekcje pozostają nieodrobione
Unia Europejska ma problem z prowadzeniem długoterminowych działań wobec Białorusi, które wymagają determinacji i wytrwałości - powiedziała premier Litwy Ingrida Szimonyte, przemawiając na Konferencji Kalinowskiego współorganizowanej przez europosłankę PiS Annę Fotygę.


W ramach brukselskiej konferencji europejscy politycy dyskutują na temat przyszłej demokratycznej Białorusi.
"Zamachy bombowe w Rosji, jako preludium do wojny Putina w Czeczenii w 1999 roku; cybernetyczny blitzkrieg przeciwko Estonii w 2007 roku; 11 dni wojny w Gruzji w sierpniu 2008 roku; nielegalna aneksja Krymu i początek rosyjskiej wojny przeciwko Ukrainie w 2014 roku. Lista może się ciągnąć i ciągnąć. Za każdym razem nasze umysły będą zajęte nowym nagłówkiem. (...) Będziemy mówić: nigdy więcej! Będziemy obiecywać pełne i niewzruszone poparcie dla uciskanych i podbijanych. A jednak, raz po raz nagłówki przesuwają się w kierunku kolejnej tragedii, czy kolejnego zwycięstwa, kolejnego bohatera, czy ofiary dnia, tygodnia, miesiąca. To samo dzieje się z naszą uwagą"
- powiedziała szefowa litewskiego rządu.
"Za każdym razem zapewniamy o naszym zaangażowania, ale rzadko kiedy poświęcamy dość czasu i wysiłku dla sprawy z wczoraj, z poprzedniego miesiąca, czy sprzed roku. Nasze lekcje pozostają nieodrobione. Trafiają do martwego punktu naszej rozproszonej uwagi, w której dyktatorzy nadal rosną w siłę i stają się coraz bardziej agresywni. Zarówno wobec własnych obywateli, jak i na arenie międzynarodowej" - podkreśliła Szimonyte.
Zauważyła, że kiedy 24 lutego Rosja zaatakowała Ukrainę wreszcie zaczęto nazywać wojnę wojną, a agresora agresorem.
"Na krótko mieliśmy jasność umysłów. Byliśmy zjednoczeni, skupieni i zdeterminowani. Nie minęło jednak nawet 100 dni, a już pojawiły się nowe nagłówki sugerujące, że powinniśmy szukać sposobów na uratowanie twarzy przez Putina; że Ukraina powinna zrezygnować z części terytoriów w zamian za pokój; że Zachód powinien rozważyć targowanie się z Łukaszenką. Tak jakby Łukaszenka nie był wspólnikiem w rosyjskiej wojnie przeciwko Ukrainie. (...) Tak jakbyśmy wielokrotnie nie widzieli, że złagodzenie sankcji tylko prowadzi do jeszcze silniejszej opresji na Białorusi"
- ubolewała.
"Mamy problem z prowadzeniem długoterminowych działań, które wymagają determinacji i wytrwałości. Nie możemy jednak sobie na to pozwolić. W przeciwnym wypadku również my - Europa - zostaniemy zmieceni w zapomnienie (...). Do czego się nadajemy skoro jesteśmy zdolni tylko do deklaracji a nie rzeczywistej obrony naszych wartości?" - pytała premier Litwy.
Źródło: niezalezna.pl, PAP

