Podziel się swoim 1,5% podatku na wsparcie mediów Strefy Wolnego Słowa. Dziękujemy za solidarność! Dowiedz się więcej »

Dezerter narzędziem w rękach Łukaszenki. „Będzie go eksploatował na całego”

Są podejrzenia, że ten człowiek w ogóle nie powinien być do armii przyjęty, a już tym bardziej nie powinien zostać wysłany na granicę. W związku z tym widać, że popełniono tu jakieś błędy proceduralne bądź procedury są niedoskonałe – powiedział portalowi Niezależna.pl prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, politolog i ekspert ds. międzynarodowych.

print screen

Dziś rano w mediach opublikowano doniesienia o tym, że polski żołnierz porzucił służbę i uciekł na Białoruś. Informacja pojawiła się po tym, gdy rano Białoruski Państwowy Komitet Graniczny (GPK), odpowiednik polskiej Straży Granicznej, przekazał, że polski żołnierz rzekomo poprosił o azyl na Białorusi. W końcu polskie wojsko potwierdziło, że mężczyzna faktycznie uciekł.

Niezależna.pl spytała politologa prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego o to, w jaki sposób Aleksander Łukaszenka może wykorzystać propagandowo byłego polskiego żołnierza.

- Jest to wyraźna strata wizerunkowa dla Polski. Ten człowiek będzie teraz używany przez reżim Łukaszenki dopóki się mówiąc kolokwialnie nie ogra, nie opatrzy. Trudno zgadnąć, co on tam powie i do czego go zmuszą. Łukaszenka otrzymał instrument propagandowy i będzie go eksploatował aż do pełnego wyeksploatowania

– mówi nam prof. Żurawski vel Grajewski.

Naszego rozmówcę spytaliśmy też jak w tej sytuacji powinna zachować się strona polska i czy możemy np. domagać się od Białorusi wydania tego mężczyzny.

- Jak rozumiem nie ma podejrzenia, że został on porwany. Jeśli uciekł z własnej woli, to w tym przypadku nie ma podstaw do jego rewindykowania, czyli domagania się jego wydania. Zawsze można to zrobić, ale nie sądzę, aby to było skuteczne. Natomiast, moim zdaniem, należy zaostrzyć procedury w wojsku. Są podejrzenia, że ten człowiek w ogóle nie powinien być do armii przyjęty, a już tym bardziej nie powinien zostać wysłany na granicę. W związku z tym widać, że popełniono tu jakieś błędy proceduralne bądź procedury są niedoskonałe. Na błędach się człowiek uczy. W końcu obecne procedury są wynikiem rozpoznania błędów z przeszłości i mam nadzieję, że ten kolejny zostanie w taki sposób spożytkowany, aby się więcej w przyszłości nie powtórzył

– tłumaczy ekspert.

Warto zaznaczyć, że polski Kodeks karny mówi, że „żołnierz, który w czasie dezercji ucieka za granicę albo przebywając za granicą uchyla się od powrotu do kraju, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10”.

 



Źródło: niezalezna.pl

 

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Jan Przemyłski
Wczytuję ocenę...
Zobacz więcej
Niezależna TOP 10
Wideo