Po czołobitnej i pełnej upokorzeń wizycie Emmanuela Macrona w Moskwie pojawia się coraz więcej sygnałów, że Francja przechodzi - tak jak i Niemcy - na pozycje prorosyjskie. Francuski minister gospodarki Bruno Le Maire powiedział właśnie, że Europa nie powinna być "wciągana" w podążanie za stanowiskiem USA w sprawie kontrowersyjnego gazociągu Nord Stream 2. Przypomnijmy: prezydent USA Joe Biden przyrzekł, że zamknie projekt, jeśli Rosja zaatakuje Ukrainę.
"Amerykanie nie będą musieli ponosić takich samych konsekwencji konfliktu na Ukrainie jak Europejczycy, zwłaszcza jeśli chodzi o ceny energii" - powiedział Le Maire w programie France Inter. "Nie dajmy się wciągnąć przez Amerykanów na stanowisko, które nie jest stanowiskiem Europejczyków" - dodał.
Podczas poniedziałkowej wizyty kanclerza Niemiec Olafa Scholza w Waszyngtonie Biden przekazał wyraźne ostrzeżenie w sprawie Nord Stream 2, który biegnie z Rosji do Niemiec: "Położymy temu kres. Obiecuję wam. Będziemy w stanie to zrobić."
Stojący obok Bidena Scholz podkreślił jedność z USA, ale nie wspomniał bezpośrednio o gazociągu, natomiast dzisiaj Le Maire podkreślił "niezależność stanowiska Europy" w sprawie Nord Stream 2, który - jak dodał - jest "jednym z kluczowych elementów rozwiązania tego konfliktu."
W poniedziałek prezydent Francji Emmanuel Macron spotkał się z prezydentem Rosji Władimirem Putinem w Moskwie, gdzie francuski przywódca bezczynnie przysłuchiwał się prowokacyjnym wypowiedziom Putina na temat NATO i Ukrainy.
"Dzięki [Macronowi] Europejczycy mają niezależne stanowisko w tym ukraińskim kryzysie, z interesami, które różnią się od interesów Amerykanów, i musimy być w stanie powiedzieć to naszym amerykańskim sojusznikom w najbardziej jasny możliwy sposób: mamy inne interesy niż Stany Zjednoczone w tym kryzysie"
- przekonywał Le Maire. "Naszą preferowaną ścieżką nie jest ścieżka konfrontacji, nie ścieżka gróźb, ale ścieżka dialogu i deeskalacji" - dodał.
Zachodni sojusznicy wciąż zmagają się z próbami sformowania zjednoczonego frontu przeciwko Rosji - podczas gdy ta gromadzi wojska na granicy Ukrainy; dyskusje dotyczą tego, czy dostarczać broń Ukrainie, lub kiedy uruchomić sankcje, jeśli Rosja zaatakuje. Szczególnie Niemcy znalazły się pod ostrzałem za swój ograniczony wkład w obronę Ukrainy, ale w poniedziałek zadeklarowały, że wyślą 350 dodatkowych żołnierzy na Litwę, starając się pokazać sojusznikom z NATO, że są wiarygodnym partnerem.